Woda

W firmie wybuchła afera, gdy na posiedzeniu Dyrekcji ktoś zadenuncjował, że w ostatnim czasie znacznie wrosło zużycie wody pitnej. Nikt natomiast nie przejął się zbytnio tym, że wrosła liczba awarii systemów komputerowych, jak również na nikim nie robiła specjalnego wrażenia wzmożona fluktuacja kadry informatycznej.

W firmie wybuchła afera, gdy na posiedzeniu Dyrekcji ktoś zadenuncjował, że w ostatnim czasie znacznie wrosło zużycie wody pitnej. Nikt natomiast nie przejął się zbytnio tym, że wrosła liczba awarii systemów komputerowych, jak również na nikim nie robiła specjalnego wrażenia wzmożona fluktuacja kadry informatycznej.

"Nie po to zamawiamy zdrową wodę w baniakach, aby ktoś nam ją podpijał" - zacietrzewił się Szef, otwierając cotygodniowe posiedzenie Zarządu. "Tak, słusznie - przecież te baniaki nie są wystawione na publiczny widok, tylko stoją w korytarzu dyrekcyjnym" - wtórował Inwestycyjny - "specjalnie kazałem je tam ustawić, aby pospólstwo zakładowe się nie łakomiło". "A mnie się zdaje, że widziałam Lokalnego Informatyka, który skradał się z czajnikiem" - zadenuncjowała Administracyjna. "Dawać mi tu zaraz Lokalnego" - rozporządził Szef. W związku z tym Lokalny musiał się stawić i wyznał, że to on właśnie podpija sobie zdrową wodę z Dyrekcyjnego źródełka, bo ta w kranie jest trochę cuchnąca. "Ja to w pracy nie jem i nie piję, tylko pracuję" - rzekł na to Szef, prezentując tym samym stanowisko, które miało być wzorem dla reszty tu zebranych. "Gdybym tak krótko każdego dnia pracował, też wytrzymałbym tu bez picia i jedzenia" - pomyślał Lokalny, a głośno rzekł: "no to serdecznie przepraszam, ale nie było żadnej informacji, że woda nie jest dla wszystkich". Za karę kazano Lokalnemu sporządzić na kolorowej drukarce ulotkę oznajmiającą, że baniak z wodą nie jest dla osób niepowołanych, nie precyzując jednak kto jest, a kto nie jest powołany.

Z tym brakiem precyzowania istotnych założeń jest zawsze tak samo i bez względu na temat. Dyrekcja każe Lokalnemu kupić serwer, nie określając jego przeznaczenia. Po zakupie okazuje się, że maszyna ma służyć na przykład do współdzielenia plików między Inwestycyjnym a Administracyjną.

Należałoby wręcz zapytać, po kiego grzyba zatem został zakupiony dwuprocesorowy smok z 4 GB RAM, ogromną macierzą dyskową, redundantnym zasilaniem, takimiż kartami sieciowymi. Przy takiej mocy komputera można by składować na nim pliki całej załogi, gdyby nie fakt, że podobnych serwerów, kupionych na wyrost, jest w firmie bez liku i niemal każda para pracowników ma do własnej dyspozycji jeden taki. Lokalny jednak woli kupić na wszelki wypadek coś lepszego. Bo gdy pewnego razu chciał postąpić najoszczędniej jak tylko możliwe, okazało się, że na maszynie ma pracować akurat system zarządzania firmą. Oj, dostał wtedy cięgi od Dyrekcji!

W związku z tym nie dziwi fakt, że Dyrekcja oszczędza na wydatkach, których celowość leży w jej sferze pojmowania.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200