Szuflandia

Lokalny Informatyk stwierdził, że najwidoczniej ludzie bardzo lubią przynależeć do jakiejś grupy. I nie tylko należeć, ale wręcz dawać temu odpowiedni wyraz i oprawę. Dawniej gremialnie zapisywano się do PZPR czy jakiegoś ZMS lub TPPR. Teraz ludzie afiszują się z innego rodzaju przynależnościami. Na ogół jednak intencje takiej przynależności nie są do końca bezinteresowne i coś niezbyt czystego tkwi w podtekście.

Lokalny Informatyk stwierdził, że najwidoczniej ludzie bardzo lubią przynależeć do jakiejś grupy. I nie tylko należeć, ale wręcz dawać temu odpowiedni wyraz i oprawę. Dawniej gremialnie zapisywano się do PZPR czy jakiegoś ZMS lub TPPR. Teraz ludzie afiszują się z innego rodzaju przynależnościami. Na ogół jednak intencje takiej przynależności nie są do końca bezinteresowne i coś niezbyt czystego tkwi w podtekście.

Po masowym przystępowaniu do "Solidarności", niespełna trzydzieści lat temu, przyczyną następnego zrywu narodowego okazał się być portal "Nasza klasa". Bo u nas jest taka demokracja, że jak wszyscy, to wszyscy. I babcia też. W kraju naszym społeczeństwo (też nasze) przelewa swe mentalne zauroczenia od skrajności do skrajności, od koloru jednego do innego, od zależności lewej do zależności prawej. Lokalny Informatyk stwierdził, że jest on jedną z niewielu osób, które nie widziały portalu "Nasza klasa". Mnóstwo jego znajomych opowiadało o tym, wiele też czytał i słyszał opinii na ten temat.

Lokalnemu wydaje się, że jednym z podstawowych wyzwalaczy przystępowania do takiej wirtualnej społeczności jest chęć zabłyśnięcia przed dawnym koleżeństwem karierą i dorobkiem. Wydawać by się mogło, że Lokalny nie zagląda do owego portalu dlatego, że sam niczego się nie dorobił, a ponadto mocno przytył i wyłysiał, więc nie ma się z czym afiszować. Mógłby chociaż zerknąć tam anonimowo i cichcem naigrywać się ze zdjęć roztytych koleżanek wespół z ich jeszcze bardziej roztytymi małżonkami, wystawiających swe wdzięki na tle willi i mercedesów. Jednak nie leży to zupełnie w jego charakterze.

Lokalny pomyślał sobie, że takich portali społecznościowych można stworzyć bez liku. "Nasze" może być auto, religia, komputer, system operacyjny, co zawsze stanowi gwarancję zebrania jakiegoś stadka wyznawców i dyskutantów, obrzucających się tezami o wyższości posiadanych atrybutów. Jednak są to zupełnie przypadkowo zebrane próbki populacji. Ciekawym portalem mógłby być "Nasza dziewczyna". Tylko, która zechciałaby być tą "naszą"?

Okazuje się, że najpowszechniejszym i równouprawnionym portalem mógłby być portal "PESEL", pod warunkiem, że nie zezwalano by na umieszczanie w nim zdjęć i prowadzenie dyskusji na tematy inne niż numeracja. Tam wszyscy byliby równi, bo nie ma lepszych i gorszych numerów. Chociaż, z tą równością nigdy nie wiadomo. Szybko, zapewne, pojawiliby się udziałowcy twierdzący, że im numer większą ilość siódemek zawiera, tym jest lepszy, a im większa w nim ilość szóstek, tym jest gorszy. Jeśli są chęci, to metody dyskryminacji zawsze się znajdą.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200