Cenne dane

Lokalny Informatyk, będąc na kursie bezpieczeństwa, dowiedział się, że najcenniejsze dane firmy znajdują się zazwyczaj na przenośnych urządzeniach, wynoszonych poza jej siedzibę i to nie przez kogo innego, jak przez samych menedżerów. Czy to notebook, czy też PDA, im kto wyżej w hierarchii służbowej, tym częściej obecnie ma coś takiego przy sobie.

Lokalny Informatyk, będąc na kursie bezpieczeństwa, dowiedział się, że najcenniejsze dane firmy znajdują się zazwyczaj na przenośnych urządzeniach, wynoszonych poza jej siedzibę i to nie przez kogo innego, jak przez samych menedżerów. Czy to notebook, czy też PDA, im kto wyżej w hierarchii służbowej, tym częściej obecnie ma coś takiego przy sobie.

Jak na złość, urządzenia przenośne są z reguły źle lub w ogóle niezabezpieczone. A na nich znajdziemy często istotne dane, wyniki analiz, notatki służbowe, wykresy, arkusze, maile i co tam jeszcze można w tej technologii wymyślić. O ile jeszcze notebook jest traktowany przez administratorów jako urządzenie wymagające zabiegów jak każdy inny komputer, o tyle inna elektronika z pamięcią i procesorem, już jest postrzegana jako gadżet. A przecież wiadomo, że takie małe też ma system operacyjny i łączność sieciową. Wymaga więc zabezpieczenia, łatania dziur, instalowania poprawek. I kto to robi? Chyba tylko nieliczni. A menedżer firmy podróżuje z takim sprzętem i się naraża. No, może nie się naraża, ale tajemnicę firmy i jej biznesowe szczęście.

Lokalny postanowił zatem zabezpieczyć instrumentarium Szefa. W tym celu musiał pobrać od przełożonego drogie urządzenia osobistego użytku. Na dodatek musiał przedstawić cel tego działania. Szef na to obśmiał się nielicho: "Jakie tajemnice firmowe? Ja tam mam zdjęcia z wakacji. No fakt, że są dla mnie najważniejsze na świecie, ale nie popadajmy w przesadę. A w poczcie elektronicznej, to tylko listy od kolesiów mam, gdy się umawiamy na wódkę lub tenis".

No i poszedł sobie Lokalny jak niepyszny. "Chcesz ludziom służyć, dla dobra sprawy się przyczynić, a tu taki los cię spotyka" - rozmyślał. I zastanawiał się, jak firma może funkcjonować, mając takiego lekkoducha za menedżera. Jednak doszedł do wniosku, że przecież w tej firmie od dawna więcej zależy od informatyków, aniżeli od lekkomyślnego Zarządu. Może pora więc przejąć ster władzy? Takie targały nim rozmyślania, w które popadł głęboko i na wiele dni, zapominając niemal o świecie, o pracy już nie mówiąc. I jak zwykle w chwilach takiego oderwania od rzeczywistości się zdarza, dobrze zabezpieczona sieć padła ofiarą włamania, a firmowa baza danych pracująca na najnowszych update'ach rozkraczyła się nie wiadomo dlaczego. A tylko przenośne i niezabezpieczone urządzenia Dyrekcji sprawowały się dobrze, ku uciesze właścicieli.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200