Ręka rękę myszką

Rok 2008 zaczął się pod znakiem myszy.

Rok 2008 zaczął się pod znakiem myszy.

W kalendarzu komputerowym, bo w chińskim jest to rok szczura. Nie wiadomo dlaczego wielu dziennikarzy w 40 rocznicę pamiętnego roku 1968 przywołuje słynną prezentację Douglasa C. Engelbarta<sup>1</sup>, "the mother of all demos", czyli prezentację wszech czasów. Przecież oryginalny patent na mysz<sup>2</sup>) numer 3541541 pochodzi z roku 1964<sup>*</sup>. Ironią losu jest, że internetowa baza patentów USPTO zaczyna się od roku 1970. Tymczasem wspom-niana prezentacja możliwości myszy była sensacją tylko dla ograniczonej liczby ludzi. Pierwsze komercyjne systemy sterowane myszą pojawiły się na rynku wiele lat później, a prawdziwe rozpowszechnienie gryzoni nastąpiło dopiero pod koniec XX wieku.

U mnie w domu mysz pojawiła się prawie ćwierć wieku temu<sup>3</sup> i zadomowiła się na dobre. Nie wyobrażam sobie życia bez niej. Dotykanie myszy to prawie jak dotykanie cudzej ręki, jak prowadzenie kogoś za rękę, prawie trzymanie za rękę komputera. Swego czasu w NYT ukazał się artykuł<sup>4</sup>, w którym pewna wdowa przyznała się do trzymania starych rękawiczek zmarłego męża w schowku nowego samochodu. Włożenie ich jest dla niej możliwością intymnego kontaktu z człowiekiem, z którym spędziła wiele cudownych lat. Czy dotykanie cudzej myszki nie może być podobnym przeżyciem metafizycznym? Nie wiem, bo tak się składa, że z moich najbliższych, którzy używają myszy, nikt jeszcze nie przekroczył granicy cienia. Ale gdy dojdzie do takiego momentu, to postaram się zachować ich myszki. Choćby dlatego, że przechowam w nich jak najbardziej realny zapach bliskich mi osób. Tak jak w rękawiczkach.

Mamy takie przysłowie "Ręka rękę myje", które nie wiadomo dlaczego łączy korupcję z codzienną czynnością higieniczną. A przecież dawanie łapówek w dzisiejszych czasach wcale nie musi odbywać się metodą z rąsi do rąsi. Już prędzej z myszki do myszki, czyli poprzez przelewy elektroniczne. A jednak nie mówimy "Myszka myszką trąci", choć byłby to znacznie bardziej adekwatny eufemizm na wręczanie nieuzasadnionych korzyści materialnych. Swoją drogą określenie "trącić myszką" kompletnie straciło dziś swe oryginalne znaczenie, gdyż nowoczesne technologie nie pozwalają żadnym zapachom zadomowić się w naszym elektronicznym otoczeniu. Stary komputer nie śmierdzi, ale jego myszka może. Szczególnie gdy jest ona starego typu, to znaczy z kulką, która zbierała wszelkie zanieczyszczenia. Myszy optyczne pokrywają się nieco tylko kurzem na nóżkach.

Wielu ludzi od lat przewiduje koniec myszy jako urządzenia sterującego. Jak to bywa z wieloma przepowiedniami, mysz ciągle jednak ma się świetnie. Sam ostatnio do nowego laptopa dokupiłem myszkę bezprzewodową i rozkoszuję się możliwością jej stosowania, nawet na kolanie. Czy jednak myszka bez ogonka dalej jeszcze jest myszką?! Szczególnie gdy na czubku głowy nie ma wcale uszek z przycisków (czujniki dotykowe wykrywają ruch palców), zaś pośrodku "główki" ma kulkę do szybkiego przewijania stron internetowych? To jakaś hybryda, mysi cyklop. I pomyśleć, że ewolucja od mechanicznej myszy trwała niecałe pół wieku. Gdzie jeszcze doprowadzi nas ów szalony postęp? Strach pomyśleć.

<sup>*</sup>Należy zwrócić uwagę, że na rysunku patentowym kabelek z myszy wychodzi z tyłu, czyli jak prawdziwy ogonek.

<sup>1</sup>http://sloan.stanford.edu/mousesite/1968Demo.html

<sup>2</sup>http://inventors.about.com/library/inventors/bl_computer_mouse_patent.htm

<sup>3</sup>https://www.computerworld.pl/artykuly/artykul.asp?id=52854

<sup>4</sup> http://www.nytimes.com/2005/01/07/automobiles/07AUTO.html

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200