Test KVM - dostęp do konsoli przez sieć
- Michał Witkowski,
- 04.02.2008
Przełączniki KVM (Keyboard Video Mouse) pozwalają na dostęp do wielu serwerów z wykorzystaniem jednego monitora, klawiatury i myszy. W najprostszych i chyba już rzadko stosowanych KVM-ach, by wybrać serwer, trzeba mechanicznie zmienić pozycję przełącznika. W nieco lepszych można już skorzystać z przycisków na urządzeniu bądź wybrać na klawiaturze odpowiednią kombinację klawiszy (tzw. hotkeys), ale i tu dostęp do serwerów wymaga fizycznej obecności w serwerowni. Przydałaby się jednak możliwość sięgnięcia zdalnie tam, gdzie terminal nie sięga, np. do BIOS-u, możliwości zimnych restartów serwera, czy może nawet uruchomienia go z płyty startowej, która niekoniecznie musi być w napędzie serwera.
Przełączniki KVM (Keyboard Video Mouse) pozwalają na dostęp do wielu serwerów z wykorzystaniem jednego monitora, klawiatury i myszy. W najprostszych i chyba już rzadko stosowanych KVM-ach, by wybrać serwer, trzeba mechanicznie zmienić pozycję przełącznika. W nieco lepszych można już skorzystać z przycisków na urządzeniu bądź wybrać na klawiaturze odpowiednią kombinację klawiszy (tzw. hotkeys), ale i tu dostęp do serwerów wymaga fizycznej obecności w serwerowni. Przydałaby się jednak możliwość sięgnięcia zdalnie tam, gdzie terminal nie sięga, np. do BIOS-u, możliwości zimnych restartów serwera, czy może nawet uruchomienia go z płyty startowej, która niekoniecznie musi być w napędzie serwera.
Pozwoliłoby to niewątpliwie ograniczyć liczbę wizyt w centrach danych, a co za tym idzie, oszczędzić czas i pieniądze z tym związane.
Do testów trafiły do nas trzy urządzenia KVM pozwalające na zdalny dostęp do serwerów.
Raritan Dominion KX2-416 - zapasowe bezpieczeństwo
Przełącznik KX2-416 firmy Raritan wzbudza zaufanie dwoma redundantnymi zasilaczami. Również redundantne są interfejsy sieciowe (gigabitowe). Po rozpakowaniu i podłączeniu urządzenie będzie dostępne pod adresem IP 192.168.0.192. Możemy też je skonfigurować przypinając do niego klawiaturę, myszkę i monitor. Należy pochwalić producenta za to, że zarówno na konsoli, jak i przez wbudowany serwer WWW urządzeniem zarządza się za pomocą niemal identycznego interfejsu graficznego, choć z oczywistych przyczyn niektóre opcje (np. factory reset) dostępne są tylko bezpośrednio na konsoli, a niektóre (np. wirtualne media) tylko zdalnie. Do zdalnej pracy z przełącznikiem wymagane jest środowisko JAVA (JRE). Możemy korzystać z lokalnej bazy użytkowników, ale też z zewnętrznych baz, takich jak RADIUS czy LDAP (w tym Active Directory). Do każdego portu przełącznika możemy poszczególnym grupom użytkowników udzielić bądź zabronić dostępu lub dać wyłącznie możliwość podglądu serwera, dodatkowo możemy też regulować dostęp do wirtualnych zasobów.
Producent: Raritan
Zalety: redundantne zasilanie, własne makra klawiaturowe, jednolity interfejs konsoli i zdalnego dostępu, współpraca z LDAP, Active Directory i RADIUS, dobre wsparcie dla wirtualnych mediów
Wady: konieczność poświęcenia portu na zarządzanie zasilaniem
Cena: 5716 euro
Do testu dostarczył GURU Control Systems (www.guru.com.pl)
Avocent DSR 2035 - wiele nadziei na przyszłość
Avocent w przełączniku DSR 2035 nie zaproponował redundantnego zasilania, ale podobnie jak Raritan zadbał o dwa gigabitowe interfejsy sieciowe. Przełącznik DSR 2035 jest dostarczany z wyzerowanym adresem IP, więc by móc korzystać z niego w sieci, musimy połączyć się przez port szeregowy i skonfigurować ustawienia sieciowe.
Drugim sposobem na nadanie przełącznikowi adresu IP jest skorzystanie z opcji wykrywania urządzeń oprogramowania DSView. Wówczas namierzy ono nam urządzenie i nada wskazany przez nas adres. Podobnie jak Raritan Avocent do pracy potrzebuje środowiska uruchomieniowego JAVA, ale tu jest ono niezbędne dopiero do zestawiania sesji z przyłączonymi do portów urządzenia serwerami. Samym przełącznikiem możemy zarządzać z klienta WWW bez zainstalowanego JRE. W wersji firmware, z którą otrzymaliśmy urządzenie (3.4.0.11), możliwe jest korzystanie wyłącznie z lokalnej bazy użytkowników i brakuje wsparcia dla wirtualnych mediów (sam sprzęt je wspiera). Zależało nam na korzystaniu z Active Directory i mapowaniu do serwerów wirtualnych urządzeń, zainstalowaliśmy więc kosztujące 2250 euro oprogramowanie DSView.