Gwiazdkowa gadżetologia i duchowe braterstwo

Wszędzie pełno mądrych rad, jak kupić oryginalny i niepowtarzalny prezent gwiazdkowy.

Wszędzie pełno mądrych rad, jak kupić oryginalny i niepowtarzalny prezent gwiazdkowy.

Nie obywa się to bez bezczelnej i nachalnej propagandy: w sklepach zalotnie migoczą całe ściany telewizorów wszelakiej maści, a tu i tam pojawiają się, celowo chyba niepokojące w tonie, informacje o ich rzekomym braku.

Mądrość wspomnianych rad zawiera się między którymś z tzw. smart-fonów (czy jest na to polska nazwa?), a miniaturkami do odtwarzania nagrań w formacie mp3, z OQO, czyli ultra-mobile PC pośrodku.

Na szczęście za późno już, by i tu jeszcze doradzać w tej sprawie, więc - co kto dostanie, to dostanie i jak zwykle nie będzie takich, którzy na nic nie zasłużyli.

Za to ci wszyscy, którzy dostaną w prezencie coś z naszej branży, mogą porównać się z tym, co mają i używają na co dzień tzw. prominentne osoby. Tym bardziej, że informacje o tym, publikowane sukcesywnie od września do listopada przez niemiecką odnogę serwisu Silicon (http://www.silicon.de ), były bez związku z Gwiazdką (choć - kto to wie?). Co więcej - były tam również komentarze samych właścicieli, dobrze oddające ich osobisty stosunek do posiadanych rzeczy.

Co zaskakuje - na ponad 30 przedstawionych osób, tylko dwie z nich (Ariel F. Lűdi, przewodniczący zarządu firmy Hybris AG i Tristan Nicot, prezydent Mozilla-Europa) można uznać za zagorzałych miłośników gadżetów technicznych (ten pierwszy od niedawna ma nawet elektroniczny wizjer do identyfikacji gwiazd na niebie, drugi nosi w plecaku Apple MacBook Pro, dwa aparaty Canon z kolekcją obiektywów, Nokia N800 Internet Tablet i BlackBerry 8800), pozostali są pod tym względem bardzo umiarkowani, a o niektórych można nawet rzec - ascetyczni.

Niby nic w tym dziwnego, że najpopularniejsze wśród nich jest urządzenie BlackBerry, ale traci ono to pierwszeństwo, gdy odliczyć tych, którzy podkreślają, że korzystają z niego tylko dlatego, że taki jest standard w ich firmie, a prywatnie i tak używają coś innego. Jest jednak i Thomas Siegner (szef marketingu w Softlab Group), który sam zalicza się do gatunku anty-BlackBerry, bo irytuje go, że podczas narad nikt już niczego nie słucha, tylko albo odczytuje, albo wystukuje kolejne wiadomości. Wydaje mu się często, że tylko on jeden w takim towarzystwie zna przeznaczenie i robi użytek z wyłącznika w telefonie. Za to z samego tylko BlackBerry Pearl (i niczego więcej) korzysta Klaus Jansen-Knor, dyrektor sporego kawałka Europy w firmie Sybase.

Zaraz potem idą iPody o różnych pojemnościach i parametrach, ale najciekawsze jest, że wielu z ich posiadaczy wyróżnia również model posiadanych słuchawek, co wskazuje, że nie zależy im tylko na tym, aby coś grało, ale - skoro już gra - niech gra porządnie.

Jest kilka osób, które nie używają niczego poza jednym jedynym, ale za to postrzeganym przez niektórych jako elitarne, urządzeniem typu PDA lub telefonem firmy HTC.

Można by sądzić, że taki np. Jewgenij Kaspersky, szef słynnej firmy noszącej jego nazwisko, to dopiero musi mieć wszystkiego. A tu okazuje się - najzwyklejszy telefon, żaden smart, i zwykła książka na długie podróże. No i jeszcze Sony Vaio i aparat Sony ("nie pytajcie dlaczego oba są Sony, nie ja decydowałem"). I BMW330, gdy w Moskwie do pracy.

Jeżeli wypada tak powiedzieć - znalazłem i dwie bratnie dusze (Marcel den Hartog, szef marketingu w CA i Andreas Zilch z Experton Group AG), które, tak jak ja, uparcie korzystają z telefonu Nokia 6310i, bo bateria w nich wieczna, no i w ogóle...

Któraś z amerykańskich przedświątecznych ankiet wykazała, że w tym roku blisko aż połowa (45%) pytanych nie zamierza kupować w gwiazdkowym prezencie czegokolwiek technicznego. To też bratnie dusze.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200