Trzy życzenia do...

Na temat oczekiwań wobec nowej administracji, regulacyjnych zamiarów podziału największych operatorów i o usługach telewizji cyfrowej na łączu DSL rozmawiamy z Maciejem Wituckim, prezesem Telekomunikacji Polskiej.

Na temat oczekiwań wobec nowej administracji, regulacyjnych zamiarów podziału największych operatorów i o usługach telewizji cyfrowej na łączu DSL rozmawiamy z Maciejem Wituckim, prezesem Telekomunikacji Polskiej.

Po wyborach do władzy przystępuje nowa administracja. Jakie są oczekiwania wobec niej prezesa największego operatora telekomunikacyjnego w Polsce?

Trzy życzenia do...

Maciej Witucki, prezes Telekomunikacji Polskiej

Mamy trzy główne oczekiwania wobec administracji i rządu. Po pierwsze istnieje potrzeba myślenia strategicznego. Przed nami jako operatorem narodowym stoją długoterminowe inwestycje w rozbudowę infrastruktury. Tymczasem wielu urzędnikom wydaje się, że telekomunikacja stała się dziedziną prostą i bezinwestycyjną, w której wystarczy tylko telefonia komórkowa. Wydaje im się, że rynkiem nowoczesnej telekomunikacji można zarządzać jak rynkiem łatwo zbywalnych dóbr konsumpcyjnych. Jednak nawet za telefonią komórkową czy Internetem szerokopasmowym - jak za telefonią stacjonarną - stoją olbrzymie inwestycje, które amortyzują się przez kilkanaście lat.

Dlatego tak bardzo odczuwalne są dla nas krótkoterminowe gry rynkiem, które przynoszą doraźne efekty, ale wpływają na długofalowe trendy w branży teleinformatycznej w Polsce. Przykładowo, w ostatnich miesiącach okazało się, że w wyniku decyzji regulacyjnych ponownie wzrósł udział TP w rynku dostępowym, czyli tzw. ostatniej mili. To jest powrót do zjawiska, które nazywam nierentownym monopolem. Okazuje się, że konkurenci TP przestali, albo znacząco zwolnili budowę nowych łączy, co oczywiście nie jest dla nikogo dobre. Państwo musi myśleć strategicznie, długoterminowo - jak będzie wyglądała teleinformatyka przez następne dwie czy trzy dekady, a nie najbliższe 12 miesięcy, podczas których potrzebujemy efektownych spadków cen. To jest bardzo ważne, bo inwestycje operatorów teleinformatycznych zawsze są długoterminowe.

Życzenie numer dwa?

Drugą naszą prośbą jest, aby myśleć w sposób "zintegrowany", czyli łączący kwestie rozbudowy infrastruktury z dostępnością e-usług, tak bardzo potrzebnych wszystkim Polakom. Co przez to rozumiem? Załóżmy, że 100% Polaków będzie miało dostęp do Internetu. Ostatnio w dwóch mazowieckich gminach - Żabia Wola i Osieck - zbudowaliśmy inwestycję na zasadach Partnerstwa Prywatno-Publicznego. Dzięki zaangażowaniu TP i samorządowców każdy mieszkaniec tych gmin ma dostęp do Internetu szerokopasmowego.

I co się okazuje? Duża część mieszkańców Internetu nie instaluje, dlatego że nie odczuwa takiej potrzeby, nie widzi zalet posiadania łącza. Internet dzisiaj wciąż jeszcze nie jest elementem e-gospodarki, e-społeczeństwa. Nie można rozliczyć podatków, nie można zmienić adresu w dowodzie osobistym, nie ma sprawnie działającego e-podpisu dla zwykłego obywatela. Co jest pewnym fenomenem, bo okazuje się, że w moim poprzednim środowisku, bankowym, dokonuje się wielomilionowych przelewów przy użyciu haseł jednorazowych czy tokenów. Natomiast do zmian w dowodzie osobistym potrzebny jest podpis godny kodu do odpalania rakiet międzykontynentalnych.

Warto przy tym wspomnieć, że rynek telekomunikacyjny w Polsce rośnie znacznie wolniej niż powinien, coraz mniej jest bowiem nowych inwestycji w infrastrukturę. Coraz częściej wychodzimy po klienta poza wielkim miastem i raptem okazuje się, że klient ten nie ma łącza internetowego. Wokół polskiego rynku dostępu do Internetu krążą różne legendy. Jedna z nich to niewielka penetracja szerokopasmowego Internetu. Tymczasem jest ona większa niż w innych państwach naszego regionu, np. w Czechach czy na Węgrzech. Oczywiście jest to poziom wciąż jeszcze niższy niż w Niemczech, Francji czy Wlk. Brytanii. Wychodząc poza duże miasta - gdzie penetracja Internetem jest najwyższa i sięga ponad 40% - widzimy, że na wsiach jedynie 20% gospodarstw domowych ma dostęp do Internetu. Tam widoczny jest ewidentny problem braku infrastruktury szerokopasmowej.

Ostatnie życzenie?

Nieodzowny jest pragmatyzm. Przez ostatni czas żyliśmy w świecie doktryn, haseł i stereotypów. Jestem prezesem Telekomunikacji Polskiej od 12 miesięcy i przez ten rok odczuwałem jego brak w myśleniu i działaniu poprzedniego rządu. Wyjeżdżałem do województw, z którymi podpisywaliśmy porozumienia o współpracy z samorządami, i tam miałem zawsze partnerów do merytorycznej rozmowy. Każdy z marszałków samorządowych wie dobrze, kto jest jego pełnomocnikiem ds. teleinformatyki i infrastruktury. Takiego poziomu pragmatyzmu niestety nie było dotąd na poziomie centralnym.

Co sądzi Pan o zamiarach podziału TPSA wyrażanych przez UKE oraz podobnych propozycjach zmian w prawie wnioskowanych przez Komisję Europejską? Czy działania regulatora nie zniechęcają was do inwestowania?

Jest to temat zastępczy. Ewentualny podział Telekomunikacji Polskiej spowoduje w konsekwencji, że rynek w Polsce się zatrzyma. Były już pewne deklaracje ze strony UKE, że istnieją obecnie narzędzia do wprowadzenia podziału TP. Okazuje się, że takie narzędzia owszem, może i będą, ale Komisja Europejska dopiero rozpoczyna nad nimi pracę legislacyjną i będą dostępne dopiero w roku 2010 czy 2011.

Co podział spowoduje w konsekwencji? Znika myślenie strategiczne - jedno z moich oczekiwań wobec administracji. Jako szef narodowego operatora nie mam pewności, czy w przyszłości będę posiadał jeszcze własną infrastrukturę, czy też korzystał z infrastruktury wydzielonej z TP, która zostanie "zaregulowana na śmierć". W wyniku takiej decyzji powstanie wirtualny operator - bankrut, zarządzający bardzo tanią i starzejącą się siecią. Trudno dziś stwierdzić, czy będzie to sieć, która po wydzieleniu będzie działać na zasadach komercyjnych, bo to może oznaczać podniesienie dzisiejszych stawek rozliczeń międzyoperatorskich. Tego ani ja, ani inni operatorzy nie wiemy i rzeczywiście nie jest to bodziec do inwestowania w rozwój infrastruktury i wprowadzania nowoczesnych usług.

Każdy prezes operatora telekomunikacyjnego w Europie mówi, że jego celem strategicznym jest wyprowadzanie core-biznesu z obszarów regulowanych - telefonii stacjonarnej, stacjonarnego Internetu, telefonii komórkowej. To co zostaje? Czy wszyscy zajmiemy się mediami i telewizją satelitarną? Kto wtedy zajmie się zamiast nas łączami? Wpływ regulacji może być bardzo bolesny, ponieważ każdy przedsiębiorca, który inwestuje ponad 1 mld USD co roku - jak TP, chce mieć pewność, że takie inwestycje mają sens. Tej pewności dzisiaj nie ma i chyba niepotrzebnie wywoływane są tematy, które ten stan mogą jeszcze pogłębić.

W obliczu tego zajmujemy się w TP tematami bezpiecznymi biznesowo, np. budujemy zasięg sieci CDMA w całej Polsce, aby dać Polakom pozbawionym Internetu szerokopasmowego łącze radiowe o szybkości transmisji 1 Mb/s. Technologia zapewnia nieco inną usługę oraz jakość dla klientów niż Internet stacjonarny, ale jest przynajmniej bezpieczna jako inwestycja od strony regulacyjnej.

Dyskutuje się dużo na temat usług, które miałyby wypełnić szerokie pasma. W ofercie TP od roku jest telewizja dostępna przez łącze DSL. France Telecom podało, że liczba waszych klientów to na razie ok. 20 tys. Czy to nie za mało? Jaki to jest sygnał?

Usługę telewizji TP (multipakiet tp) wprowadziliśmy rok temu w bardzo niedojrzałej formie. Wstrzymałem sprzedaż tego produktu na początku 2007 r. Usługa była przyjmowana fantastycznie przez klientów, jednak tylko przez pasjonatów, którzy przebili się przez skomplikowany proces jej uruchomienia. Obecnie rozbudowaliśmy zasięg usługi. Jest już dostępna w 41 miastach, zmieniliśmy proces obsługi klienta. Twierdzę, że nasza usługa triple play jest najlepsza, bo kto inny w Polsce może zaoferować telewizję cyfrową plus ponad 1000 filmów dostępnych na żądanie oraz gry w tak atrakcyjnych cenach? Tego nie daje nikt i to jest nasza tzw. killer-application, bez konieczności instalowania anteny satelitarnej na dachu domu. Podejmujemy wyzwanie, aby wytłumaczyć klientom, na czym polega nasza oferta poprzez hasło TP = TV. Ruszyliśmy z akcją promocyjną i liczymy, że pozyskamy wielu nowych klientów. Zresztą doświadczenia innych operatorów europejskich, np. właśnie France Telecom, pokazują, że dopiero w drugim roku promowania usług triple play zainteresowanie klientów nimi wzrasta znacząco.

Rozmawiał Andrzej Maciejewski

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200