Rybak

Lokalny Informatyk jest niechlubnym wyjątkiem pracownika, który z własnej, nieprzymuszonej woli odczuwa potrzebę samodokształcania.

Lokalny Informatyk jest niechlubnym wyjątkiem pracownika, który z własnej, nieprzymuszonej woli odczuwa potrzebę samodokształcania.

"Niechlubność" Lokalnego ma zasięg taki jak on sam, czyli lokalny, albowiem jest on niechlubnym wyjątkiem w zatrudniającej go firmie, a nie w całej populacji informatyków. Wiadomo bowiem, że w ogólnym zarysie informatycy po pierwsze chcą, po drugie lubią, a po trzecie muszą stale się dokształcać, gdyż taka jest konieczność i powinność. Natomiast w szczere intencje Lokalnego szczerze wątpi Dyrekcja, której zdaniem cała wiedza informatyczna ma polegać na umiejętności prawidłowego podłączenia komputera. No i jeszcze jego zgrabnego ustawienia pośród szpargałów, kanapek, zdjęć rodzinnych oraz innego szmelcu zalegającego biurka użytkowników. Takie rozpasane propozycje, jak udział w kursach, konferencjach oraz innych wydarzeniach o proweniencji naukowo-technologicznej są zdaniem Dyrekcji wynaturzeniem, którego celem jest naciąganie firmy na koszty, a co istotniejsze, zdobywaniem umiejętności ułatwiających szukanie intratniejszej pracy.

Lokalny Informatyk obraca się w tej trudnej materii, jak tylko umie najlepiej, a gdy odmawia mu się sfinansowania tego czy innego kursu, stara się pozyskać chociaż trochę grosza na fachowe wydawnictwa. Dyrekcja także i wtedy kręci nosem z dezaprobatą, ale gdy już nie jest w stanie kontrargumentować, przydziela coroczny budżet w wysokości 100 zł (brutto), aby marudny Lokalny kupił wreszcie tę upragnioną pozycję literaturową. W oczach Dyrekcji jest to kolejny dowód na to, że Lokalny urodził się słabym specjalistą, albowiem według rozeznania Dyrekcji informatyk powinien wiedzieć wszystko o komputerach, a nie dopiero uczyć się za pieniądze pracodawcy i to jeszcze w czasie pełnienia służbowych obowiązków.

Tak więc, pewnego razu Lokalny zakupił wreszcie upragnioną książkę wydawnictwa O'Reilly, która była całkiem poważnym almanachem. Jak ogólnie wiadomo, wydawnictwo to zdobi okładki książek preferując motywy przyrodnicze, a szczególnie faunę ze wskazaniem na gady i płazy. Tak też na biurku Lokalnego leżała sobie nowa książka z rybą na wierzchu, kiedy do pokoju wtargnął Szef. "Co ty wędkowania się tu uczysz? Do roboty się bierz i to zaraz" - udzielił nagany Szef, rzuciwszy okiem na stan zagospodarowania biurka.

Niniejszym chciałbym z tego miejsca prosić wydawnictwo O'Reilly o wykazanie troski o swoich klientów i wprowadzenie ozdobnych motywów technicznych na okładkach. Natomiast zawartości merytorycznej pod żadnym pozorem proszę nie zmieniać!

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200