Jest dla mnie oczywiste, że jeszcze za mojego życia gazety papierowe znikną z kiosków. Ba, znikną prawdopodobnie także kioski, w każdym razie jako miejsca sprzedaży prasy. Zresztą już dziś nasz tygodnik spokojnie mógłby ukazywać się w postaci czysto internetowej.

Nie wiadomo jednak, jak bez druku reklam wydawnictwo zarabiałoby na koszty produkcji, w tym moje honorarium. Reklamy w sieci podobno ciągle jeszcze są mniej skuteczne, a więc tańsze niż na papierze. Osobiście jestem przygotowany do rewolucji bez papieru, bo regularnie piszę blog¹. Chciałem być oryginalny i dlatego postanowiłem swemu blogowi nadać niespotykaną nazwę.

Jak zapewne niektórzy Czytelnicy pamiętają, do nazwania blogu początkowo wykorzystałem zlepek słów "felieton" oraz "blog", tworząc neologizm "flog", o którym myślałem, że jest nowym słowem². Niestety, na początku tego roku okazało się³, że brak rejestracji słowa jako znaku towarowego spowodował zmianę jego znaczenia - teraz "flog" to określenie na blog pisany za pieniądze, dla robienia pozytywnego PR komuś innemu. Cóż, za błędy starości trzeba płacić! Chcąc nie chcąc, zmieniłem nazwę na "bloq", co wydawało mi się bezpieczne. Wprawdzie słowo "bloq" oznacza po hiszpańsku bodajże to samo co angielskie "caps" w "caps lock"⁴, ale przynajmniej ma to coś wspólnego z komputerami.

Niestety, nową nazwą cieszyłem się niezbyt długo. Jakiś czas temu moja dobra żona kupiła mi dla dowcipu mydło z serii "bloq" firmy Method⁵. Linia produktów "bloq" została wprowadzona na rynek w marcu 2007 roku, a więc już wtedy, gdy mój blog nazywał się "bloq" (zmiana nazwy: styczeń 2007). Mogę pocieszać się, że nawet gdybym zastrzegł nazwę "bloq", to nie przyszłoby mi do głowy robienie tego na polu nazw kosmetyków. Teraz z pustej ciekawości wyguglowałem sobie "bloq", otrzymując jakieś pół miliona odnośników. Wśród nich znalazłem stronę angielskiego producenta nowoczesnych mebli Bloq - zaczął reklamować się także w marcu 2007⁶. Już wcześniej, rok temu jakiś facet zaproponował⁷, aby używać słowa "bloq" na określenie blogów, które coś wyjaśniają, w odróżnieniu od tych, które zajmują się tylko życiem jako takim. Niestety, nikt nie skomentował tej propozycji, choć mój "bloq" świetnie wpisał się w nową definicję - sam bym tego lepiej nie wymyślił. Nie mam bowiem ochoty pisać o tym, co mi w duszy gra. Natomiast uwielbiam komentować to, co się dzieje w światku komputerowym, ze szczególnym naciskiem na zależność wszystkich od wszystkiego.

Okazało się też, że słowo "bloq" było już proponowane⁸ w tzw. slangu miejskim jako określenie najlepszego programisty lub projektanta. Akurat tu nie podpadam, choć nie przeczę, że chciałbym. Podobnie jak mieć możliwość nagrywania piosenek dla Kokomono⁹, aby być wymienionym w ich bloQ. Oszczędzę Państwu odnośników do niemieckich, chińskich oraz australijskich blogerów, którym ostatnio też spodobało się słowo "bloq". Wygląda na to, że 2007 to rok bloq! W tej sytuacji nie pozostaje mi nic innego, tylko zacząć myśleć o zmianie nazwy mego blogu na coś innego. Jak jednak zabezpieczyć się przed kolejną wpadką? Wprawdzie mówi się "do trzech razy sztuka", ale na internecie wszystko jest możliwe. Przyszło mi do głowy, że wzięcie samych spółgłosek z mego nazwiska (czyli "ttrkwcz") jak na razie daje tylko odnośniki do moich własnych rejestracji na MySpace oraz na forum GW. Może to jest rozwiązanie?!

Ciekawe na jak długo wystarczyłoby mi nowej nazwy? Aż strach pomyśleć, że musiałbym zmieniać ją po raz czwarty...

¹http://bloq.computerworld.pl

²http://https://www.computerworld.pl/artykuly/artykul.asp?id=35894

³http://bloq.computerworld.pl/news/105406.html

⁴http://es.wikipedia.org/wiki/Bloq_Mayús

⁵http://http://www.methodhome.com/products/bloq.php

⁶http://http://www.bloq.co.uk

⁷http://moominsean.blogspot.com/2006/08/bloq.html

⁸http://http://www.urbandictionary.com/define.php?term=bloq

⁹ http://http://www.kokomono.com/kokobloq/