Koniec i początek pewności

Jak ten czas szybko leci! Dziesięć lat upłynęło od chwili, gdy na łamach CW pisałem o ironii cyfrowej rzeczywistości w fotografii i w filmie1).

Jak ten czas szybko leci! Dziesięć lat upłynęło od chwili, gdy na łamach CW pisałem o ironii cyfrowej rzeczywistości w fotografii i w filmie<sup>1</sup>).

Podałem nawet nasz krajowy przykład manipulacji zdjęciem, czego byłem świadkiem jeszcze wcześniej (tygodnik SPOTKANIA ukazywał się krótko w latach bodajże 1991-93). Dlatego z pewnym rozbawieniem patrzę na zadymę, która rozpętała się wokół konkursu fotografii prasowej<sup>2</sup>): okazało się, że zdobywca drugiego miejsca w kategorii Przyroda poprawił cyfrowo nagrodzone zdjęcie. Żeby było śmieszniej, klonowanie gołębi zauważył dopiero internauta<sup>3</sup>), a nie jury. Cóż, wypadek przy pracy.

Niestety, okazało się, że fotograf-manipulant pracę stracił, bo szef uznał<sup>4</sup>), że nie ma do niego zaufania. Skoro manipulował jednym zdjęciem, to mógł także innymi. Zwolniony tłumaczył się nieco głupio, że nie pamięta co robił<sup>5</sup>). Poza tym przyznał, że nie ma oryginału inkryminowanego zdjęcia. Uważam, że za to samo nie powinien być zatrudniany jako fotograf, bo w czasach cyfrowych archiwów na CD-R nie można zasłaniać się brakiem niczego, a już szczególnie brakiem zdjęcia, które wysyła się na konkurs. Na tym jednak nie koniec tej całej tragifarsy komputerowo-fotograficznej. Teraz w obronie kolegi wystąpili pracownicy redakcji<sup>6</sup>). Podejrzewam, że gdy Państwo będziecie czytali ten felieton, to litościwa GW przywróci fotografa do pracy i wszyscy zapomną o burzy w szklance wody.

Tymczasem manipulowanie fotografią jest jej cechą immanentną od niemalże początków technologii. Ostatecznie akt zrobienia zdjęcia polega na wyborze jakiegoś wycinka rzeczywistości. Samo utrwalenie obrazu, czy to na kliszy, czy też cyfrowe, nie jest dokładne w tym sensie, że rejestruje tylko pewne aspekty tego, co było. Od początku fotografowie stosowali techniki poprawiania obrazu przez doświetlanie jego części, zakładanie filtrów oraz obróbkę chemiczną. O fotomontażach i retuszowaniu nie ma co wspominać, robiono je cały czas, nie tylko w Rosji Sowieckiej, ale wszędzie. Technika cyfrowa całą zabawę nieco uprościła. Do tego stopnia, że fotki nie są już dowodem w pracach naukowych<sup>7</sup>). Poważne czasopisma jak Nature ostrzegają<sup>8</sup>), że to co widać na zdjęciu, wcale nie musi odpowiadać prawdzie.

Prawdy w fotografii jest tyle tylko, ile chcemy jej widzieć. W nagrodzonym zdjęciu prasowym prawie wszyscy widzieli kilka gołębi na półprzezroczystym daszku przystanku. Czy ma jakieś znaczenie, że w momencie robienia zdjęcia tych gołębi było mniej? Czy gdyby fotograf był sprawniejszy i lepiej opracował poprawki, to zdjęcie byłoby gorsze? Ostatecznie jakieś gołębie ktoś jednak na daszku zauważył. Sir Arthur Conan Doyle dał się nabrać na zdjęcia wróżko-ważek<sup>9</sup>) i dzisiaj się z niego śmiejemy, bo rzeczywiście fotki były nędzne. Teraz podobne zdjęcia fantasy są znacznie lepsze, to znaczy trudno na nich dostrzec, jak zostały zmanipulowane. Skąd więc w ogóle wiemy, że nie są prawdziwe? Bo tak nam oświadczył autor? A gdyby twierdził, że jednak są?

Jako stary solipsysta wiem, że świat poza mną w ogóle nie istnieje. Państwa, którzy czytają ten felieton, także nie ma. Jest to zgodne z nowoczesną fizyką, która uważa, że świata nie ma, gdy go nie obserwujemy<sup>10</sup>). W internecie cały czas ktoś coś obserwuje i dlatego podrobione zdjęcia nie mają szans. Szczególnie w konkursach.

<sup>1</sup>https://www.computerworld.pl/artykuly/artykul.asp?id=23422

<sup>2</sup>http://wiadomosci.onet.pl/1537612,327,item.html

<sup>3</sup>http://wiadomosci.onet.pl/1,15,11,30494424,83337242,3811352,0,forum.html

<sup>4</sup>http://www.gazetawyborcza.pl/1,75248,4139409.html

<sup>5</sup>http://www.gazetawyborcza.pl/1,75248,4139824.html

<sup>6</sup>http://www.press.pl/newsy/pokaz.php?id=10720

<sup>7</sup>http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80355,4131021.html

<sup>8</sup>http://www.nature.com/nature/journal/v447/n7141/edsumm/e070510-07.html

<sup>9</sup>http://en.wikipedia.org/wiki/Cottingley_Fairies

<sup>10</sup> http://physicsweb.org/articles/news/11/4/14

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200