Bitowy ból głowy

Czy to możliwe, że już w 2000 r. mówiliśmy o zalewie informacji? W czasach informacji z łatwością generowanej, a następnie wszem i wobec publikowanej przez każdego użytkownika komputera kwestia bit literacy zaczyna być równie paląca jak globalne ocieplenie.

Czy to możliwe, że już w 2000 r. mówiliśmy o zalewie informacji? W czasach informacji z łatwością generowanej, a następnie wszem i wobec publikowanej przez każdego użytkownika komputera kwestia bit literacy zaczyna być równie paląca jak globalne ocieplenie.

Dla ludzi, którzy profesjonalnie zajmują się systemami IT, konieczność poradzenia sobie z zalewem informacji i w ogóle zauważenie takiego problemu może być czymś w rodzaju obelgi. Dla wielbicieli nowych, mobilnych gadżetów to oznaka słabości, może braku inteligencji cyfrowej i mobilnej? Faktem jest jednak, że ludzi, którzy zostali opętani i przejęci przez strumienie napływającej zewsząd informacji, jest coraz więcej.

Przywiązani do e-informacji

Nieobecni i nieświadomi mechanicznym ruchem sięgają po kanapki przy śniadaniu, jak zahipnotyzowani wpatrując się w ekran przenośnego komputera, który dostarcza im informacji z internetowych wydań dzienników. Podczas lunchu kompulsywnie przeglądają przedpołudniowe e-maile, trzymając BlackBerry w sposób, który sugeruje pewne poczucie winy odczuwane w stosunku do siedzących przy tym samym stoliku kolegów. Nieustannie porzucają rozpoczęty właśnie wątek rozmowy, aby odczytać SMS lub rzucić okiem na stronę internetową, która skojarzyła im się z prowadzoną rozmową.

Poranne przeglądanie poczty, raportów, arkuszy budżetowych oraz wartościowych i bezwartościowych z zawodowego punktu widzenia newsletterów, forów, blogów i dynamicznych zakładek zajmuje im minimum dwie godziny. Uzależniające życie w trybie "dostępny" powoduje, że czują się coraz bardziej zestresowani, coraz bardziej napięci i niespokojni, coraz gorzej znoszą każdy kolejny e-mail i coraz częściej myślą o zmianie adresu poczty elektronicznej, mając nadzieję, że pozwoli im to otworzyć nowy rozdział życia, które wymknęło się spod kontroli.

Bity działają tak samo jak gromadząca się prasa papierowa - domagają się naszej uwagi. Domagają się jej jednak głośniej, bardziej kusząco, częściej i w większej liczbie obszarów naszego życia. Odpowiedzią na problem zalewu informacji ma być książka Marka Hursta "Bit Literacy: Productivity in the Age of Information and E-mail Overload" (Umiejętność posługiwania się bitami: produktywność w erze przeciążenia informacją i pocztą elektroniczną). Książka została napisana dla zwykłych, nieprofesjonalnych zjadaczy informacji i nie wymaga ani specjalnego oprogramowania, ani specjalnych umiejętności obsługi systemów, choć niewątpliwie ci, którzy najsilniej związani są z cyfrową informacją, powinni po nią sięgnąć jako pierwsi.

Pozwólcie bitom odejść

Pierwszy esej na temat umiejętności radzenia sobie z bitami Mark Hurst napisał w maju 2000 r. Zdefiniował wówczas pojęcie "bit literacy" (ang. literacy oznacza umiejętność czytania i pisania) jako świadomość bitów, czym są, w jaki sposób wpływają na nasze życie i jak możemy przetrwać w społeczeństwie przesyconym bitami. Umiejętność radzenia sobie z bitami, która pozwala uwolnić się od napięcia i odzyskać życie, może zostać ujęta w gruncie rzeczy w trzech słowach - pozwólcie bitom odejść. Oczywiście, te istotne należy najpierw zaprząc do pracy, najważniejsze może nawet zachować, ale standardowym zachowaniem powinno być porzucenie ich, a nie składowanie i zachowywanie na później. Tak naprawdę oznacza to po prostu konieczność zredukowania ilości informacji, która do nas dopływa i kasowania lwiej części tej, która dopłynęła. Ktoś w jednej z amerykańskich agencji wywiadowczych powiedział ponoć: "Praca wywiadu polega na umiejętności odnalezienia igły w stogu siania. Nie możemy sobie już pozwolić na powiększanie stogu".

Hurst jest zdania, że rozwiązanie problemu w gruncie rzeczy również leży w sferze technologii, m.in. odpowiednich serwisów internetowych, które pozwalają przekształcić e-maile w zadania do wykonania wyświetlane w kolejnych dniach. Jego podejście ma jednak przeciwników, którzy podkreślają, że postawiona przez niego diagnoza jest słuszna, ale metoda leczenia wybrana nie najszczęśliwiej. Rozwiązaniem problemu zalewu informacji nie jest jedynie organizowanie bitów za pomocą komputera i innych urządzeń, lecz organizowanie całej napływającej informacji, w czym czasem dużo lepiej sprawdza się... zwykły papier, nieświadczący bynajmniej o braku informatycznego obycia.

Kwestia zalewu informacją powróciła ostatnio do głównego nurtu m.in. dzięki serwisowi Twitter, którego jedynym w zasadzie celem jest informowanie użytkowników, czym w danym momencie zajmują się inni użytkownicy. Innymi słowy, informacja, jakiej na bieżąco udziela nam Twitter, brzmi: "Jestem na spotkaniu służbowym, Kasia" czy "Poszedłem pod prysznic, potem idę na kręgle, Piotr". Informację taką można przesłać do serwisu za pomocą różnych mediów - Internetu, telefonu komórkowego, komunikatora internetowego. Twitter ma chyba tyle samo wielbicieli, co zagorzałych przeciwników. Ci pierwsi kochają stan bycia w kontakcie, stałego dopływu danych z ostatniej chwili. Ci drudzy mówią z obrzydzeniem o będącym konsekwencją korzystania z Twittera permanentnym stanie częściowej koncentracji, uniemożliwiającym w zasadzie całkowite skupienie się na czymś istotnym. Pagery, telefony komórkowe, e-mail, Internet, komunikatory internetowe, blogi, RSS, MySpace, Twitter - tak wygląda równia pochyła, na końcu której czas między kolejnymi płynącymi do człowieka informacjami zaczyna zbliżać się do zera.

Tak naprawdę temat opanowywania lawiny informacji jest tematem produktywności. Hasło GTD (Getting Things Done), czyli w wolnym przekładzie Doprowadzanie Roboty do Końca, absorbuje ostatnio wiele umysłów. Stąd popularność takich stron, jak 43folders.com, dostarczających informacji o programach i metodach ułatwiających zarządzanie informacją, przekształcanie jej w wykonaną pracę i likwidowanie odrywających od pracy zakłóceń. Skrót GTD pochodzi z opublikowanej w 2001 r. książki Davida Allena "Getting Things Done: The Art. Of Stress-Free Productivity".

Więcej informacji na temat bit literacy można znaleźć na stroniehttp://www.goodexperience.com/blog .

Kilka praktycznych sposobów radzenia sobie z zalewem informacji

  • Kasuj e-maile, do których później nie będziesz musiał się już odwoływać.
  • Sprawy, których załatwienie zajmie ci dwie minuty, załatwiaj od ręki.
  • Naucz się wyłączać telefon lub przełączać go na tryb „milczy” na czas spotkania lub wykonywania istotnej pracy.
  • Jeśli pracujesz nad czymś konkretnym, wyłącz wszystkie aplikacje, które nie są związane z aktualnie wykonywaną pracą.
  • Wyłącz pocztę głosową. Jeśli ktoś ma istotny powód do rozmowy, wyśle SMS.
  • Nie uruchamiaj żadnego nowego strumienia danych, newslettera czy RSS tylko dlatego, że wydaje się interesujący i jest za darmo.
  • Ustaw komunikator internetowy tak, aby nie włączał się automatycznie z chwilą włączenia komputera.
  • Zastanów się, czy nie warto byłoby przeprosić się do pewnego stopnia z papierem, choćby po to, aby kontrolować na nim zadania do wykonania.
Fragmenty pierwszego rozdziału książki Marka Hursta “Bit Literacy: Productivity in the Age of Inform

(...) Świat zmienił się, ale większość ludzi została w tyle. Miliony użytkowników technologii próbują przetrwać w tym nowym świcie bitów dysponując jedynie umiejętnościami obsługi komputera. Wiedzą, jak wysłać e-mail i jak wydrukować dokument, ale są bezsilni wobec powodzi napływających bitów. Nie panując nad bitami, użytkownicy są nimi stale zasypani; nie chodzi o to, że bity są złą lub niszczącą siłą (jestem daleki od takiego stwierdzenia), chodzi po prostu o to, że użytkownicy ani nie stosują właściwych umiejętności, ani nie podchodzą do tej kwestii w odpowiedni sposób.

(...) Bity dokonały inwazji na niemal wszystkie zawody, prawie wszystkie aspekty porozumiewania się, handlu, logistyki i rozrywki. Pojawiły się, nie znikną i musimy nauczyć się żyć z nimi. Niektórzy ludzie próbują błędnie włączyć wszystkie bity przez cały czas w styl życia kogoś, kto jest zawsze czynny i dostępny. Dla przykładu, znajomym widokiem z lotniska w dzisiejszych czasach jest Pan Zajęty. To facet z urządzeniem mobilnym najnowszej generacji w ręku, przeglądający wiadomości albo wyszczekujący coś do telefonu komórkowego w pędzie przez terminal, nieświadom nikogo i niczego - obraz napięcia i niepokoju. W pewnym sensie Pan Zajęty lubi zachowywać się w ten sposób, gdyż dowodzi to ważności jego osoby. Im więcej bitów go przytapia, tym pilniejsza staje się jego praca. Pośpiech zaś równoznaczny jest ze znaczeniem i doniosłością.

(...) Wbrew pozorom ten styl pracy ani nie jest efektywny, ani nie daje się utrzymać w dłuższym okresie czasu. Pośpiech nie jest metodą na prawidłowe zarządzanie bitami. Inni ludzie biernie przyjmują napływ bitów do ich życia, może nawet nie są świadomi, że jest to kwestia, do której należałoby jakoś podejść. Nikt nie nauczył ich innej postawy, więc nawet trudno ich obwiniać o to, że leniwie przyglądają się, jak ich skrzynka zapełnia się tysiącami maili. Bierność nie jest jednak rozwiązaniem. W miarę jak bity akumulują się, użytkownik zaczyna tracić poczucie kontroli i nigdy już do końca nie udaje mu się go odzyskać. Więcej bitów wymaga więcej czasu i uwagi: coraz więcej e-maili do przejrzenia, coraz więcej stron do przeczytania, coraz więcej plików na pulpicie. I nagle użytkownik, czując się przytłoczony pracą, zaczyna przyznawać bitom czas przeznaczony dla rodziny - sprawdza e-maile w czasie obiadu, bawi się BlackBerry w czasie meczu syna. Zarówno problemy Pana Zajętego, jak i pasywnego użytkownika wynikają z tego, że nie zdają oni sobie sprawy z wagi bitów. A bity potrafią być przytłaczająco ciężkie niezależnie od tego, czy spożywa się ich zbyt dużo, czy też stara się je ignorować.

(...) W praktyce bity zachowują się paradoksalnie: nic nie ważą, ale nas przytłaczają, nie zajmują miejsca, ale wydają się gromadzić w ogromnych ilościach, powstają w mgnieniu oka, ale mogą trwać wiecznie, poruszają się szybko, lecz powodują, że tracimy czas. Unikanie lub ignorowanie tych paradoksów nieuchronnie prowadzi do przeciążenia; umiejętność radzenia sobie z bitami pozwala je zaakceptować i pracować z nimi, by odzyskać nad nimi kontrolę.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200