Mikroskala polityczna

Tylko nieliczni przedstawiciele elit politycznych żyją w XXI wieku. Większość mentalnie zatrzymała się w czasach dominacji węgla i stali. Kiedy ich wreszcie odeślemy w przeszłość?

Tylko nieliczni przedstawiciele elit politycznych żyją w XXI wieku. Większość mentalnie zatrzymała się w czasach dominacji węgla i stali. Kiedy ich wreszcie odeślemy w przeszłość?

Właściwie powinniśmy już zaprzestać pisać na łamach Computerworld o modernizacji państwa czy też rozwoju infrastruktury informacyjnej. Czujemy się, jakbyśmy żyli na Wyspach Bergamuta, gdzie czas zatrzymał się w miejscu, ludzie cieszą się drobiazgami, toczą wojny o byle co, obnoszą się komórkami jak amuletami, zaś każda dyskusja na ciut bardziej intelektualnym poziomie kończy się wywodem, że "kura znosi złote jajka". Skąd taki u nas pesymizm? To skutek naszej niedawno zakończonej konferencji "Europa regionów. Państwo w mikro- i makroskali", udanej, aczkolwiek uświadamiającej, że zajmujemy się problematyką egzotyczną z punktu widzenia elit politycznych tkwiących po uszy w XIX wieku.

Politycy z węgla i stali

Mikroskala polityczna

Waldemar Pawlak, b. premier i prezes PSL podczas panelu dyskusyjnego tygodnika Computerworld i Instytutu Sobieskiego – „Polska w Europie, Europa w Polsce”

Techniki informacyjne wciąż nie mogą znaleźć należytego miejsca w strategiach rozwoju naszego państwa. I nie chodzi tu bynajmniej o ciągłe zmiany personalne czy przekształcenia organizacyjne w zakresie odpowiedzialności za sprawy informatyzacji na szczeblu rządowym. Chodzi o problem dużo bardziej poważny. Teleinformatyka nie jest tak naprawdę obecna w myśleniu polityków o przyszłości państwa, nie jest obecna w ich myśleniu o rozwoju kraju. Istnieje oczywiście wiele rządowych i regionalnych dokumentów wskazujących na rolę IT we współczesnym świecie, różnego rodzaju strategii i planów rozwoju społeczeństwa informacyjnego czy elektronicznej administracji. Zazwyczaj nie wychodzą one jednak poza hasła i co najważniejsze znane są i dyskutowane przede wszystkim w wąskich grupach specjalistów związanych z branżą IT. Żaden z nich nie stał się tak naprawdę przedmiotem ogólnej, publicznej dysputy, w którą zaangażowaliby się politycy.

Dla większości polskich polityków informatyzacja to wciąż element obcy, czasami nawet swoista egzotyka. O ile bez problemu wypowiadają się na tematy związane z tzw. twardą infrastrukturą, o tyle trudno ich namówić do zabrania głosu w sprawach związanych z infrastrukturą teleinformatyczną czy wykorzystaniem technik informacyjnych. Tak naprawdę to raptem kilkanaście osób, wśród których wymieńmy enumeratywnie: Waldemar Pawlak, b. premier i prezes PSL; Janusz Piechociński, b. przewodniczący sejmowej Komisji Infrastruktury, radny sejmiku województwa mazowieckiego; Ludwik Dorn, wicepremier ds. informatyzacji (wywiad z nim publikujemy na str. 9) i Jan Rokita, poseł na Sejm RP (wywiad z nim publikujemy na str. 8).

Przekonaliśmy się o tym niejednokrotnie podczas organizowania konferencji "Państwo w mikro- i makroskali". "Ja się na tym nie znam, ja nie jestem specjalistą od technologii" - słyszeliśmy bardzo często, gdy prosiliśmy o wystąpienie na temat perspektyw rozwoju kraju czy regionów w kontekście wykorzystania funduszy europejskich, z których znaczna część ma być wykorzystana właśnie na projekty w dziedzinie IT. Na niewiele się zdały argumenty, że przecież zaproszenie na naszą konferencję przyjął i wystąpił z wykładem prof. dr hab. Krzysztof Pomian, dyrektor programowy Muzeum Europy w Brukseli.

Ci sami ludzie, ci sami politycy, którzy tak chętnie wypowiadają się na tematy związane z budową dróg i autostrad, perspektywami rozwoju kolei, znaczeniem sieci wodociągowo-kanalizacyjnych dla miast i gmin, mają opory przed wystąpieniem na tematy związane z rozwojem infrastruktury teleinformatycznej, infrastruktury, która ma we współczesnym świecie coraz bardziej decydujące znaczenie dla rozwoju cywilizacyjnego, społecznego, gospodarczego.

Dlaczego tak się dzieje?

Mikroskala polityczna

Po co ci państwo?

Co onieśmiela polityków przed zabraniem głosu w sprawach związanych z wykorzystaniem technik informacyjnych w planach rozwoju państwa i kraju? Argumentu nieznajomości technologii nie należy traktować poważnie, to raczej swego rodzaju wybieg, wymówka. Przecież tak samo jak na informatyce członkowie polskiej klasy politycznej nie znają się na inżynierii kładzenia nawierzchni asfaltowych czy zasadach kierowania ruchem kolejowym, a jednak chętnie zabierają głos w sprawach infrastruktury transportowej państwa. Co więc ich powstrzymuje przed wypowiedziami na temat przyszłości infrastruktury teleinformatycznej? Czy rzeczywiście nie widzą oczywistego - jak w przypadku dróg i mostów - związku między wykorzystaniem tych technik a możliwościami rozwojowymi Polski? Czy też widzą ten związek bardzo wyraźnie, tylko obawiają się skutków zastosowania technik informacyjnych dla funkcjonowania samych instytucji państwa, obawiają się zmian, które nowe technologie mogą zainicjować w procesie zarządzania państwem?

Jakakolwiek by nie była przyczyna tego stanu rzeczy, konieczne jest usprawnienie procesu komunikacji między środowiskami politycznymi decydującymi o strategiach rozwoju kraju a branżą IT, która ma dostęp do najnowocześniejszych, stosowanych dzisiaj we wszystkich, najbardziej rozwiniętych krajach świata technik. Bez porozumienia, bez wspólnego języka, bez integralnego wpisania technik ITC w proces modernizacji kraju trudno będzie mówić o sukcesach, perspektywach rozwoju Polski we współczesnym świecie. Zadanie nawiązania dialogu stoi przed obiema stronami. Najgorszą drogą do jego realizacji jest jednak chyba rozmowa o e-administracji czy e-społeczeństwie. O wiele lepiej pokazywać konkretne inicjatywy prorozwojowe, w które integralnie wpisuje się dzisiaj informatyka, stając się elementem kreowania nowych, potrzebnych rozwiązań. Przykładów takich działań jest w Polsce sporo. Pokazały to podczas naszej konferencji chociażby wybrane prezentacje regionalne.

Kiedy to się zmieni? Gdy władzę obejmą roczniki lat 80., osoby, dla których Internet to oczywistość, komórka - najprostsza forma komunikacji, zaś społeczeństwo informacyjne to nie mrzonka, lecz oni sami. Może jednak jeszcze dla nich trochę popiszemy...

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200