Wspólne tworzenie

Gwałtownie rosnącą meganiszą jest ruch na rzecz swobody dostępu do wiedzy i kultury. Ma on wiele wspólnego z ideą Web 2.0, którą Tim O'Reilly opisał jako "ujarzmianie zbiorowej inteligencji".

Gwałtownie rosnącą meganiszą jest ruch na rzecz swobody dostępu do wiedzy i kultury. Ma on wiele wspólnego z ideą Web 2.0, którą Tim O'Reilly opisał jako "ujarzmianie zbiorowej inteligencji".

Pod koniec lat 90. XX w. przemysł muzyczny nie był zainteresowany dystrybucją cyfrową. Założyciel serwisu MP3.com Michael L. Robertson został wygwizdany, gdy podczas jednej z branżowych konferencji promował program konwertujący pliki dźwiękowe na format MP3. W 1999 r. Warner Music Group uważała, że w przyszłości Internet stanie się kanałem dystrybucji muzyki. Jednak krótkoterminowa strategia firmy zakładała promocję wysokiej jakości płyt audio DVD - Internet miał służyć wyłącznie celom marketingowym. Tymczasem w połowie tego roku Shawn Fanning, nastoletni programista z USA, udostępnił w sieci program Napster. Dwa lata później, u szczytu popularności Napstera, co najmniej 25 mln osób wymieniało się w sieci peer-to-peer niskiej jakości muzyką w formacie MP3.

Najmłodsze pokolenia, choć może to brzmieć paradoksalnie, już dzisiaj żyją w przyszłości. Szwedzki filozof Alexander Bard twierdzi, że wielkie korporacje są w dzisiejszej rzeczywistości zagubione. Najmądrzejsze, co mogą zrobić prezesi firm, to obserwować i kopiować zachowania nastolatków.

Dużo ważniejsze od zgadywania przyszłości jest autentyczne zrozumienie teraźniejszości. W minionym roku pojawiły się dwie ważne książki oferujące pojęcia, bez których trudno uchwycić zmiany wokół nas. Pierwsza z nich to "The Long Tail" Chrisa Andersona. Książka dotyczy zmian w dystrybucji dóbr kultury, która coraz częściej opiera się nie na hitach, lecz niszowym "długim ogonie kultury". Zjawiska marginalne nie są istotne dlatego, że kiedyś mogą należeć do głównego nurtu. Stanowią realną alternatywę, którą dotychczas nie w pełni zauważaliśmy. Jak zauważa Clay Shirky, w sieci używanej przez ponad miliard osób pozornie marginalne inicjatywy tworzą meganisze skupiające setki tysięcy osób.

Druga ważna książka to "The Wealth of Networks" Yochaia Benklera. Dotyczy ona nowego modelu produkcji dóbr symbolicznych, który może zastępować mechanizmy rynkowe i hierarchiczne firmy. Tak zwana "produkcja społeczna" - jej dobrym przykładem jest Wikipedia - pozwala ludziom wytwarzać dobra symboliczne bez motywacji finansowych i cen jako mechanizmu koordynującego działania.

Najważniejsze zjawisko, które w Polsce jest nadal odbierane jako futurystyczna fantazja, choć w rzeczywistości jest gwałtownie rosnącą meganiszą, to ruch na rzecz swobody dostępu do wiedzy i kultury. Ma on w gruncie rzeczy wiele wspólnego z ideą Web 2.0, najmodniejszym dziś trendem w sieci, który Tim O'Reilly opisał jako "ujarzmianie zbiorowej inteligencji". Jeśli czynimy to w sposób uczciwy, a to oznacza zapewnienie swobodnego dostępu do owoców pracy owej inteligencji oraz poszanowanie praw współtwórców - to współtworzymy wolną kulturę.

Wolna kultura

Wielu osobom trudno jest zrozumieć ideę "wolnej kultury", bowiem jest to pomysł radykalnie różny od sposobu myślenia dominującego w ostatnim wieku. Według Jamesa Boyle'a, profesora prawa z Duke University zajmującego się domeną publiczną, żywimy awersję do wolnej kultury, bowiem intuicje wyrobione w świecie analogowym zawodzą w przypadku dóbr cyfrowych. Nie potrafimy uwierzyć, że istnieją dobra, które nie wyczerpują się z każdym użyciem lub wręcz zyskują na wartości, gdy korzysta z nich więcej osób. To dlatego w Polsce uczestnicy dyskusji na temat własności intelektualnej zamiast o plikach cyfrowych zaczynają mówić o kradzionych samochodach. Porównanie to, choć zupełnie nieuzasadnione, nagina nową, dziwną rzeczywistość do zjawisk dobrze znajomych.

Nie zamierzam przewidywać, jak świat "wolnej kultury" będzie wyglądał za dziesięć lat, za rok, czy nawet za moment. Pięć lat temu w możliwość stworzenia stabilnej wersji przeglądarki Mozilla Firefox, nie mówiąc o sukcesie na "rynku" przeglądarek, nie wierzyli sami jej twórcy. Wierzę natomiast, że Polska otworzy się - choćby już jutro - na instytucje wolnej kultury, z którymi dziś eksperymentuje się w Stanach Zjednoczonych i Wlk. Brytanii, w Indiach i Brazylii.

Swobodny dostęp do treści traktowanych jako commons - dobro wspólne - jest szczególnie widoczny w świecie nauki. Setki czasopism naukowych publikują w modelu Open Access, w którym artykuły są swobodnie udostępniane bez jakichkolwiek opłat. Flagowy projekt tego rodzaju, Public Library of Science, wydaje artykuły o najwyższym wskaźniku Impact Factor w swoich dyscyplinach naukowych. Amerykański National Institute of Health oczekuje, że finansowane przez niego badania będą publicznie dostępne w serwisie PubMed Central. Z otwartym dostępem eksperymentują nawet wielkie wydawnictwa naukowe, takie jak Elsevier Reed, Oxford University Press czy Springer.

Swobodny dostęp do treści finansowanych z grantów lub pieniędzy publicznych jest też możliwy w przypadku dzieł kultury. Brazylijski koncern naftowy Petrobras, będący największym sponsorem kultury w kraju, zaleca, by finansowane przez niego projekty były udostępniane na otwartych licencjach Creative Commons. Na jesieni reżyser brazylijski Bruno Vianna udostępnił w sieci na takiej licencji swój pełnometrażowy film "Cafuné" w dniu jego premiery kinowej. Założył, że sfinansowane w całości przez Ministerstwo Kultury dzieło powinno być dobrem wspólnym.

Na założeniach wolnej kultury można również budować udane przedsięwzięcia biznesowe. Celem inicjatyw typu open business jest wypracowanie modelu finansowego wspierania wolnej kultury porównywalnego z systemem, który w ostatnich latach wypracował świat wolnego oprogramowania. Nie chodzi więc o całkowite wyparcie modelu opartego na zastrzeżonej własności intelektualnej, lecz o wypracowanie trwałej alternatywy. Współtwórca Wikipedii Jimmy Wales uruchomił w tym roku komercyjny serwis Wikia, platformę produkcji treści, której model biznesowy opiera się na swobodnym udostępnianiu wiedzy. Innym przykładem jest netlabel Magnatune, niewielka wytwórnia sprzedająca i licencjonująca dla celów komercyjnych muzykę artystów publikujących na licencjach Creative Commons. Kolejny przykład to serwis wideo Revver, który dzieli się z twórcami przychodami z reklam doklejanych do wideoklipów o częściowo jedynie zastrzeżonych prawach.

W przypadku krajów takich jak Stany Zjednoczone łatwo użyć argumentu, że "stać ich na otwartość". Inaczej jest z Brazylią, która znajduje się na 69. miejscu na skali Wskaźnika Rozwoju Ludzkiego (HDI), ponad 30 pozycji za Polską. Brazylijska administracja rządowa używa Linuxa, finansowane przez rząd badania i projekty są udostępniane na otwartych licencjach, a od czerwca 2006 r. rządowa agencja prasowa, Agencia Brasil udostępnia swoje archiwa oraz informacje bieżące na licencji zezwalającej na dowolne użycie przy poszanowaniu osobistych praw autorskich twórców. Rząd finansuje również siatkę centrów multimedialnych, które jednocześnie zapewniają dostęp do nowych technologii i uczą ludzi, jak być twórcami uczestniczącymi w wolnej, cyfrowej kulturze. A wszystko to w kraju, w którym część ludności - zdaniem Claudio Prado z brazylijskiego Ministerstwa Kultury - żyje nadal w XIX lub nawet XVIII w. Brazylijczycy wierzą, że dzięki idei wolnej kultury żabim skokiem dogonią XXI wiek, omijając pułapki XX-wiecznego systemu własności intelektualnej.

Na drugiej półkuli brytyjski nadawca publiczny BBC również przyjmuje, że otwarty dostęp do treści audio i wideo, łącznie z materiałami archiwalnymi, jest jedynym sposobem na realizację misji publicznej w dobie mediów cyfrowych. BBC zakończyło właśnie pilotaż projektu Creative Archive, który nie tylko zapewni dostęp do treści, ale także udział w tworzeniu dziedzictwa audiowizualnego. Brewster Kahle, założyciel ambitnego projektu Internet Archive, twierdzi, że mamy dzisiaj odpowiednie środki techniczne, by zarchiwizować w cyfrowej postaci całokształt światowej kultury i zapewnić powszechny dostęp do niej za pomocą Internetu. Na przeszkodzie stoi jedynie archaiczny z jego perspektywy system prawa własności intelektualnej.

Jak pisze Boyle, "nie chodzi o to, że otwartość zawsze jest słuszna. Ale potrzebujemy równowagi między modelem otwartym i zamkniętym". Jak dowodzi Benkler, w wielu wypadkach produkcja społeczna jest najwydajniejszym sposobem wykorzystania cyfrowych zasobów. Wielkie gwiazdy i wytwórnie, które wierzą w ścisłą kontrolę swojej własności intelektualnej, mają prawo tak czynić - ale należy umożliwić innym działanie w imię intelektualnej hojności. Stwierdzenie, że "każdy twórca w oczywisty sposób chce chronić swoją twórczość, aby na niej zarabiać" jest szkodliwym mitem, który pora obalić. Wielu twórców nie chce zarabiać albo wierzą, że więcej zyskają dzieląc się z innymi. Przykładowo, w ostatnich 10 latach wznowiono w Polsce jedynie 16% tytułów prasowych - większość z nich to dzieła z domeny publicznej. Pozostałe 84% kultury pisanej ma nikłą wartość komercyjną, a więc jej udostępnienie nie krzywdzi autorów. Tymczasem swobodny dostęp do wiedzy zapobiega dzisiejszej sytuacji, w której - jak niedawno stwierdziła Bożena Bednarek-Michalska - większość treści jest niczym przedstawienie teatralne, dzisiaj dostępne, ale jutro już nie.

Długie trwanie

Brytyjski kompozytor i myśliciel Brian Eno jest członkiem Long Now Foundation, której celem jest tworzenie instytucji kultury zdolnych do bardzo długiego trwania. Według Eno żyjemy w "krótkim teraz", niezdolni do wyznaczania planów naprawdę długoterminowych, w tym wybiegających w przyszłość o całe stulecia.

Perspektywiczne myślenie różni się od futurologii. Jest nawykiem zmuszającym do rozważania konsekwencji swoich działań, a nie próbą przewidzenia przyszłego stanu rzeczy.

Myślenie w kategoriach "długiego teraz" obraca się wokół kwestii pamięci i współpracy. Tak więc troska o przyszłość to kolejny powód, dla którego ważny jest dostęp do zbiorów wiedzy i wspólne tworzenie kultury. Dominujący dziś paradygmat, nakazujący myśleć o wiedzy i kulturze jako o własności intelektualnej, w imię krótkowzrocznych zysków zamyka nasze wspólne dziedzictwo na cztery spusty systemu własności intelektualnej, technicznych zabezpieczeń i pozamykanych w archiwach (często prywatnych), rozsypujących się powoli nośników.

Eno opowiada o budowniczych oksfordzkiego New College, którzy 500 lat temu obok wysokiego gmachu college'u posadzili młode dęby. Przewidzieli, że w odległej przyszłości będą potrzebne do wymiany zbutwiałych podpór sufitu.

Zdrowa kultura musi stale odnawiać swoje treści, poprzez kopiowanie i remiks. Artystami remiksującymi na bazie zastanego dziedzictwa są nie tylko raperzy z Public Enemy, ale też Tim Berners-Lee, Walt Disney, Adam Mickiewicz i Sir Isaac Newton, który zrozumiał pewnego dnia, że widzi dalej niż inni dzięki temu, że stoi na ramionach olbrzymów. Ruch wolnej kultury kultywuje więc, na przekór systemowi własności intelektualnej i przestarzałym XX-wiecznym intuicjom, naturalny mechanizm trwania kultury. Zbiory swobodnie dostępnej wiedzy i twórczości, wraz z instytucjami ją kultywującymi, są niczym dęby sadzone z myślą o przyszłych pokoleniach.

Obszary, w których praktykowanyjest otwarty dostęp do treści:

Nauka: Public Library of Science wydaje artykuły o najwyższym wskaźniku Impact Factor w swoich dyscyplinach naukowych; amerykański National Institute of Health oczekuje, że finansowane przez niego badania będą publicznie dostępne w serwisie PubMed Central; z otwartym dostępem eksperymentują wielkie wydawnictwa naukowe, takie jak Elsevier Reed, Oxford University Press czy Springer.

Kultura: Brazylijski koncern naftowy Petrobras, będący największym sponsorem kultury w kraju, zaleca, by finansowane przez niego projekty były udostępniane na otwartych licencjach Creative Commons; reżyser brazylijski Bruno Vianna udostępnił w sieci na takiej licencji swój pełnometrażowy film "Cafuné" w dniu jego premiery kinowej zakładając, że sfinansowane w całości przez Ministerstwo Kultury dzieło powinno być dobrem wspólnym.

Media: BBC zakończyło właśnie pilotaż projektu Creative Archive, który nie tylko zapewni dostęp do treści znajdujących się w archiwach radiowych i telewizyjnych BBC, ale także udział w tworzeniu dziedzictwa audiowizualnego.

Biznes: Współtwórca Wikipedii Jimmy Wales uruchomił w tym roku komercyjny serwis Wikia, platformę produkcji treści, której model biznesowy opiera się na swobodnym udostępnianiu wiedzy; niewielka wytwórnia Netlabel Magnatune sprzedaje i licencjonuje dla celów komercyjnych muzykę artystów publikujących na licencjach Creative Commons; serwis wideo Revver dzieli się z twórcami przychodami z reklam doklejanych do wideoklipów o jedynie częściowo zastrzeżonych prawach.

<hr>Alek Tarkowski jest socjologiem, doktorantem w Szkole Nauk Społecznych IFiS PAN; współtworzy i koordynuje projekt Creative Commons Polska.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200