Ocean technologii, wiatr zmian, burza sporów

Dynamiczny postęp technologii,jakiego świadkami byliśmy w końcu XX i przez pierwszą dekadę XXI w., sprawił, że urządzenia komputerowe stały się wszechobecne. Druga dekada upływa pod znakiem megatrendów, jakimi są mobilność, przezroczystość środków technicznych, pojawienie się i narastanie smogu informacyjnego oraz przemiany społeczne związane z informatyką.

Dynamiczny postęp technologii,jakiego świadkami byliśmy w końcu XX i przez pierwszą dekadę XXI w., sprawił, że urządzenia komputerowe stały się wszechobecne. Druga dekada upływa pod znakiem megatrendów, jakimi są mobilność, przezroczystość środków technicznych, pojawienie się i narastanie smogu informacyjnego oraz przemiany społeczne związane z informatyką.

Nikt nie spodziewał się, że mobilność - która na dobre pojawiła się na początku lat 90. XX w. pod postacią telefonu komórkowego - właściwie przestanie być postrzegana jako temat sam w sobie. W 2017 r. nie ma w zasadzie innych urządzeń niż mobilne. Wszystkie rozwinięte kraje zostały pokryte siecią anten, które zapewniają łączność w każdym punkcie na mapie; tam, gdzie jej nie ma, pozostaje łączność satelitarna. Słowem, każdy może być cały czas online - choć być może niektórzy nie chcą lub ich na to nie stać.

Sprawcą rewolucji stały się urządzenia PMI (Personal Mobile Interface). Stanowią swoisty indywidualny pomost sieciowy: zewnętrznie posiadają kilka interfejsów bezprzewodowych (od najsłabszych modułów GPS, po najlepsze moduły WiMaxPlus i łączności satelitarnej). Zależnie od rodzaju łączności dostępnej w danym miejscu, włączają akurat ten moduł, który w danym miejscu działa najlepiej i najtaniej. Wewnętrznie - używają technologii krótkofalowej oraz przesyłania sygnałów po ciele ludzkim, żeby skomunikować się z urządzeniami, które dana osoba posiada przy sobie. Dzięki PMI zegarek ręczny ma regularnie synchronizowany czas, zdjęcia robione aparatem cyfrowym natychmiast online trafiają na stronę WWW właściciela, w uszach stale słychać internetowe radio, a gdyby jego przekaz znudził właściciela, to zawsze może posłuchać plików muzycznych pobieranych bezpośrednio ze stron artystów. Właściwie jedynym ograniczeniem pozostaje prawo Shannona oraz fizyka fal elektromagnetycznych.

Całkowitemu rozerwaniu uległy pojęcia "komputer" oraz "moc obliczeniowa". Ta ostatnia nie jest w ogóle konsekwencją takiego czy innego procesora zamontowanego w urządzeniu. W zasadzie każde urządzenie - nawet aparat fotograficzny albo kamera - może dysponować siłą superkomputera dzięki powszechnie oferowanej mocy na życzenie (on-demand computing). Coraz częściej zamiast określeń takich jak "komputer", "jednostka obliczeniowa", "przesyłanie" oraz "aplikacja" używa się zwrotów "dostęp" oraz "zadanie". Dostęp jest wszędzie, a realizowane zadanie jest zadawane przez użytkownika. Moc jest powiększana lub pomniejszana stosownie do realizowanego zadania (oraz kwoty, jaką przeznaczono na jego wykonanie). Jeszcze 10 lat wcześniej, w roku 2007, np. nagranie filmu z wakacji wymagało posiadania kamery, w której - obok układu optycznego - był szybki mikroprocesor i nośnik, na którym sekwencja była nagrywana. Następnie taki film mógł być przeniesiony na komputer osobisty i tam ręcznie edytowany. W roku 2017 kamera składa się wyłącznie z urządzeń optycznych, niedużej pamięci masowej oraz modułu komunikacyjnego z interfejsem do PMI. W miarę nakręcania filmu obraz jest przekazywany do serwisu, któremu zlecamy zadanie: "zrób z tego pamiątkowy film". Odpowiednie serwery i aplikacje, odpowiednio połączą sekwencje, dorobią wstęp oraz zakończenie i gotowy produkt prześlą z powrotem na mobilny odtwarzacz wideo użytkownika. W ten sposób rodzina, która nakręciła kamerą swoją wycieczkę w Tatry, już po kolacji tego samego dnia będzie mogła na projektorze obejrzeć w pełni przygotowany film dokumentujący wspinaczkę.

Technologia przesyca wszystko

Drobne komputery, zwane z angielska digital parasites, są elementem nieomal wszystkich urządzeń i przedmiotów. Monitorują stan domowej lodówki, słuchają, czy śpiące dziecko w nocy nie kaszle, są przypinane do obroży psa, kontrolują bezpieczeństwo pomieszczeń, pracują jako "czarne skrzynki" w samochodach ciężarowych itd. Projektowane w najbardziej innowacyjnych laboratoriach renomowanych firm z Chin i Indii, a produkowane w tzw. tanich krajach (czyli w Rosji i Ameryce Południowej) kosztują mniej niż 10 USD za sztukę. Entuzjaści stosują "cyfrowe robactwo" nieomal wszędzie, a krytycy mówią o poczuciu wszechobecnej kontroli, które towarzyszy człowiekowi w świecie opanowanym przez takie urządzenia. Jakkolwiek brakuje dowodów, to istnieją podejrzenia, że digital parasites mogą posłużyć hakerom lub autorytarnym reżimom w niecnych celach. Na pewno też mogą się po prostu zepsuć. Awaria z 29 lutego 2016 r. (kiedy to błędne algorytmy niektórych urządzeń nie uwzględniły roku przestępnego) zatrzymała dziesiątki tysięcy ciężarówek na autostradach na całym świecie i mimo natychmiastowego wypuszczenia patcha wiele z nich okrągłą dobę spędziło w bezruchu.

Medycyna wreszcie na wielką skalę korzysta z osiągnięć IT: postępy nanotechnologii oraz coraz większa dojrzałość metod i systemów pozwoliły na zbudowanie mikroskopijnych robotów, które z powodzeniem przeprowadzają proste operacje w ustroju pacjenta. Przeprowadzają diagnostykę wrzodów dwunastnicy albo zwiększają przekrój tętnic przy miażdżycy. Powszechnie stosowane są też roboty zdalnie sterowane przez chirurgów. Pojawiło się nawet zjawisko pokoleniowej "cyfrowej przepaści" pomiędzy specjalistami starszego i młodszego pokolenia. Ci pierwsi podkreślają wprawę i doświadczenie w operowaniu narzędziami chirurgicznymi, piętnując młodych za ich technokratyczne postrzeganie fachu. Ci młodsi, nazywający starszych pogardliwie "dziadkami skalpelakami", zdecydowanie wolą, gdy ręka chirurga jest wspomagana precyzyjnym, uniwersalnym i niemęczącym się urządzeniem o możliwościach znacznie większych od skalpela.

Rewolucję technologiczną przeszły też przedsiębiorstwa. Narzędzia IT, jeszcze dziesięć lat wcześniej stosowane jedynie w automatyzacji czynności i obiegu informacji, coraz śmielej przejmują role zarezerwowane dla ludzi. Potrafią obsługiwać call center, emulując człowieka w stopniu może nie idealnym, ale wystarczającym. Nowością sezonu 2017 r. są interaktywne, telefoniczne porady kulinarne obsługiwane całkowicie przez maszynę. Maszyny potrafią już planować kampanie marketingowe, analizować dane i przygotowywać warianty decyzji, przeprowadzać symulacje, a nawet wspomagać pracę prawników. W tym ostatnim przypadku nie wydają co prawda wiążącej opinii, ale potrafią zaznaczyć "wątpliwe" fragmenty umowy wymagające uwagi radcy, a następnie z kilku zdań podyktowanych przez niego złożyć pełnowartościowe pismo sądowe.

Zmienił się także model stosowania narzędzi IT. Kilkanaście lat wcześniej powszechnie outsourcowano środki technologiczne uznając, że IT samo w sobie nie stanowi o przewadze konkurencyjnej, jest kosztowne i zawsze można po prostu kupić trochę więcej. Dziś zmieniło się wiele: zdano sobie sprawę, że rzeczywiście kupić można każdy środek techniczny, ale bardzo niewielu dobrze potrafi skomponować z nich rozwiązanie służące interesom organizacji. Za to powszechne wyoutsourcowanie technologii doprowadziło do znaczącej koncentracji rynku i dyktatu dostawców. W efekcie, organizacje, które dziesięć lat temu szeroko "pozbyły się" działów technologicznych w nadziei ograniczenia kosztu, zaciskają dziś zęby z bezsilnej wściekłości, poddane dyktatowi technologicznemu oraz cenowemu wielkich koncernów informatycznych.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200