eWorld etc.

Czasami rozmawiając z młodymi ludźmi mam ochotę zacytować czwartego wieszcza "Myśmy wszystko zapomnieli".

Czasami rozmawiając z młodymi ludźmi mam ochotę zacytować czwartego wieszcza "Myśmy wszystko zapomnieli".

Mógłbym zapytać, jak kiedyś Kisiel, Kto to napisał, koteczku? Ale Internet, a w szczególności Google, pozwala bez problemu największemu nieukowi znaleźć od ręki właściwą odpowiedź... A jednak myśmy wszystko zapomnieli: czasy gdy nie było Google (rok założenia 1998) i gdy nie było Internetu tak jak go dziś rozumiemy (protokół HTTP v1.1 1990) są dziś dla większości ludzi historią równie odległą jak epoka kamienia łupanego. Tymczasem 20 lat temu ludzie już wysyłali mejle, choć nikt ich tak wtedy jeszcze nie nazywał.

Już kilka razy stwierdziłem na łamach CW, że historia jest złą nauczycielką życia. Jednakże pewne modele zachowań ludzkich powtarzają się w tych samych cyklach, prowadząc do nieuchronnego końca. Więc może warto interesować się historią, a szczególnie historią technologii? Tylko trzy lata istniał eWorldhttp://lowendmac.com/coventry/06/0915.html i w sumie nie wywarł większego wpływu na rozwój technologii komunikacji międzyludzkiej. Myślę, że warto, choć pobieżnie, spojrzeć na tę historię. Tak się składa, że byłem zapewne jedynym człowiekiem z Polski, który miał konto na eWorld. Mogę więc podzielić się z Państwem wrażeniami, że tak powiem z pierwszej ręki. Wydawałoby się bowiem, że projekt eWorlda był skazany na sukces. Ba, ten sukces przyszedł, tylko w postaci AoL. Ale o tym za chwilę.

Mój pierwszy kontakt z przodkiem eWorlda nastąpił w pewnej warszawskiej willi, którą bodajże od reżysera Morgensterna (ten od Klossa) wynajmował Rysiek Łada, w roku 1990 przedstawiciel Apple w Polsce, a obecnie dyrektor Motorola Polska. Rysiek musiał czytać pocztę elektroniczną w systemie AppleLink, bo już wtedy był od niej całkowicie uzależniony w pracy. Tak jak cały personel zarządzający firmy Apple. Niestety, w polskich warunkach kontakt z centralą w Cupertino był mocno utrudniony: trzeba było dzwonić do punktu dostępowego AL w Szwecji. Przy ówczesnej jakości linii telefonicznych oraz, czemu dziś nie dziwię się, zapewne przy podsłuchu Służb, uzyskanie połączenia 2400 bps (tak, dwa tysiące czterysta bitów na sekundę) graniczyło z cudem. Szczególnie, że sam nigdy nie tylko nie miałem do czynienia z modemem, ale nawet takowego nie widziałem na oczy, poza zdjęciami w piśmie Byte. Ale udało mi się uzyskać połączenie dla Ryśka - pamiętam tę ogromną radość, gdy na ekranie pokazały się pierwsze listy. Oczywiście tekstowe.

eWorld miał być kwantowym skokiem w stosunku do AppleLink - dzięki obliczu graficznemu, wzorowanemu na metaforze miasteczka. Tymczasem młoda firma America on Line rozumiała, że tylko masowa usługa, z obliczem przyjaznym dla przeciętnego człowieka, bez skryptów połączeniowych, może być sukcesem. Nic dziwnego, że zwrócono się do Apple o opracowanie, a raczej użyczenie nowego oprogramowania AL dla celów komercyjnych. Nie wiem, ilu spośród polskich Czytelników miało konto na AoL z dostępem poprzez modem telefoniczny, ale jego łatwość użycia była podstawą sukcesu tej firmy - kilkanaście milionów użytkowników nie mogło się mylić. Apple popełnił niepierwszy błąd: udostępnił technologię, zamiast samemu ją intensywnie marketingować. Proszę pomyśleć, jak wyglądałby dziś świat, gdyby zarządzający firmą nie podpisali kontraktów z Microsoftem oraz z AoL? Mielibyśmy zapewne jabłuszkowy monopol na całego!

A może nie? W każdym razie eWorld okazał się nic nie znaczącym błyskiem na komputerowym firmamencie. Ale nie dla mnie. W jednym z archiwalnych felietonówhttps://www.computerworld.pl/artykuly/artykul.asp?id=31677

można zauważyć wzmiankę, że dzięki niemu w roku 1995 mogłem ściągać uaktualnienia oprogramowania dla moich klientów. Na szczęście firma ATM zaoferowała tani dostęp i już nie trzeba było dzwonić do Szwecji. Tylko nie wiem, czy Służby dalej nie podsłuchiwały. A niech im tam, dla dobra Ojczyzny jestem gotów dać pełny dostęp do mego archiwum listów z eWorld. Tylko nie wiem jak je odczytamy, bo oprogramowanie wymaga Mac OS, który już dziś nie chodzi na intelowych makówkach. E, co za świat!

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200