Jaki prezent dostać chcesz?

I kto dwadzieścia lat temu by pomyślał, że dzisiaj będziemy przebierać w elektronicznych gadżetach jak w ulęgałkach.

I kto dwadzieścia lat temu by pomyślał, że dzisiaj będziemy przebierać w elektronicznych gadżetach jak w ulęgałkach.

Wzrost mocy przetwarzania i pojemności pamięci, różnorodność zastosowań i miniaturyzacja spowodowały upowszechnienie zaawansowanych urządzeń cyfrowych, z których niejedno może więcej niż ówczesny komputer wielkości szafy gdańskiej.

W latach 70. i z początkiem 80. ubiegłego stulecia jedynym miejscem, gdzie można było obejrzeć komputer "na żywo" były ośrodki obliczeniowe. Hala maszyn, bo tak zwykło się nazywać te miejsca, była klimatyzowana, a w niej poustawiane jak meble stały duże zestawy komputerowe, pośród których kręcili się operatorzy zakładający taśmy, dyski i papier do drukarek. Dyski były wymienne, co oznacza, że do napędu dyskowego wielkości zmywarki do naczyń, wkładało się kilkukilogramowy wielotalerzowy wkład, czyli właściwy dysk. Standardowo średnia ich pojemność - przynajmniej tych używanych w Polsce - wynosiła 30 MB. Zazwyczaj od kilku do kilkunastu takich napędów było przyłączonych do jednostki centralnej, co zapewniało realizację potrzeb bieżącego przetwarzania. Pod koniec lat osiemdziesiątych pojawiły się komputery personalne. Ktoś wtedy mnie zaprowadził do swego pomieszczenia biurowego, pokazał niewielką skrzynkę i powiedział, że ma to dysk o pojemności 80 MB. Muszę powiedzieć, że byłem pod wrażeniem. Dzisiaj przeciętny laptop ma dysk o pojemności 1000 razy większej, co uważamy za normalny stan rzeczy. Do pisania niniejszego felietonu używam komputera przenośnego, którego wydajność jest nieporównywalnie wyższa niż ówczesnych dużych maszyn. Jestem przy tym niezależny od klimatyzacji i operatorów, jestem mobilny i multimedialny. Ale nie zamierzam na tym poprzestać, a raczej wierzę, widząc w którą stronę podążamy, że technologia nieraz jeszcze nas zaskoczy. Może zaskoczenie to zbyt wielkie słowo, bo jakoś liniowo, a nie skokowo idziemy do przodu, więc mamy czas, aby nawet w szybkim tempie oswajać się z kolejnymi nowościami.

Gdybym w tej chwili chciał opisać moje oczekiwania wobec osobistego sprzętu komputerowego, wyglądałyby one następująco. Urządzenie to byłoby uniwersalne, łącząc w sobie wszelkie znane obecnie funkcje multimedialno-komunikacyjne. Z tego względu nie mogłoby być większe od telefonu komórkowego, a więc powinno być bezdyskowe, z małym poborem mocy, ale z dużą pojemnością. Jednocześnie powinno mieć wygodny ekran i klawiaturę. W grę wchodzi więc klawiatura wirtualna na ekranie dotykowym. Sam ekran musiałby jakimś sposobem rozwijać się z małego dwucalowego na bardziej godziwy rozmiar, czyli piętnastocalowy. I to jest na razie jeden z trudniejszych aspektów do urzeczywistnienia.

Póki co brak takich cudeniek w ofercie handlowej, więc w najbliższych latach nie należy tego typu gadżetów rozpatrywać jako potencjalnych prezentów pod choinkę. Ale nie trzeba z tego tytułu popadać w rozpacz, bo najlepszym prezentem, jakim możemy się nawzajem obdarowywać, jest dobra atmosfera i wzajemna życzliwość.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200