Nieoczekiwany obrót sprawy

Noc z wtorku na środę, 15 listopada. Każdy kolejny przybywający jest zapisywany na liście, a na dowód wpisu dostaje numerek zapisany na dłoni trudno zmywalnym pisakiem. Co godzinę lista jest sprawdzana, a gdy kogoś przy tym brak - wypada z kolejki, która będzie stać do soboty rana.

Noc z wtorku na środę, 15 listopada. Każdy kolejny przybywający jest zapisywany na liście, a na dowód wpisu dostaje numerek zapisany na dłoni trudno zmywalnym pisakiem. Co godzinę lista jest sprawdzana, a gdy kogoś przy tym brak - wypada z kolejki, która będzie stać do soboty rana.

Nie - nie są to wspomnienia z naszej, zamierzchłej już przeszłości, kiedy to kolejne, na różne sposoby wymuszane podwyżki zarobków, nakręcały jeszcze bardziej już i tak wirującą spiralę inflacji, eliminując ze sklepów jakikolwiek towar i wydłużając oczekujące na dostawę czegokolwiek kolejki.

Przedstawiona tu na wstępie scena jest całkiem współczesna, a jej data tegoroczna. W wielu miejscach Stanów Zjednoczonych poszły wtedy w ruch składane krzesełka, namioty i śpiwory, a powodem wszystkiego było zapowiedziane rozpoczęcie sprzedaży nowego komputera do gier firmy Sony.

Może i nie byłoby aż tak źle, gdyby wraz z rozpoczęciem sprzedaży nie zapowiedziano chwilowego jej zakończenia, gdyż na cały ten kraj przypadło coś około 400 tys. tych urządzeń.

Ponieważ sam nigdy nie byłem ani fanatykiem, ani nawet zwolennikiem gier komputerowych, zachowania takie są dla mnie niemal irracjonalne. Po prostu - nie to pokolenie, nie załapałem się i już. Mniej irracjonalne jednak były intencje większości czekających w rzeczonych kolejkach, gdyż jak pisał Washington Post, sami kolejkowicze twierdzili, że tylko co dwudziesty z nich zamierzał kupić to urządzenie dla siebie, a celem pozostałych był szybki zarobek spekulacyjny.

Tak więc na aukcjach internetowych pojawiły się oferty swoistych transakcji typu "futures", jako że oferowano towar, którego jeszcze nie było. A przebicie było całkiem niemałe, bo kosztujące oficjalnie nieco ponad pół tysiąca dolarów urządzenia, na eBay sprzedawały się średnio po 2700, a cena "kup zaraz" potrafiła sięgać i 10 tys.

A trzeba pamiętać, że całość, aby być użyteczną, potrzebuje jeszcze telewizora i - jeżeli chce się korzystać z opcji wysokiej rozdzielczości - to takiego, który ma odpowiednie porty i obsługuje właściwe protokoły. Skoro więc taki fanatyk gier moknie trzy dni i noce stojąc na deszczu w kolejce, to, gdy już dostanie to swoje cacko, najlepszy w domu telewizor rodzina ma z pewnością na długo z głowy.

Tak więc w jednym miejscu mieliśmy komitet kolejkowy, że sami lepszego nie potrafilibyśmy zorganizować, a gdzie indziej listę sporządzał ktoś ze sklepowego personelu, a jeszcze gdzie indziej policja zakładała taśmy wzdłuż kolejek i sama usiłowała pilnować w nich porządku.

Wygrać swoje próbowała i sieć supermarketów Walmart, obwieszczając z tryumfem światu, że o pomoc w kupnie poza kolejką ("z zaplecza", jak to się kiedyś mawiało u nas), zwrócił się do nich pracownik jednego z senatorów, nieprzejednanego wroga tej sieci handlowej. Senator zbył całą sprawę i odpowiedział, że to tylko błąd nieświadomego niczego stażysty.

Gdzieniegdzie od napięć przechodzono do spięć. Gdzieś w Kalifornii policja musiała sięgnąć po rozpylacze proszku pieprzowego, by zapanować nad tłumem, który sforsował drzwi sklepu na długo przed otwarciem. Jeszcze gdzie indziej trzeba było zamknąć cały supermarket, bo zamiast założyć komitet, ludzie zwyczajnie się pobili.

Miała jednak policja i zajęcia bardziej policyjne: w stanie bodaj Connecticut, banda rzezimieszków obrabowała całą kolejkę z pieniędzy, a facet, który nie chciał ich oddać, został postrzelony. Ciekawe, czy on sam lub któryś z obrabowanych zdał sobie sprawę z tego, że w tym właśnie momencie przyszedł do niego świat, którego dotąd bezpiecznie i do woli doświadczał tylko z gier?

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200