Cisco bierze wszystko?

Takie pytanie przyszło mi do głowy, gdy poznawaliśmy wyniki naszego konkursu "Produkt roku 2006 - Wybór Czytelników NetWorld" ( zob. listopadowy Przegląd Produktów Sieciowych i strona www.networld.pl/produktroku ). Ostatecznie aż w czterech z dziesięciu kategorii konkursowych zwyciężyło Cisco Systems, w dwóch innych znalazło się na podium.

Takie pytanie przyszło mi do głowy, gdy poznawaliśmy wyniki naszego konkursu "Produkt roku 2006 - Wybór Czytelników NetWorld" ( zob. listopadowy Przegląd Produktów Sieciowych i strona www.networld.pl/produktroku ). Ostatecznie aż w czterech z dziesięciu kategorii konkursowych zwyciężyło Cisco Systems, w dwóch innych znalazło się na podium.

Przez lata Cisco zdominowało sieci komputerowe. Sprawiły to doskonała strategia, której podstawowym elementem było przejmowanie kolejnych firm, oraz błędy konkurencji (przypadek choćby 3Com). W porównaniu z konkurencją firma postrzegana jest jako droga - analizy rynkowe mówią nawet o dwukrotnie wyższych cenach sprzętu ze znaczkiem symbolizującym most Golden Gate, pomimo to Cisco ma wielką rzeszę lojalnych klientów.

Konkurencja nie traci jednak nadziei. John McHugh, wiceprezes i dyrektor generalny działu sieciowego HP podczas swego wystąpienia o przyszłości sieci na konferencji NetEvents w lutym br., tak wykładał kolej rzeczy: "Cykl zastępowania dominującego producenta sieciowego będzie trwał: Cabletron zastąpił IBM, po Cabletronie nastało 3Com, by następnie ustąpić miejsca Cisco, które wreszcie ktoś zmieni".

Pytanie tylko, kto? Kandydatów brak. John McHugh widziałby zapewne w tej roli HP, które w zeszłym roku kosztem Cisco zdobywało rynek przełączników LAN w rejonie EMEA. Jednak ten rok przyniósł kontrofensywę Cisco. Tak komentuje to Peter Hulleman z IDC: "Cisco to firma, która popełnia bardzo mało błędów. Co jakiś czas zdarza się potknięcie, ale potem tempo odzyskiwania rynku robi wrażenie".

Jak tu jednak mówić o poważnych zagrożeniach dla lidera, jeśli firmy konkurujące z nim na rynku muszą wkładać wiele wysiłku, by ich produkty były z Cisco kompatybilne, a kiedy wreszcie wprowadzą swoje urządzenia na rynek, to z dumą obwieszczają o fakcie tej współfunkcjonalności.

Przy takiej dominacji obok podziwu zawsze rodzi się zazdrość, by nie powiedzieć zawiść. Słychać głosy "bić lidera!" Złośliwi mówią, że wybór Cisco to na pewnym poziomie zarządu IT nic więcej niż trudny do zmiany bezmyślny nawyk - zgodnie z dewizą sprzed lat "nikt jeszcze nie został zwolniony za kupno IBM", tylko z inną firmą.

Są też opinie porównujące Cisco do Microsoftu. Dominacja Windows, a w jej konsekwencji wysyp wszelkiego rodzaju wirusów eksploatujących luki w systemie operacyjnym Microsoftu są postrzegane jako zagrożenie dla bezpieczeństwa użytkowników. Także hegemonia Cisco rodzi komentarze ostrzegające przed niebezpieczeństwami związanymi z istnieniem technologicznej monokultury. Sporo było ich po słynnej prezentacji Michaela Lynna podczas konferencji Black Hat w lipcu 2005 r., ujawniającej luki w IOS. Najczarniejsze scenariusze kreśliły wtedy wizje przejęcia kontroli nad wieloma routerami i zagrożeń w funkcjonowaniu całego Internetu. Skojarzenia z Microsoftem mogą się też nasuwać, odkąd jako challengera do zwarcia na ringu z gigantem z San Jose zaczęto widzieć oprogramowanie open source. Takie produkty jak Vyatta mają jednak jeszcze mniejsze szanse na rynkowy sukces niż desktopowy Linux.

Wielka przewaga jednej firmy nie daje dużego wyboru klientom. Dziennikarze także mieliby trochę barwniejszy świat do opisania, gdyby na rynku było więcej równych siłą graczy. Jeśli jednak "monopolista" potrafi zasłużyć sobie na taką miłość klientów, to nie pozostaje nic innego jak poddać się i serdecznie pogratulować... No bo jak nie lubić firmy, która zmieniając ostatnio swoje logo, lansuje hasło "Cisco - sieć o ludzkim obliczu"?

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200