Wystarczy być (zdalnie)

Mój teść, urodzony na wsi pod Uniejowem, doskonale pamięta życie bez prądu elektrycznego - izbę oświetlaną lampą naftową, lekcje odrabiane za dnia (żeby nie marnować nafty) i wieczorne wpatrywanie się w żarzące się węgle w piecu. Dla niego świat bez elektryczności był realny, tak jak dla moich rodziców - przyzwyczajonych już do żarówki - realny był świat bez radia i telewizora. Dla mnie nowością była też telewizja, tyle że kolorowa. No i oczywiście komputery, Internet i telefony komórkowe.

Mój teść, urodzony na wsi pod Uniejowem, doskonale pamięta życie bez prądu elektrycznego - izbę oświetlaną lampą naftową, lekcje odrabiane za dnia (żeby nie marnować nafty) i wieczorne wpatrywanie się w żarzące się węgle w piecu. Dla niego świat bez elektryczności był realny, tak jak dla moich rodziców - przyzwyczajonych już do żarówki - realny był świat bez radia i telewizora. Dla mnie nowością była też telewizja, tyle że kolorowa. No i oczywiście komputery, Internet i telefony komórkowe.

Każde pokolenie ma swoją nowość, która zmienia życie i często zastanawiam się, jakaż to nowość pojawi się za życia moich dzieci - bo innego świata niż ten internetowy i komórkowy nie znają. Cóż, na tę odpowiedź przyjdzie mi poczekać i tylko zastanawiam się, czy spostrzegę nadchodzącą rewolucję odpowiednio wcześnie, by w niej aktywnie uczestniczyć - tak jak udało mi się aktywnie uczestniczyć w rewolucji informatycznej.

Gdybym miał dziś sporządzać listę życzeń, na pierwszym miejscu znalazłoby się coś, co nazywa się wirtualną obecnością (virtual presence). Czasami pod tą szumną nazwą pojawiają się zaawansowane (i bardzo drogie) systemy wideokonferencyjne, ale nie o to chodzi. Wirtualna obecność to taki mariaż technologii wizualizacji (transmisja ruchomego obrazu wysokiej rozdzielczości i dużej płynności, najlepiej 3D), dźwięku oraz zapachu, żeby dać zahaczające o realność doznanie przebywania w jednym pomieszczeniu z drugą osobą. Polecam fragmenty filmów SF, np. "Raportu mniejszości" (scena z synem głównego bohatera), "Zemsty Sithów" (scena rady Jedi) albo "Ja, Robot" (scena z profesorem Lanningiem) - artyści już dawno wyznaczyli pewne standardy wirtualnej obecności. Ciekawe, czy za życia mojego (i młodości moich dzieci) doczekamy się tej technologii w stanie choćby tak dojrzałym jak Internet, komputer i telefon komórkowy.

Zwróćmy uwagę, jak wiele niedogodności dnia codziennego związanych jest z koniecznością osobistego przebywania w rozmaitych miejscach. Począwszy od urzędów, w których nic nie da się załatwić przez telefon i Internet, aż po pracę. Jestem przekonany, że telepraca będzie dużo łatwiejsza przy zastosowaniu virtual presence. Z powodu korków podróżuję od domu do pracy nie mniej niż 45 minut w każdą stronę i gdyby ktokolwiek stworzył technologię, która "odda" mi te 1,5 h dziennie (22 w skali miesiąca, zakładając że 2 dni w tygodniu muszę jednak pojechać do pracy), to ozłociłbym go. Mówiąc dokładniej - kupiłbym od niego produkt, który pozwoli na wirtualną obecność. Chętnie dorzuciłby się do tego każdy pracodawca, dla którego koszty delegacji stanowią istotną pozycję w budżecie.

Psychologowie uczą, że jedynie 7% naszej komunikacji przekazujemy za pomocą słów, resztę - w intonacji głosu, sposobie mówienia, gestach i mimice. Szerokie zastosowanie technologii wirtualnej obecności pozwoliłoby uzyskać dodatkowy efekt - zmniejszyłaby się liczba nieporozumień między ludźmi, zespołami i organizacjami.

Zauważmy, że do wirtualnej obecności potrzeba jeszcze tylko jednej technologii: projekcji 3D (pomińmy na razie transmisję smaku czy zapachu). Spodziewam się, że nie jest to bariera nie do przejścia, zważywszy że jak grzyby po deszczu powstają kina, które obrazy pseudotrójwymiarowe pokazują.

Słowem, wirtualna obecność to rzecz nie tylko przydatna i potrzebna, ale i możliwa. Liczę więc, że jeszcze za mojego życia doczekam się zmiany stylu życia wywołanej przez tę technologię. I moje dzieci będą miały swój technologiczny Rubikon - taki jak prąd elektryczny, telewizja czy komputery i Internet dla pokoleń ich rodziców i dziadków.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200