Nadzieja na poprawę

W chwili obecnej mamy szereg udogodnień życia codziennego, które generalnie zawdzięczamy technologiom cyfrowym.

W chwili obecnej mamy szereg udogodnień życia codziennego, które generalnie zawdzięczamy technologiom cyfrowym.

Dzięki sieciom transmisji danych świat zawęża się do rozmiarów łupinki orzecha, a wirtualizacja pozwala załatwić wiele spraw na odległość. Że jest to kierunek właściwy, chyba nikt nie wątpi. Jednak do doskonałości technologicznej ciągle jeszcze droga daleka.

Właśnie opublikowano informację, że opracowany przez gdyńską firmę IVO Software syntezator mowy o wdzięcznej nazwie IVONA wygrał prestiżowy konkurs Blizzard Challenge organizowany przez Carnegie Mellon University z USA. Daleko z tyłu pozostali renomowani konkurenci w liczbie trzynastu, a między nimi IBM i Microsoft. Cóż, jak widać nie tylko sławni i bogaci są skazani na sukces. Po interesujące szczegóły i inne fakty warto zajrzeć na stronę tego do tej pory słabo nagłośnionego producenta. Pomimo tak obiecujących wzlotów naszej myśli informatycznej w zastosowaniach codziennych nazbyt różowo jeszcze nie jest, aczkolwiek trudno też twierdzić, że jest szaro czy beznadziejnie.

Szaro na pewno nie jest, ale z nadziejami dosyć słabo, biorąc pod uwagę to, co wyprawia się w polityce i w innych postawionych na świeczniku branżach. Afera goni aferę, kłamstwa, konfabulacje i wszelkiego rodzaju niegodziwości towarzyszą nam każdego dnia. Można powiedzieć, że staje się to chlebem powszednim naszego życia i pożywką mediów. Dosyć często w sprawach różnego kalibru funkcję demaskującą pełni nagranie dźwiękowe lub ukryta kamera. Zwłaszcza ta druga jest ostatnio szczególnie modna, dając nieporównywalnie lepszą skuteczność i zapewniając jednocześnie medialną atrakcyjność. Jedyną niewygodą w tym przypadku jest zamierzona konieczność przygotowania się do nagrania. O ile łatwiej byłoby, gdyby każdy wyposażony był w mikrokamerę rejestrującą obligatoryjnie cokolwiek się dzieje. Takie trzecie oko na czole. Być może kiedyś do tego dojdzie w kontekście walki o pełną jawność uczynków. Wszak technologia stale się rozwija i w przyszłości nie będzie nawet problemu z centralnym magazynowaniem filmu naszego życia. Wówczas przestaną być potrzebni świadkowie zdarzeń, bo każdemu zostanie zapisane co zrobił i też będzie można to wyświetlić.

Na razie co bardziej świadomi obywatele obawiają się kontroli ich elektronicznych śladów (pozostawionych np. przez karty płatnicze), co przypuszczam jest jedynie wstępem do pełnej inwigilacji. Gdyby wszyscy ludzie byli szczerzy i uczciwi, metody tego typu nie byłyby nawet brane pod uwagę. Pozostawiając czarnowidztwo na boku, wierzę, że nigdy nie dojdzie do eskalacji tego rodzaju działań. Lepiej zajmować się tworzeniem rzeczy nowych i pożytecznych niż wymyślaniem wysublimowanych mechanizmów nadzorujących postępowanie. Ale to wszystko zależy od ludzi - przede wszystkim od tych, którzy swym zachowaniem zmuszają do trzymania kontroli nad nimi.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200