Przyszliśmy tu na długi, długi czas

Do tysiąca osób ma zatrudniać nowe centrum outsourcingu procesów biznesowych Accenture otwarte w Warszawie.

Do tysiąca osób ma zatrudniać nowe centrum outsourcingu procesów biznesowych Accenture otwarte w Warszawie.

To czwarte - po Budapeszcie, Bukareszcie i Pradze - centrum koncernu tego typu w Europie Środkowo--Wschodniej. Accenture ma już, zatrudniające 200 osób, biuro w podwarszawskim Piasecznie. Placówka zajmuje się rozliczeniami finansowo-księgowymi na rzecz 28 oddziałów Thomsona i kilku innych międzynarodowych przedsiębiorstw.

O planach Accenture rozmawiamy z Basilio Ruedo, dyrektorem zarządzającym globalną siecią centrów outsourcingu Accenture.

Krytycy śledzący rynek outsourcingu mówią, że obecny boom w istocie prowadzi do upośledzenia rozwoju. Państwo, zamiast wspierać działalność innowacyjną, nastawia się na konsumpcję inwestycji związanych z usługami BPO, które siłą rzeczy są ukierunkowane na działalność w krajach o najniższych kosztach pracy...

W BPO nie chodzi tylko o koszty, ale również o kwalifikacje personelu. Zdecydowaliśmy się na otwarcie centrum w Warszawie właśnie ze względu na kompetencje tutejszych ludzi, w tym językowe, zwłaszcza w zakresie języka niemieckiego. Gdy otwieramy gdzieś centrum, to robimy to na długie, długie lata. Piętnaście lat temu otworzyliśmy centrum w Hiszpanii, które działa do teraz. Podobnie jest z otwartym w 1985 r. centrum w Manili na Filipinach.

Przyszliśmy tu na długi, długi czas

Basilio Ruedo, dyrektor zarządzający globalną siecią centrów outsourcingu

Nie zgadzam się więc z twierdzeniem, że Business Process Outsourcing to stała pogoń za obniżką kosztów. Taka sytuacja może mieć miejsce w przypadku produkcji przemysłowej, ale nie w usługach. Jestem też całkowicie pewien, że BPO przyczynia się do rozwoju kraju. Ludzie zatrudnieni w naszym centrum będą obsługiwać najbardziej konkurencyjne koncerny świata. Siłą rzeczy nauczą się wiele o prowadzeniu biznesu. To podnosi kapitał intelektualny kraju i w długim terminie wszyscy na tym skorzystają.

Hiszpania, z której się Pan wywodzi, miała podobną szansę, poszła jednak inną drogą niż np. Irlandia czy dziś Polska. Dlaczego?

Nie byliśmy w tamtym okresie tak dobrze wykształceni. Wielu Hiszpanów wyjechało wówczas do pracy do Wlk. Brytanii i Niemiec. To przyniosło nam oczywiście korzyści finansowe, jednak nie przyczyniło się do wzrostu "kapitału intelektualnego". A później było już za późno, aby dokonać zmian na dużą skalę.

Międzynarodowe korporacje coraz chętniej oddają w outsourcing obsługę procesów biznesowych. Czy Pańskim zdaniem ten boom outsourcingowy ma trwałe podstawy? Czy widzi Pan ograniczenia co do dziedzin działalności, które można oddać w outsourcing firmie zewnętrznej?

W każdej firmie jest pewna granica, do której outsourcing ma sens. Wciąż jednak jest jeszcze ogromna przestrzeń, zanim do tej granicy dotrzemy. Dziś najważniejszym problemem staje się ograniczona podaż umiejętności, a więc ludzi, którzy mogliby pracować w centrach usług takich jak nasze. To główne ograniczenie.

Jakie jest największe wyzwanie Pana jako dyrektora globalnej sieci centrów?

Bez wątpienia największym wyzwaniem jest spełnianie oczekiwań osób zatrudnianych przez nas. Wyszukujemy dobrych ludzi i szkolimy ich, aby stali się wysokiej klasy fachowcami, których chętnie zatrudniłaby każda firma na rynku. Dlatego też tak ważne w mojej pracy jest stworzenie im odpowiednich warunków pracy i możliwości rozwoju kariery. To znacznie trudniejsze wyzwanie niż chociażby sprzedaż naszych usług.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200