Krytyczny problem "brudnych pieniędzy"

Systemy do wykrywania prób prania brudnych pieniędzy to jedno z najskuteczniejszych narzędzi wykorzystywanych w walce z międzynarodową przestępczością i terroryzmem. Narzędzi wciąż jeszcze w niewielkim stopniu stosowanych przez rodzime instytucje finansowe.

Systemy do wykrywania prób prania brudnych pieniędzy to jedno z najskuteczniejszych narzędzi wykorzystywanych w walce z międzynarodową przestępczością i terroryzmem. Narzędzi wciąż jeszcze w niewielkim stopniu stosowanych przez rodzime instytucje finansowe.

Udaremniona niedawno próba zamachów na samoloty startujące z podlondyńskiego Heathrow po raz kolejny pokazała jak poważnym zagrożeniem jest międzynarodowy terroryzm. I jak ważnym narzędziem w walce z nim mogą być systemy umożliwiające kontrolę przepływów finansowych i walkę z praniem brudnych pieniędzy. Są one, obok operacji wywiadowczych, często trudnych do przeprowadzenia m.in. ze względu na kłopot z infiltracją środowisk terrorystycznych, prawdopodobnie najbardziej niezawodnym sposobem wychwycenia i prześledzenia potencjalnych zagrożeń ze strony międzynarodowych grup przestępczych. Od niedawna z systemów określanych mianem AML (Anti-Money Laundering) zaczynają także korzystać polskie instytucje finansowe.

Transakcje podejrzane

Wymóg dokładnego śledzenia przepływów pieniężnych nakłada na instytucje finansowe ustawa o przeciwdziałaniu wprowadzaniu do obrotu finansowego wartości majątkowych pochodzących z nielegalnych lub nieujawnionych źródeł oraz o przeciwdziałaniu finansowaniu terroryzmu z 16 listopada 2000 r. Banki, towarzystwa inwestycyjne i ubezpieczeniowe, domy maklerskie i inne podmioty prowadzące obrót akcjami, kantory, lombardy, zakłady gier losowych, biura pośrednictwa obrotu nieruchomościami oraz placówki Poczty Polskiej zostały w niej zobowiązane do śledzenia "transakcji podejrzanych", a także do weryfikacji wszystkich operacji finansowych o wartości powyżej 15 tys. euro.

Przepisy nie formułują kryteriów pozwalających uznać transakcję za podejrzaną (o ile oczywiście stworzenie tego typu definicji prawnej jest w ogóle możliwe, a co do tego toczą nieustanne spory). W rezultacie ustawodawca pozostawił instytucjom finansowym pewną dowolność co do metod nadzoru i klasyfikacji. Te skupiły się przede wszystkim na rozwiązaniu technicznych problemów związanych z ewidencją i sprawozdawczością danych w zakresie i formacie wymaganym przez GIIF (Głównego Inspektora Informacji Finansowych). Znacznie mniejszą wagę przykładały do tej pory do stworzenia efektywnych metod nadzoru nad transakcjami. Jak mówi jeden z ekspertów zajmujących się wdrażaniem systemów bankowych, bankowcy zachowują się trochę jak kierowca, który wie o ograniczeniu prędkości, jednak dopóki nie dostrzega policjanta na drodze bądź sam nie jest świadkiem wypadku, dopóty niezbyt przejmuje się przestrzeganiem tych przepisów.

O zainteresowanie tą sprawą tym trudniej, że inwestycje w systemy AML i budowa odpowiednich zespołów analityków to koszty idące w miliony złotych, a wykazanie zwrotu z takich inwestycji może być trudne. "Brak surowych sankcji sprawia, że wiele instytucji finansowych nie dostrzega ryzyka związanego z brakiem odpowiednich rozwiązań do kontroli przepływów pieniężnych. Już dawno dostrzegły to zagraniczne instytucje finansowe, dla których ewentualna wpadka mogłaby oznaczać utratę reputacji, a co za tym idzie wymierne straty" - mówi Mateusz Derejski, kierownik projektu z firmy Metrosoft, dostawcy rozwiązań AML dla największych banków inwestycyjnych na świecie.

Koszt wdrożenia odpowiednich narzędzi jest tym wyższy, im bardziej rozproszona jest infrastruktura używana przez bank. "Większość banków używa kilku różnych systemów do obsługi swoich produktów. To wiąże się z koniecznością integracji aplikacji wspomagających AML z każdym systemem źródłowym, co zwykle znacząco podnosi koszt wdrożenia i utrzymania całego systemu" - twierdzi Dariusz Michałek, menedżer ds. produktu w firmie BSB z Bydgoszczy.

Potrzebna współpraca

Budowa i wdrożenie efektywnego systemu wspomagającego walkę z praniem brudnych pieniędzy to przede wszystkim wyzwanie organizacyjne, które wymaga współdziałania wielu komórek, często wykraczających poza sam bank.

Problem prania brudnych pieniędzy jest często postrzegany jako zadanie dla poszczególnych departamentów odpowiedzialnych za kontrolę wewnętrzną bądź zarządzanie ryzykiem. Tymczasem jest to problem wymuszający współdziałanie nie tylko w obrębie instytucji finansowej, ale także pomiędzy różnymi instytucjami operującymi na różnych rynkach. Wymaga również odpowiedniej alokacji zasobów nie tylko z departamentu technologicznego, ale przede wszystkim z działów analitycznych. I co bardzo ważne, wymaga także dużej determinacji ze strony całej instytucji. Walka z praniem brudnych pieniędzy to wyścig z przestępcami, którzy stale udoskonalają metody maskowania transakcji, wiedząc, że każde niecodzienne zachowanie budzi zainteresowanie ze strony instytucji zobowiązanych do rejestracji i analiz przepływów środków finansowych i ich raportowania do organów kontrolnych Ministerstwa Finansów. Dlatego też - jak przyznają specjaliści ds. walki z praniem głównych pieniędzy - bardzo istotnym elementem jest stałe szkolenie pracowników z metod stosowanych przez przestępców i stałe dostosowywanie systemów wykorzystywanych do walki z procederem.

O tym jak skomplikowanym przedsięwzięciem jest wprowadzenie efektywnych metod walki z praniem brudnych pieniędzy wiedzą doskonale ci, którym udało się zrealizować tego typu projekty. W ING Banku Śląskim wdrażanie systemu wykorzystywanego do analizy transakcji rozpoczęto ponad trzy lata temu, a budowę zespołu specjalistów, którzy odpowiadaliby za analizy przepływów pieniężnych, nawet jeszcze wcześniej. "Sukces w walce z praniem brudnych pieniędzy zależy od zespołu analityków, wspomaganego oczywiście odpowiednimi narzędziami informatycznymi" - mówi Andrzej Koweszko, dyrektor departamentu zarządzania ryzykiem operacyjnym w ING Banku Śląskim. W rezultacie powstała rozproszona w całym banku struktura, w której w proces analizy podejrzanych przepływów pieniężnych przynajmniej cząstkowo jest zaangażowanych kilkaset osób.

Sygnały od nich trafiają do analityków, którzy przy wykorzystaniu systemu AML zintegrowanego ze specjalnym oprogramowaniem do analizy kryminalnej, do analizy i wizualizacji powiązań dokonują oceny czy transakcje finansowe są zgodne z wymogami prawa.

Jednym z ważnych zadań analityków jest też "uwrażliwianie systemu" poprzez jego parametryzację, tak żeby powiadamiał on o transakcjach podejrzanych, ignorując te, które mimo wzbudzających na pierwszy rzut oka podejrzeń są całkowicie naturalne. "Aby zapewnić efektywne działanie systemu, należy stale modyfikować zespół reguł analitycznych, dopasowując go do zmieniających się sposobów działania sprawców. Źle sformułowane reguły badawcze mogą trwonić siły analityków na niepotrzebne badanie rutynowych operacji i nie pozwolą skutecznie ujawniać przypadków prania pieniędzy" - twierdzi Andrzej Koweszko.

Technologia ważna, ale nie jest najważniejsza

Oczywiście technologia pozostaje znaczącym elementem rozwiązań odpowiedzialnych za śledzenie transakcji. Bez niej nawet największy i najbardziej doświadczony zespół analityków utonie w zalewie alertów generowanych przez aplikacje AML. "Wyzwania technologiczne nie są zbyt wygórowane w stosunku do innych rozwiązań stosowanych w bankowości. Składa się na nie efektywna baza danych i odpowiednio przygotowana aplikacja" - mówi Henryk Baniowski, dyrektor zarządzający obszaru IT w Banku BPH. Niezmiernie istotna jest przemyślana warstwa logiczna aplikacji.

Na świecie jest co najmniej kilkadziesiąt rozwiązań wspomagających walkę z praniem brudnych pieniędzy. Niektóre z nich, np. Metrosoft Fundware AML, przeznaczony do obsługi funduszy inwestycyjnych czy SAS AML Solution, są łatwo dostępne także w Polsce. Swoje dedykowane oprogramowanie ma również kilka polskich firm, m.in. Bazy i Systemy Bankowe czy PB Polsoft wchodzący w skład grupy ComputerLand.

Najprostsze bazują na wyszukiwaniu transakcji według określonych reguł, np. przekraczających pewne kwoty, dotyczące wybranych osób, rachunków, banków czy krajów. Reguły te zwykle wspomagane są tzw. czarnymi listami zawierającymi dane osób podejrzanych o związek z grupami przestępczymi. Bardziej rozbudowane systemy umożliwiają stosowanie agregacji do wyszukiwania grup transakcji powiązanych. Systemy takie pozwalają wykryć fakt nielegalnego transferu pieniędzy nawet wówczas, gdy został on zrealizowany w postaci kilku niezależnych operacji finansowych, a więc sytuacji, które mogą pozostać nie wychwycone przy prostej analizie wolumenu transakcji.

Własne rozwiązanie oferuje m.in. firma BSB z Bydgoszczy. System SPERT przeznaczony jest do prowadzenia elektronicznego Rejestru Transakcji zgodnie z wymogami polskiego prawodawstwa. Pozwala na automatyczny import transakcji z wielu różnych systemów źródłowych. Wyposażony jest w rozbudowany moduł analizy bazujący na silniku reguł, który obsługuje również agregację danych. Reguły wyszukiwania są definiowane za pomocą graficznego edytora, który pozwala na tworzenie dowolnie złożonych reguł bez konieczności znajomości języka SQL. W procesie analizy można wykorzystywać dane zawarte na "czarnych listach".

Najbardziej rozbudowane systemy oprócz typowych meto wykrywania bazują również na analizie statystycznej i behawioralnej. Wykrywają działania klientów, odbiegające od dotychczasowej aktywności, i pozwalają na wykrycie nietypowych operacji, które mogą być uznane za podejrzane. "Tego typu rozwiązania często zintegrowane z hurtownią danych umożliwiają tworzenie i parametryzację profili klientów, a także filtrowanie wszelkich anomalii zarówno na poziomie klienta, rachunku, jak i transakcji" - wyjaśnia Rafał Blejsz, kierownik projektów z firmy SAS Institute. Dzięki wprowadzeniu różnorodnych metod filtrowania systemy tego typu, dopasowane odpowiednio do specyfiki klientów banku, dają możliwość elastycznego reagowania na zmiany sposobu działania przestępców i tym samym ułatwiają wychwycenie podejrzanych transakcji. Jak przyznają przedstawiciele dostawców systemów AML, zainteresowanie oferowanymi przez nich rozwiązaniami powoli rośnie. Z jednej strony ma to związek z rosnącym zagrożeniem ze strony grup terrorystycznych i przestępczych oraz związanej z tym silnej presji na stworzenie mechanizmów pozwalających na kontrolę przepływów pieniężnych. Z drugiej, z porządkowaniem przez banki kwestii dotyczących kontroli nadużyć, także tych dokonywanych przez pracowników banku. Kilka ostatnich afer związanych z wykorzystaniem poufnych informacji, albo wręcz kradzieżą środków sprawiło, że przedstawiciele banków dążą do uszczelnienia metod kontroli personelu. "Systemy AML są świetnym uzupełnieniem systemu kontroli wewnętrznej, umożliwiającym wychwycenie nawet niewielkich odstępstw od zachowań typowych dla poszczególnych grup pracowników" - mówi Rafał Blejsz. Ostatecznie ten argument może okazać się najbardziej przekonujący dla instytucji finansowych.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200