Ulica Stodolna

Wynikiem nie tak dawnego znowu podziału Czechosłowacji na dwa państwa było m.in. to, że miasto Ostrawa znalazło się nagle w samym kącie kraju, wciśnięte między granice z Polską i Słowacją.

Wynikiem nie tak dawnego znowu podziału Czechosłowacji na dwa państwa było m.in. to, że miasto Ostrawa znalazło się nagle w samym kącie kraju, wciśnięte między granice z Polską i Słowacją.

Nie stało się to jednak powodem jego marginalizacji, a chyba nawet umocniło je w roli silnego i prężnego ośrodka nauki, kultury, przemysłu i handlu. Właśnie w tej kolejności: z nauką i kulturą na czele.

Może to dziwić kogoś, kto był tam tylko przejazdem i zapamiętał wielkie piece huty i stalownie oraz widoczną z dala wieżę nieczynnej już od ponad 10 lat kopalni, leżącej w samym środku miasta. Jest tam jednak i kilka znanych i cenionych uczelni, opera, filharmonia i kilka teatrów. Do stolicy kraju jest stamtąd prawie 500 km, ale superpociągiem Pendolino zabiera to tylko niecałe 4 godziny.

Jest jednak w Ostrawie i coś bardzo wyjątkowego. To coś to niedługa ulica w samym centrum, która nazywa się Stodolni, czyli - po naszemu - Stodolna. Nazwa sugeruje rolniczą przeszłość, a jeszcze 10 lat temu było to miejsce zapomniane i omijane z daleka, bo znano je głównie z nie bardzo pochlebnej opinii i mieszkających w okolicy w prymitywnych warunkach, a niezbyt tam lubianych, Romów.

No i przed kilku laty ktoś podjął dość desperacką w tej sytuacji decyzję i otworzył właśnie tam sklep z antykami. Ten zaś zaczął przyciągać jakichś klientów, więc ktoś drugi otworzył w pobliżu, jak to w Czechach, małą gospodę (gospoda tym zaś różni się od zwykłej restauracji, że ma głównie stałą klientelę i jest lokalnym centrum życia towarzyskiego).

No i tak się zaczęło. Dziś każdy budynek na tej ulicy to bar, restauracja czy klub muzyczny, a często - połączenie wszystkich tych ról w jednym. Na samej Stodolnej jest ich prawie 30. Jeszcze więcej (bo blisko 40) ulokowało się na ulicach sąsiednich, bo na Stodolnej nie było już miejsca. Musi pośród nich - a jakże - być i klubo nazwie "100dola". Ulica doczekała się własnej strony internetowej (http://www.stodolni.cz ), jest znana w całej Europie i stanowi silny magnes przyciągający turystów i także sporo młodzieży z Polski. A że lokalny przemysł jakoś nadal tam kwitnie (marka Vitkovice Steel znana i ceniona jest na całym świecie), nie brak i osób przyjeżdżających służbowo.

Sam też, w pewnym sensie, byłem tam służbowo, bo na dorocznej konferencji o nazwie "Tvorba Softwaru", która w tym roku miała swoją 32. już edycję. W ostatnich latach byłem chyba na 10 z nich i stwierdzam, że mimo pewnej zewnętrznej siermiężności (warunki uczelniane, ale za to niedrogo), jest w nich coś, co powoduje, że za rok chce się tam wrócić.

Konferencja ta jest zdominowana przez różne aspekty programowania, co dla mnie ma szczególne znaczenie, gdyż pozwala wrócić do tych spraw i zorientować się, co dzieje się w dziedzinie, z którą od dawna związek mam już tylko bardzo luźny. Poza tym - przy takiej okazji widoczne stają się różnice w podejściu do tego zagadnienia między różnymi ośrodkami akademickimi (przesadą zapewne byłoby nazwać je aż "szkołami"): Pragą, słowacką Bratysławą, Brnem i samą Ostrawą. Różni się to chyba też od tego, co robią nasze uczelnie. Przykładowo - niemal nie zdarza się tam słyszeć czegokol-wiek np. o języku VB, mimo że organizatorzy przyjmują przecież chętnie każde wystąpienie o jakimś związku z profilem imprezy (co nie oznacza, że nie przechodzi ono przez sito recenzji). Sporo uwagi poświęca się też metodykom nauczania programowania.

Wracając do ulicy Stodolnej - zdążyłem być tylko w dwóch z tamtejszych lokali. W obu, w przeciwieństwie do tego, co znamy z Polski, mimo muzyki można było rozmawiać nie krzycząc rozmówcy wprost do ucha. Ale może tylko tak źle trafiłem.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200