Systemowy totolotek

Wybierając system MRP II/ERP klienci poszukują stabilnego dostawcy i produktu mającego szansę funkcjonować na rynku co najmniej kilka lat. Fala przejęć na światowym i polskim rynku producentów systemów uświadomiła klientom, że żaden producent czy system nie ma gwarancji samodzielnego istnienia, a jego rynkowe perspektywy mogą z dnia na dzień ulec diametralnej zmianie. W takiej sytuacji zakup systemu wygląda jak gra w totolotka - nigdy nie wiadomo, co wypadnie.

Wybierając system MRP II/ERP klienci poszukują stabilnego dostawcy i produktu mającego szansę funkcjonować na rynku co najmniej kilka lat. Fala przejęć na światowym i polskim rynku producentów systemów uświadomiła klientom, że żaden producent czy system nie ma gwarancji samodzielnego istnienia, a jego rynkowe perspektywy mogą z dnia na dzień ulec diametralnej zmianie. W takiej sytuacji zakup systemu wygląda jak gra w totolotka - nigdy nie wiadomo, co wypadnie.

W latach 90. ubiegłego stulecia rynek systemów MRP II/ERP wyglądał na dojrzały, czyli taki, na którym niewiele może się zmienić. Z punktu widzenia klientów sytuacja była komfortowa: liderzy na poszczególnych półkach i w każdej z branż byli znani, a ich pozycje nie wydawały się zagrożone. Jeśli firma miała pieniądze na zakup systemu i jego wdrożenie i nie popełniła błędu przy ocenie własnych potrzeb, wdrożenie tego czy innego systemu rzeczywiście można było traktować jako inwestycję w przyszłość.

Dziś systemy MRP II/ERP są w powszechnym użyciu - trudno się bez nich obejść, gdy mają je wszyscy ważniejsi konkurencji. Wzrost popytu doprowadził do pojawienia się nowych dostawców, czemu sprzyjała internetowa rewolucja technologiczna. W dziedzinie systemów MRP II/ERP klienci mają dziś wybór znacznie większy niż dziesięć lat temu, a przeciętna funkcjonalność systemów jest nieporównywalna do tamtego okresu. Mimo to firmy poszukujące dziś dla siebie właściwego systemu wcale nie mają spokojnego snu.

Zwiększenie podaży systemów i powstanie specjalizacji w połączeniu z dołkiem gospodarczym na przełomie wieków zmusiło większych graczy do konsolidacji rynku w celu obrony marż. To, co zdarzyło się na rynku wielkich dostawców, stało się niedługo później udziałem firm średnich, a nawet małych. W konsekwencji, kupując dziś system klient nie ma żadnej pewności, jaka jest perspektywa czasowa owej inwestycji.

Jeśli przejmowane są firmy warte kilkanaście miliardów dolarów, a niewielki lokalny dostawca może nagle dołączyć do firmy sieciowej o globalnym zasięgu, czego można być pewnym? Na razie tylko tego, że aktualnie najwięksi będą musieli chwilę odczekać, zanim wykonają kolejne wielkie posunięcia. Dwa, trzy lata oddechu wydaje się jednak nikłym pocieszeniem dla firmy, która szuka stabilności w okresie pięcio-, czy siedmioletnim.

Gigant rozdaje karty

Wszystko zaczęło się od Oracle. Widząc słabnące tempo wzrostu przychodów z aplikacji i rosnącą konkurencję na rynku baz danych, zarząd firmy postanowił zwiększyć przychody i zysk za pomocą przejęć. Czas był po temu dobry, ponieważ osłabienie gospodarki światowej po załamaniu się rynku dotcomów w 2001 r. zdusiło popyt na systemy MRP II/ERP, a jednocześnie skutecznie obniżyło wartość akcji wszystkich producentów oprogramowania. W efekcie firmy uważane za filary rynku zaczęły chwiać się w posadach, stając się łatwym łupem dla tych, którym wiodło się lepiej.

Oracle, który do tej pory sprzedawał aplikacje głównie przez partnerów, postanowił rozbudować własne kompetencje w dziedzinie usług profesjonalnych. Obranie za cel PeopleSoft - największego konkurenta na rynku systemów dla branż usługowych - było w tym kontekście naturalne. Przy okazji Oracle chciał zdobyć kontrolę nad przejmowaną właśnie przez PeopleSoft firmą JD Edwards - ikoną na rynku producentów systemów wspomagających zarządzanie produkcją i logistyką.

Wchłonięcie dwóch dużych i ważnych graczy rynku MRP II/ERP było sygnałem dla klientów, że na dalsze spadki cen nie można już liczyć. Miny zrzedły im jednak jeszcze bardziej, gdy okazało się, że na celowniku Larry'ego Ellisona znalazł się niegdysiejszy lider rynku systemów CRM - Siebel Systems. Siebel miał w owym czasie w Polsce kilkudziesięciu klientów i wkrótce wycofał się z bezpośredniej obecności na polskim rynku, by pojawić się już w barwach Oracle. Stało się jasne, że działania Oracle wpływają na konkurencyjność rynku także w Polsce.

I wreszcie Retek - firma, której oprogramowanie dla sieci detalicznych zyskało uznanie wielkich klientów, jak Tesco, a także wielu mniejszych, jak gdańska LPP. Chrapkę na Retek miał także SAP, choć trudno dziś powiedzieć, czy było to zainteresowanie strategiczne, czy jedynie taktyczne, nakierowane na zaakcentowanie siły wobec obrastającego w różnorakie włości konkurenta. SAP, który zwykł rosnąć organicznie, doszedł być może do wniosku, że SAP BusinessOne to wystarczający wysiłek integracyjny, by na poważnie angażować się w kolejny taki projekt.

Choć to nieoczywiste, połknięcie Retek przez Oracle miało chyba największy wpływ na polski rynek w dłuższej perspektywie. W Polsce wciąż powstają nowe sieci detaliczne, a te już okrzepłe przymierzają się do wymiany systemów. Retek jako rozwiązanie samodzielne był dla nich interesujący, jako część oferty Oracle traci w ich oczach ze względu na potencjalnie większe koszty wdrożenia i utrzymania w dłuższym okresie. Tak jak inne przejęte przez Oracle rozwiązania, oprogramowanie Retek ma wejść w skład przyszłej platformy Fusion, której zapowiedzi oznaczają dla potencjalnych klientów kosztowne zmiany przy kolejnych aktualizacjach, do których spora ich część nie ma z pewnością wielkiego zapału.

Na rynku systemów średniej wielkości największe obawy budziło przejęcie przez Microsoft Axapty i Navision, a wcześniej Great Plains. Wszystkie te firmy łącznie zdobyły wprawdzie w Polsce całkiem silną pozycję (znacznie ponad tysiąc wdrożeń), ograniczając pole manewru polskim producentom oprogramowania. Mimo to jak na razie obawy o negatywne konsekwencje wielkiej ofensywy Microsoftu na rynku systemów dla sektora MSP okazały się nieuzasadnione.

Po pierwsze, Microsoft postawił na budowę kanału partnerskiego, co z punktu widzenia klientów jest zabezpieczeniem przed nadmiernym wzrostem kosztów wdrożeń. Po drugie, wiadomo, że Microsoft jeszcze przez co najmniej kilka lat utrzyma rozdzielność Axapty, Navision i Great Plains. Każdy z tych systemów ma nieco inny profil, więc klienci nie tracą realnego wyboru. Po trzecie, powstający w ramach projektu Green system, będący ujednoliceniem wszystkich systemów wspomagających zarządzanie Microsoftu, nie pojawi się na rynku jako produkt gotowy do wdrażania jeszcze co najmniej przez 3-4 lata.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200