Dużo więcej ale mało

Eksport w naszej branży IT istotnie wzrósł w 2005 roku, ale nadal w liczbach bezwzględnych ciągle jest skromny.

Eksport w naszej branży IT istotnie wzrósł w 2005 roku, ale nadal w liczbach bezwzględnych ciągle jest skromny.

Eksport dla polskich firm IT przestał być już jakimś ewenementem. Dzisiaj jest to już normalna forma działalności - twierdzi Mariusz Tomaka, szef Klubu Eksporterów IT działającego przy Polskiej Izbie Informatyki i Telekomunikacji. W tegorocznym raporcie TOP 200 wartość eksportu działających w Polsce firm IT nie wzrosła znacząco, ale faktycznie wzrost był istotny, bowiem w naszym rankingu zabrakło kilku liczących się firm.

Wzrost wynika m.in. z wyraźnego przeorientowania niektórych firm na oferowanie usług i produktów na świecie - czego najlepszym przykładem jest Comarch (67 mln zł z rynków zagranicznych), szukający pola swojej obecnej gwałtownej ekspansji właśnie na rynkach światowych. Według danych TOP 200 ponad 40 firm z eksportu IT uzyskało ponad 1 mln złotych, ale tylko 13 ponad 10 mln zł.

W sukurs tym dążeniom niektórym z naszych firm IT przyszła akcesja do Unii Europejskiej i związany z tym ułatwiony dostęp do jej rynku, a przede wszystkim ujednolicenie zasad fiskalno-podatkowych, z jednoznacznym rozstrzygnięciem traktowania podatku VAT przy eksporcie usług IT i oprogramowania zgodnie z zapisami unijnych dyrektyw (przede wszystkim VI dyrektywy o podatku od wartości dodanej). Choć oczywiście niektóre firmy sięgają po bardzo odległe rynki - Bliski Wschód czy Japonię.

Zagłębie deweloperskie

Niewątpliwie jednym z najważniejszych zjawisk dla całego rynku IT w Polsce była gwałtowna ekspansja ośrodków R&D, w większości lokowanych w największych polskich miastach przez zachodnie koncerny informatyczne lub telekomunikacyjne. Pojawiły się zupełnie nowe podmioty, a działające do tej pory ośrodki prowadziły dość intensywną ekspansję. Uruchamianiem takich ośrodków zainteresowały się nawet indyjskie koncerny informatyczne. Powstały w ten sposób tysiące nowych miejsc pracy dla informatyków i programistów.

"Mamy na Zachodzie pod tym względem znakomitą opinię. Coraz częściej trafiają do nas zapytania od zachodnich firm, zainteresowanych uruchomieniem działalności deweloperskiej w Polsce" - dodaje Mariusz Tomaka.

Wiadomości o tym przebiły się już nawet do mediów masowych, które skłonne do sensacji oczywiście od razu popadły w przesadę wieszcząc, że Polska może stać się informatycznym Eldorado, europejskim zapleczem IT dla świata zachodniego. Tymczasem rzeczywistość pokazuje, że nasz potencjał pod tym względem jest mocno ograniczony. Krytycznym zasobem okazuje się tutaj czynnik ludzki. Właściwie wszyscy indagowani przedstawiciele informatycznych centrów R&D jednym głosem skarżą się, że największym problemem dla nich w tej chwili jest rekrutacja. Mają niezaspokojone potrzeby kadrowe i wakujące etaty, a konkurencja na rynku pracy sprawia, że nie są w stanie znaleźć odpowiednich kandydatów. Pojawienie się więc kilku tysięcy nowych miejsc pracy dla informatyków w stosunkowo krótkim czasie pokazało, jak płytki jest to rynek. To może okazać się zaporą nie do pokonania w faktycznym naszym stawaniu się "informatycznym Eldorado".

Wzrost zapotrzebowania na informatyków, w szczególności programistów, sprawił, że zmieniła się także geografia płac w branży informatycznej. Rosną one obecnie w zauważalny sposób, w szczególności tam, gdzie występuje duża koncentracja ośrodków R&D, np. w Krakowie. Rodzi to oczywiste problemy dla rodzimych firm IT, które chcąc zatrzymać dobrych specjalistów muszą zaoferować im istotnie lepsze warunki pracy. W ten sposób najlepsi specjaliści koncentrują się zatem w ośrodkach, które de facto pracują na potrzeby rynków zagranicznych, co oczywiście negatywnie wpływa na jakość produktów i wdrożeń IT w kraju.

Źródłem problemów jest przede wszystkim ograniczona wydajność edukacyjna renomowanych uczelni wyższych (a w absolwentów kierunków informatycznych tych uczelni "celują" ośrodki R&D). Wieloletnie zaniedbania i niedoinwestowanie w tym obszarze, trudne do naprawienia ubytki kadry akademickiej, sprawiły, że nasz potencjał eksportowy w obszarze działalności ośrodków deweloperskich jest jednak mocno ograniczony.

Oczywiście w dłuższej perspektywie czasowej sytuacja może się zmienić, podobnie jak wejście na rynek pracy zauważalnej liczby osób, które mają za sobą pracę w ośrodkach R&D zachodnich koncernów, może w istotny sposób podnieść jakość naszego rodzimego rynku informatycznego.

Cały rynek

Oszacowanie wielkości eksportu branży IT w Polsce jest zadaniem obarczonym sporym ryzykiem błędu. Rzetelnych badań w tym obszarze brak. Według danych dostarczonych przez firmy obecne w TOP 200, jak i tych estymowanych, jest to ponad 650 mln zł. Dodać do tego jednak należy działalność firm, które wolały pozostać w cieniu, oraz ośrodków R&D, których zagraniczni właściciele nie ujawniają tak szczegółowych danych, odnoszących się tylko do rynku polskiego. Wiadomo jednak, że produktywność pojedynczego pracownika ośrodka R&D to ok. kilkanaście tysięcy złotych w skali miesiąca, więc w zaokrągleniu 50 tys. USD rocznie. Po oszacowaniu liczby pracowników wszystkich takich ośrodków na ok. 8 tys. uzyskujemy znacznie większe kwoty. Można więc przyjąć, że wartość eksportu zawiera się w granicach 1,25 - 1,75 mld zł.

Mało nas

Niektórzy ekonomiści - jak np. dr Marcin Piątkowski z Międzynarodowego Funduszu Walutowego - wskazują na to, że jak by nie liczyć, to branża IT w Polsce pozostaje na marginesie gospodarki i w liczbach bezwzględnych ma marginalny wpływ na wzrost PKB, a na poziom eksportu w szczególności. Dość powiedzieć, że całkowita wartość eksportu naszej branży informatycznej jest zbliżona do poziomu eksportu pojedynczych zakładów przemysłowych - jak Firmy Oponiarskiej Dębica czy Stoczni Szczecińskiej! By dać właściwą miarę rzeczy, należałoby jeszcze dodać, że na liście największych polskich eksporterów, przygotowanej w ramach raportu "Pięćsetka Polityki", wymienione firmy nie mieszczą się nawet w pierwszej dwudziestce.

Niezależnie więc od dynamiki wzrostu eksportu branży informatycznej w Polsce są to kwoty w skali makro naprawdę mało znaczące. Z drugiej strony zestawienie wielkości tego eksportu z wielkością całego naszego rynku IT (ok. 17,5 mld zł według danych IDC) każe dość pesymistycznie spojrzeć na ocenę innowacyjności naszej branży IT - eksport na poziomie kilku procent wielkości całego rynku to wynik zły. Oznacza to, że praktycznie cała aktywność polskich firm informatycznych (statystycznie) skupia się na rynku wewnętrznym, a nasze produkty i usługi IT są albo tak mało konkurencyjne i innowacyjne, albo polskie firmy informatyczne są niegotowe do funkcjonowania na rynku światowym.

O tym, że jesteśmy informatycznym zagłębiem, można by mówić dopiero wtedy, gdyby wartość eksportu w ramach całej branży przekroczyła 20%, a do tego jest bardzo, bardzo daleko. Rynek krajowy jest na tyle duży, że wiele firm zniechęca do poszukiwań klientów poza Polską. Zarazem jednak jest na tyle mały, że obecność tylko na nim stanowi istotną barierę wzrostu, w szczególności w obszarze produktów niszowych. Dlatego można zakładać, że poziom eksportu IT będzie nadal rósł.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200