Cyber-polityk 2005

Na początku muszę złożyć oświadczenie osobiste, które ujawni, że w jakimś sensie nie jestem osobą bezstronną w temacie dziś poruszanym. Otóż w czasie długiego i burzliwego życia zawodowego w Polsce nigdy nie udało mi się dostać żadnej nagrody ani odznaczenia, przyznawanych bez mego udziału. Już wyjaśniam tę nieco zawikłaną formułkę: w krajach rozwiniętego kapitalizmu urzędy podatkowe zwalniają z opodatkowania tylko te nagrody, które otrzymało się bez własnego zaangażowania. Na przykład Nagroda Nobla (nie ma strachu, nie dostanę) jest zwolniona, bo trzeba być nominowanym przez innych. W naszym miłym kraju każdy kolejny noblista musi być zwalniany z podatku przez ministra finansów osobną decyzją.

Na początku muszę złożyć oświadczenie osobiste, które ujawni, że w jakimś sensie nie jestem osobą bezstronną w temacie dziś poruszanym. Otóż w czasie długiego i burzliwego życia zawodowego w Polsce nigdy nie udało mi się dostać żadnej nagrody ani odznaczenia, przyznawanych bez mego udziału. Już wyjaśniam tę nieco zawikłaną formułkę: w krajach rozwiniętego kapitalizmu urzędy podatkowe zwalniają z opodatkowania tylko te nagrody, które otrzymało się bez własnego zaangażowania. Na przykład Nagroda Nobla (nie ma strachu, nie dostanę) jest zwolniona, bo trzeba być nominowanym przez innych. W naszym miłym kraju każdy kolejny noblista musi być zwalniany z podatku przez ministra finansów osobną decyzją.

Wracając do mnie: otrzymałem kilka nagród na publicznych konkursach, ale za każdym razem sam się zgłosiłem. Na szczęście było to w czasach, gdy jeszcze nie płaciło się podatków od nagród. Ale kazało mi się zastanowić, czy postawa Sartre'a i Pasternaka (obaj odmówili Nagrody Nobla, choć z zupełnie różnych powodów) nie jest jednak lepsza. Ostatecznie człowiek nie wie, z kim znajdzie się na liście nagrodzonych. Zdaje się, że to właśnie przydarzyło się konkursowi, urządzanemu przez redakcję tygodnika Wprost oraz, jak wynika ze skąpych relacji dostępnych na Internecie, także innych sponsorów. Zawiał wiatr historii i wszystko pokręcił. Proszę zresztą przyjrzeć się laureatom, tak jak ich opisują wtedy gdy nagrody dostawali.

Po raz pierwszy nagrodę Cyberpolityka przyznano nieco po cichu, jeszcze jako Złote Klawiatury, za rok 2001http://www.bractwogutenberga.pl/parold.htm. Los zetknął wtedy Pawła Piskorskiego (ówczesny prezydent Warszawy, wręczał nagrody, obecnie wyrzucony z PO) i m.in. ówczesnego marszałka Sejmu Marka Borowskiego oraz ministra Wiesława Kaczmarka (otrzymali owe Klawiatury). Rok później organ byłego sekretarza PZPR Marka Króla poszedł na całość - Cyberpolitykami 2002http://www.wprost.pl/taniepanstwo zostali m.in. tacy wybitni politycy SLD jak Jerzy Janik oraz Lech Nikolski - nazwiska znane opinii publicznej z pierwszych stron gazet, ale raczej nie z cyber-działalności. Jakby na okrasę dołożono Andrzeja Olechowskiego (wtedy kandydat PO na prezydenta). Nigdy bowiem nie wiadomo, kto może się przydać, to jest chciałem powiedzieć zasłużyć dla komputeryzacji kraju.

Założę się, że nikt z Państwa nie zgadnie, kto dostał nagrody za rok 2003? Jak to ładnie określono, "po raz trzeci internauci - czytelnicy tygodnika Wprost wybrali laureatów konkursu". To, że jednym z laureatów został był Dariusz Szymczycha, jest oczywiste (kancelaria prezydenta). Ale obok niego załapał się także obecny premier (kiedy piszę te słowa), czyli Kazimierz Marcinkiewiczhttp://www.wprost.pl/ar/?O=46232, ówcześnie poseł na Sejm, "za walkę w Sejmie o tani dostęp do Internetu". Widać już wtedy polityk PiS miał dobre notowania wyborcze u publiczności. Niestety, internauci-czytelnicy Wprost nie wykazali się czujnością rewolucyjną i nie przyznali żadnych nagród za rok 2004. Myślę, że pora już naprawić ten błąd. Jako (niegdysiejszy) czytelnik Wprost proponuję kandydaturę pana Andrzeja Leppera jako zdecydowanie najlepszego cyberpolityka minionego roku 2005. Aby nie być gołosłownym, proponuję jury, aby odwiedziło osobistą stronę Pana Przewodniczącegohttp://www.lepper.com.pl i porównało ją np. ze stroną byłego laureata Kazimierza M.http://www.marcinkiewicz.org (nie wiadomo dlaczego ma domenę. org; widać jest to już więcej niż człowiek-instytucja, to człowiek-ogranizacja). Otóż na tej drugiej należy zwrócić uwagę na puste kartki z kalendarza w zakładce "strona 5" oraz następnych. Takie elementarne błędy wykonania nie zdarzają na stronie Pana Przewodniczącego, skądinąd znacznie bardziej eleganckiej. Naszemu wyborowi nikt nie zarzuci koniunkturalizmu! Andrzej, Andrzej, Andrzej

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200