Badań nigdy za wiele?

W ubiegłym tygodniu pisałem w tym miejscu o badaniach, a w szczególności o badaniach, jak to określano w prasie - "nastrojów panujących w Internecie". Jeżeli była w tym jakaś manipulacja z mojej strony, to tylko taka, że pisałem opierając się wyłącznie na tym, jak to przedstawiano u nas. Z całą natomiast premedytacją powstrzymałem się od sięgnięcia po właściwe źródło, czyli po to, jak sprawę całą przedstawiają ci, którzy badania te prowadzą.

W ubiegłym tygodniu pisałem w tym miejscu o badaniach, a w szczególności o badaniach, jak to określano w prasie - "nastrojów panujących w Internecie". Jeżeli była w tym jakaś manipulacja z mojej strony, to tylko taka, że pisałem opierając się wyłącznie na tym, jak to przedstawiano u nas. Z całą natomiast premedytacją powstrzymałem się od sięgnięcia po właściwe źródło, czyli po to, jak sprawę całą przedstawiają ci, którzy badania te prowadzą.

Przypomnę: chodziło o podjętą przez jedną z uczelni holenderskich próbę zbadania, jak z dnia na dzień zmieniają się nastroje osób publikujących swe pamiętniki, czy dzienniki (blogi) w Internecie.

Zanim jednak dotarłem do właściwego źródła, po drodze znalazłem coś jakby odwrotnego, czyli "wskaźnik zaufania do Internetu". W nim jednak nie chodziło o bieżące wrażenia, lecz o dokonywanie transakcji poprzez Internet. No i tam całkiem interesująca okazała się opinia, że ci, którzy to robią, zdają sobie sprawę ze związanego z tym ryzyka, ale chęć dokonywania transakcji tą właśnie drogą jest u nich tak przemożna, że przewyższa, i to znacznie, brak zaufania do samej sieci.

Znalazło się po drodze i coś naszego, a mianowicie "wskaźnik optymizmu studentów". Tu jednak uwzględnia się tylko to, co studenci sądzą o sytuacji gospodarczej w Polsce oraz o polskim rynku pracy. Okazuje się, że w ogólności studenci są pod tym względem pesymistami, chociaż mają jakąś tam nadzieję na lepsze. Ale i tu daje się zauważyć podziały regionalne - według tego źródła otóż, najmniej pesymizmu wykazują studiujący w Stolicy, a najwięcej uczący się na uczelniach Lublina i Szczecina.

Przechodząc jednak do tych badań, z których dworowałem sobie nieco przed tygodniem (ale życzliwie, bez cienia nawet złośliwości), to po zapoznaniu się z ich istotą i metodyką, robią one całkiem imponujące wrażenie. Przede wszystkim, w odróżnieniu od znanych nam badań opinii, prowadzonych w oparciu o zbiorowości ok. 1000 osób, tam analizuje się nastroje łącznie 2 milionów ludzi prowadzących internetowe dzienniki (po ok. 150 tysięcy każdego dnia). To zaś oznacza, że nawet jeżeli w każdym dzienniku codziennie pojawia się coś nowego, całe 2 miliony są analizowane raz na dwa tygodnie.

Badania te prowadzą lingwiści, dla których stosowane w nich narzędzia informatyczne nie są celem, tylko środkiem. Za pewien mankament można uznać, że badaniu poddaje się tylko dzienniki pisane po angielsku. Mankament dlatego, że w obcym języku najtrudniej dobrać słowa właściwie oddające temperaturę nastroju i jego niuanse.

Wyniki tych badań są prezentowane graficznie, co każdy może obejrzeć pod adresemhttp://moodviews.com . Przykładowo: użycie słowa "drunk" (pijany) wykazuje skok co tydzień (weekend!) i strzela wysoko w górę wykresu w dzień Nowego Roku.

Na wspomnianej stronie internetowej można nawet pobawić się z wykresami, dobierając, we własnym zakresie, słowa i okresy obserwacji i na bieżąco obserwując wyniki na wykresach na ekranie. Bardzo interesujące wyniki dają eksperymenty z parami słów-antonimów. Łatwo np. zauważyć, że w dniach, w których odnotowuje się sporo wystąpień słowa "wesoły", mało razy pojawia się słowo "smutny". I odwrotnie.

Z trzech stosowanych, jak dotąd, w ramach tych badań programów, jeden prowadzi wspomnianą analizę, drugi znajduje i wskazuje nadzwyczajne skoki wskaźników, a trzeci próbuje zajmować się przewidywaniem przyszłości w zakresie jednego i drugiego.

Latem ma ruszyć czwarty, który ma śledzić nastroje związane z konkretnymi osobami, miejscami i produktami. No i wtedy będzie już można zacząć czuć się nieswojo.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200