Konsument oświecony

Użytkownik musi mieć świadomość ograniczeń w korzystaniu z produktów informatycznych. Wiele wskazuje na to, że produkt pozbawiony informacji o zastosowanych zabezpieczeniach technicznych może być uznany za wadliwy.

Użytkownik musi mieć świadomość ograniczeń w korzystaniu z produktów informatycznych. Wiele wskazuje na to, że produkt pozbawiony informacji o zastosowanych zabezpieczeniach technicznych może być uznany za wadliwy.

Bez względu na dyskusje, jakie to czasami wywołuje, opieranie modeli biznesowych na szerokim spektrum rozwiązań typu Digital Rights Management (DRM) jest już dzisiaj faktem. W grę wchodzi między innymi kontrola dostępu do produktów informatycznych oraz wskazanie zakresu potencjalnych form korzystania z nich (w tym ustanowienie maksymalnej liczby kopii możliwych do wykonania). Poziom restrykcyjności zabezpieczeń technicznych bywa zróżnicowany w zależności od formy dystrybucji dóbr niematerialnych - na nośnikach bądź jedynie w postaci plików. Naturalną rzeczą wydaje się jednak to, że konsument powinien być świadomy stosowanych ograniczeń.

Niestety, wspomniany postulat nie zawsze znajduje odzwierciedlenie w jasnych dla odbiorców komunikatach. Nie powinno więc dziwić, że przemilczenie konsekwencji stosowania zabezpieczeń technicznych bywa postrzegane jako próba wprowadzenia konsumenta w błąd. W odczuciu korzystającego z produktów informatycznych mamy wręcz do czynienia z wadliwym produktem. W perspektywie wprowadzania na rynek coraz to bardziej skomplikowanych rozwiązań DRM, zagadnienie to będzie nabierać szczególnego znaczenia.

Zrozumiałe dla wszystkich

Wiele przesłanek wskazuje na to, że produkt informatyczny pozbawiony informacji, a udostępniany w powiązaniu z zabezpieczeniami technicznymi, może być uznany za posiadający defekt. Nie wystarczy jednak samo zdawkowe poinformowanie o zastosowaniu komponentów systemów DRM . Wielość funkcji, jakie mogą spełniać zastosowane rozwiązania techniczne oraz brak klarownej siatki pojęciowej dotyczącej kwestii zabezpieczeń technicznych, sprawiają, że informacje takie nie będą wiele "mówiły" przeciętnemu odbiorcy. Efekt takich zabiegów będzie więc mizerny.

Z drugiej strony, istnieją również problemy z formułowaniem bardziej szczegółowych informacji. Im bardziej skomplikowane wyrażenie funkcji spełnianych przez zabezpieczenia, tym mniejsza ich korelacja z respektowaniem uprawnień konsumenckich. Zastrzeżenia o restrykcjach technicznych powinny być bowiem zrozumiałe dla przeciętnego odbiorcy, bez konieczności sięgania po literaturę fachową.

Agresywność technik DRM jest generalnie praktyką niepożądaną przez konsumentów. Bez względu na to czy zostaną oni poinformowani o ich istnieniu przed rozpoczęciem korzystania z rozwiązania informatycznego, czy też specyfikacja taka zostanie przemilczana. Rozwój zabezpieczeń nie funkcjonuje jednak w próżni, a kluczową kwestią jest zaakceptowanie ich przez użytkowników. W przeciwnym razie nośniki chronione w ten sposób będą traktowane nie tylko jako "defektywne", ale także nakładające "sankcje" na osoby uczciwie podchodzące do respektowania uprawnień twórców.

Przy opracowywaniu "ulotki" informującej o konsekwencjach zastosowanego mechanizmu technicznego trzeba brać pod uwagę oczekiwania przeciętnego konsumenta odnoszące się do funkcjonalności nośników produktów informatycznych. Dr Natali Helberger z Uniwersytetu w Amsterdamie podkreśla, że zbyt wiele informacji o możliwości odtwarzania muzyki może przyprawić o ból głowy. Zakłada przy tym dość ponurą wizję rozwoju wydarzeń - niewykluczone, że w przyszłości zastrzeżenia takie będą przypominać ulotki dołączane obecnie do leków. Biorąc pod uwagę chęć "zawłaszczania" przez operatorów mechanizmów technicznych kontroli nad coraz to szerszą gamą zachowań użytkowników, może to okazać się prawdą.

Pozostaje jeszcze kwestia odpowiedzialności za szkody wyrządzone przez produkt niebezpieczny. Niewykluczone, że usiłowanie zwielokrotnienia multimediów zabezpieczonych przez system DRM skończy się zawieszeniem systemu komputerowego. Abstrahując od wyznaczenia granic ingerencji zabezpieczeń technicznych w sprzęt użytkowników, trzeba przyjąć, że i w tym wypadku muszą pojawić się wyraźne ostrzeżenia o możliwych, negatywnych konsekwencjach.

Obowiązki informacyjne można rozpatrywać również z ekonomicznej perspektywy. Zwłaszcza gdy chodzi o pliki pobierane z internetowych sklepów, powiązane z konkretnymi urządzeniami (np. funkcjonowanie iTunes). Biorąc pod uwagę brak standardów w zakresie chronionych formatów plików, okoliczność ta może mieć istotne znaczenie dla wyboru "dostawcy" utworów. Znaczenie problemu kompatybilności w kontekście DRM stale wzrasta, o czym świadczy chociażby burzliwa debata nad projektem nowelizacji francuskiego prawa w tej mierze.

Jasne reguły

Pomimo rozpatrywanych w naszym kraju przez Ministerstwo Kultury propozycji nowelizacji prawa autorskiego - w tym przepisów odnoszących się do ochrony zabezpieczeń technicznych utworów - dotychczas nie dostrzeżono potrzeby wprowadzenia odrębnego obowiązku informacyjnego w kontekście stosowania DRM. Uznać to trzeba za błąd. Dla porównania, wymaganie takie przewiduje chociażby prawo niemieckie. Artykuł 95d niemieckiego prawa autorskiego zakłada, że utwory chronione technologicznie powinny być opatrzone stosownymi oznaczeniami o właściwościach mechanizmów technicznych. Ponadto wśród takich informacji muszą znajdować się dane identyfikujące podmiot odpowiedzialny za umieszczenie zabezpieczeń. Wprowadzenie do polskiego prawa odpowiednika wspomnianego przepisu przyczyniłoby się do wzmocnienia interesów konsumentów, a także chociażby bibliotek, w zetknięciu się z cyfrowo zabezpieczonymi utworami.

Jasna "polityka informacyjna" jest szczególnie istotna przy oferowaniu utworów w ramach usług inicjowanych przez pobierających pliki. W takich sytuacjach wykluczone będzie skuteczne ubieganie się o "rozluźnienie" zabezpieczeń, aby skorzystać z produktu informatycznego w ramach dozwolonego użytku prywatnego - czyli faktycznie rzecz biorąc, skopiowania go.

Precyzyjne informowanie o metodach zabezpieczeń pozwoli ponadto na wyważenie sprzecznych niejednokrotnie interesów osób dystrybuujących produkty informatyczne oraz korzystających z nich. Zbyt restrykcyjne modele dystrybucji mogą po prostu spotkać się z na tyle negatywnym odzewem konsumentów, że znikną z rynku bądź "ucywilizują się". Zwłaszcza że niemal naturalnym wśród internautów zachowaniem jest wykorzystywanie nabytych utworów poprzez "wypalanie" ich na zapasowych nośnikach, czy też podjęcie konwersji formatów plików.

Problemem pozostaje zawarcie wyczerpujących, a zarazem czytelnych dla konsumenta, informacji o ograniczeniach technicznych "nałożonych" na materiały pobierane w ramach telefonii komórkowej.

Krzysztof Gienas jest prawnikiem, autorem wielu publikacji poświęconych prawu nowych technologii, w tym aspektom systemów Digital Rights Management.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200