Pojedynki na noże

Każdy przetarg to walka na znajomość prawideł rynku zamówień publicznych. Wygrywa sprytniejszy. Czasami zamawiający, czasami oferent. Ważna jest nie tylko równowaga sił między obiema stronami, ale także umiejętność oddania pola konkurencji, gdy dalsza walka zagraża prestiżowi i honorowi firmy. Oto przypadek przetargu, w którym doszło do ostrych sporów.

Każdy przetarg to walka na znajomość prawideł rynku zamówień publicznych. Wygrywa sprytniejszy. Czasami zamawiający, czasami oferent. Ważna jest nie tylko równowaga sił między obiema stronami, ale także umiejętność oddania pola konkurencji, gdy dalsza walka zagraża prestiżowi i honorowi firmy. Oto przypadek przetargu, w którym doszło do ostrych sporów.

W Urzędzie Miasta Stołecznego Warszawy trwa postępowanie o udzielenie zamówienia publicznego w trybie przetargu ograniczonego "na opracowanie założeń funkcjonalno-użytkowych dla oprogramowania informatycznego, wykonanie oprogramowania oraz jego instalacja, uruchomienie i wdrożenie". Wartość zamówienia przekracza 130 tys. euro. Warszawski samorząd chce wdrożyć u siebie zintegrowany system zarządzania klasy ERP. "Oprogramowanie uruchamiane w ramach niniejszego zamówienia ma obsługiwać działalność Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy i zawierać rozwiązania umożliwiające w przyszłości jego funkcjonalne rozszerzenie oraz przystosowane do obsługi urzędu łącznie z urzędami dzielnic" - czytamy w ogłoszeniu.

Gwoli wyjaśnienia to ponowne podejście do tego tematu. Za pierwszym razem przetarg unieważniono po zapoznaniu się z ofertami z braku budżetu na wykonanie zadania. I tym razem grozi Warszawie blamaż. Z wadium na poziomie 90 tys. zł można wnioskować, że zleceniodawca przeznaczył między 3 mln zł a 18 mln zł. Tymczasem powszechnie wiadomo, że Warszawa ma tylko 4 mln zł brutto na ten cel. Być może to nie jest taki problem, jak zdefiniowanie warunków przetargów ewidentnie pod zakup rozwiązań SAP, na które raczej nie stać zamawiającego.

W pierwszym podejściu do przetargu zleceniodawca oczekiwał, że "oprogramowanie ma mieć możliwość współpracy z co najmniej trzema różnymi, wiodącymi na rynku bazami danych", teraz: "oprogramowanie musi działać na co najmniej dwóch z trzech różnych platform bazodanowych wiodących na rynku". W połączeniu z innym wymogiem, że wystarczy wykazać się jednym kontraktem "o charakterze i zakresie tożsamym lub zbliżonym do będącego przedmiotem zamówienia, uruchomionego przez Wykonawcę i funkcjonującego dla co najmniej 500 użytkowników pracujących jednocześnie z oprogramowaniem", rynek odczytał to jako wskazanie na mySAP.

Właśnie taki system jest budowany w Urzędzie Miasta Wrocławia przez Winuel, spółkę z grupy Emax. I właśnie to konsorcjum złożyło ofertę, obok ComputerLandu i Comarchu. Jak to bywa w przetargach, na czoło wysunął się... Comarch, który zaoferował własny system - Egerię, bazującą na rozwiązaniach Oracle. Oferta Comarchu mieści się w budżecie (trochę ponad 3 mln zł netto), ma dobre referencje na rynku krajowym (np. w Agencji Rynku Rolnego) i z powodzeniem może zostać dostosowana do wymóg samorządowych. Jest tylko jedno "ale" - które może uniemożliwić rozstrzygnięcie - ślepa wiara warszawskich urzędników, że tylko mySAP poradzi sobie z ich urzędem.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200