Jak zarobić na wojsku

Dostawy dla wojska uchodzą za pewny interes. Żołnierzy trzeba ubrać, nakarmić i dać im broń. Co armii sprzedają firmy teleinformatyczne?

Dostawy dla wojska uchodzą za pewny interes. Żołnierzy trzeba ubrać, nakarmić i dać im broń. Co armii sprzedają firmy teleinformatyczne?

W każdym batalionie piechoty armii amerykańskiej w Iraku pracuje oficer zaopatrzenia. Korzystając z notebooka zamawia wszystko, czego potrzeba jednostce, począwszy od amunicji, do baterii "paluszków" używanych w noktowizorach. W tle działa mobilny system logistyki oparty na Sybase iAnywhere Wireless Server. Aplikacja TC-AIMS (Transportation Coordinator's Automated Information for Movements Systems) zbiera informacje o pozycjach jednostek bojowych, sprzętu i pojazdów dostawczych, pozwalając precyzyjnie zarządzać transportem zaopatrzenia z baz. Gdy trwała wojna w Iraku, jednostki wojskowe łączyły się bezprzewodowo z systemem monitorowania zasobów. Informacje były wysyłane do systemu TC-AIMS II poprzez bezprzewodową sieć Departamentu Obrony USA, obsługiwaną przez satelitę Iridium LLC. W momencie gdy system TC-AIMS II otrzymywał informacje o położeniu kontenera i jego zawartości, automatycznie aktualizowały się dane w bazie. Informacje prezentowano za pośrednictwem interfejsu graficznego jednocześnie na polu walki i w Pentagonie. W ten sposób dowództwa miały aktualne informacje na temat rozmieszczenia ludzi i sprzętu.

Sierżant wie lepiej

Z perspektywy Sił Zbrojnych RP mobilny system logistyki to na razie pieśń przyszłości. Również specjalistyczny system wywiadowczy na potrzeby operacji wojskowych, dostarczający analizy wywiadowcze i geoprzestrzenne w oparciu o mobilną komunikację pomiędzy centrum dowodzenia a jednostkami operacyjnymi, wciąż jest poza zasięgiem polskiej armii. Chyba że pod wpływem operacji w Iraku i Afganistanie zmieni się diametralnie stosunek naszych oficerów do systemów dowodzenia, kierowania, łączności, informatyki i wojny informacyjnej - C4IW (Command, Control, Communications, Computers & Information Warfare). Słowem, nie będziemy zmieniać wojska etapami, tylko od razu dokonamy skoku technologicznego. Ale na to znowu potrzeba pieniędzy.

Tymczasem - według informacji udzielonych przez Piotra Paszkowskiego, rzecznika prasowego Ministerstwa Obrony Narodowej - w tym roku wydatki na informatyzację tego resortu skupią się na rozbudowie infrastruktury teleinformatycznej sieci MIL-NET (sieci SEC-WAN, MEL-WAN, INTER-MON), doskonaleniu użytkowanych i budowie nowych zautomatyzowanych systemów dowodzenia i kierowania środkami walki, a także na rozbudowie systemów informatycznych zarządzania zasobami obronnymi (pisaliśmy o tym w CW 5/2006). "Łącznie na efektywny rozwój informatyzacji zapewniono w 2006 r. środki finansowe o 20% wyższe niż w 2005 r." - czytamy w liście Piotra Paszkowskiego. Niestety, szczegółowa wielkość środków finansowych przeznaczonych na realizację wymienionych przedsięwzięć ma charakter niejawny.

Można oczywiście spróbować to policzyć. Na obronę narodową wydamy w 2007 r. 12,7 mld zł, z czego 3,56 mld zł będą stanowić wydatki majątkowe (lub jak kto woli dostawy dla wojska). Najwięcej pieniędzy na inwestycje otrzymały Wojska Lądowe (prawie 2 mld zł), następnie Siły Powietrzne (ponad 723 mln zł) i Marynarka Wojenna (339 mln zł). Wystarczy, że każdy z rodzajów sił zbrojnych przeznaczy na teleinformatykę między 5% a 10% budżetu, jest o co się bić. Warto przypomnieć, że zgodnie z zaleceniami NATO wydatki na obronność powinny stanowić 2% Produktu Krajowego Brutto z danego roku planistycznego.

Oznacza to, że jeśli jakaś firma postawi na handel z wojskiem, może liczyć na intratne zlecenia, zwłaszcza że część kontraktów jest finansowana bezpośrednio przez NATO w ramach Programu Inwestycyjnego NATO w Dziedzinie Bezpieczeństwa (NSIP). Służy on wspólnemu finansowaniu przedsięwzięć związanych z rozbudową, modernizacją i remontami infrastruktury wojskowej Sojuszu, która obejmuje m.in. takie elementy, jak: lotniska, instalacje telekomunikacyjne, systemy dowodzenia i kontroli, składnice materiałów pędnych i smarów, rurociągi paliwowe, czy radarowe urządzenia ostrzegawcze i nawigacyjne.

Gwarancja powodzenia

Zgodnie z obowiązującymi w NATO procedurami do przetargu będą mogli przystąpić tylko przedsiębiorcy, którzy - po pierwsze - zostali zgłoszeni przez odpowiedni organ rządowy (w przypadku Polski jest nim Ministerstwo Gospodarki), po drugie uzyskali tzw. Deklarację uprawnienia (Declaration of Eligibility) wystawioną przez ten organ. Dla NATO wspomniana deklaracja stanowi gwarancję, że zainteresowana firma jest w sensie finansowym, profesjonalnym i technicznym zdolna do realizacji danego przedsięwzięcia.

Od 2000 r. taką deklarację uzyskało ponad 173 przedsiębiorstw, z czego 33 z branży teleinformatycznej, w tym ABG Ster-Projekt, Comarch i DGT. Nic dziwnego, ponieważ do 2008 r. aż 50% budżetu NSIP (NATO Security Investment Programme) przeznaczonych na inwestycje w Polsce dotyczy łączności i informatyki. I tak 40 mln zł przeznaczono na "utworzenie systemu niejawnej łączności umożliwiającego przesyłanie informacji fonicznych i transmisji danych między MSZ, MON, Sztabem Generalnym i rodzajami sił zbrojnych oraz odpowiednimi organami NATO", zaś na "realizację docelowych rozwiązań w zakresie zarządzania i kontroli przestrzeni powietrznej" wydane zostanie 198 mln zł.

W 2005 r. bezsprzecznym wygranym okazał się ABG Ster-Projekt, który zwyciężył w 13 z 16 przetargów teleinformatycznych ogłoszonych w NSIP. Firma zaoferuje usługi w zakresie audytu obecnych i planowanych inwestycji NATO dotyczących sieci komputerowej i telekomunikacji, dostawy i instalacji wyposażenia do komunikacji głosowej w sieci internetowej NATO czy też usług w zakresie analizy celów Międzynarodowych Pomocniczych Sił Bezpieczeństwa (ISAF) w Afganistanie i Misji Szkoleniowej NATO w Iraku (NTM-I).

System wczesnego ostrzegania

W czasie spotkania z Sejmową Komisją Obrony Narodowej minister Sikorski wskazał na jeszcze jeden potencjalny obszar zarobku dla branży IT. Polska chce przystąpić do realizowanego przez NATO programu wczesnego ostrzegania i naprowadzania, nazywanego NAPMO. Ma to się stać do końca bieżącego roku. Dzięki udziałowi w tym programie Polska stanie się współwłaścicielem floty samolotów AWACS. Bez nich samoloty F-16, które wylądują u nas 9 listopada br., będą ślepe i głuche. Muszą mieć zatem odpowiedni dostęp do danych o rozpoznaniu wojskowym.

Z tego powodu Polska bierze aktywny udział w pracach nad pozyskaniem sojuszniczego systemu obserwacji obiektów naziemnych, funkcjonującego pod nazwą AGS. System ten ma zasadnicze znaczenie dla efektywności prowadzenia działań bojowych. W 2006 r. zostanie podjęta decyzja o lokalizacji głównej bazy operacyjnej tego systemu. "Podjęliśmy starania o umiejscowienie jej w Polsce, na lotnisku Powidz" - mówił Radek Sikorski. Istnieją szanse na osiągnięcie w tej sprawie sukcesu. Zdaniem ministra lokalizacja bazy AGS w Powidzu może dać impuls do ożywienia gospodarczego regionu. Przewiduje się, że w bazie przebywać będzie ok. 3000 pracowników NATO. Znajdzie się tam też praca dla firm IT.

F-16 nadlatuje

Rytm kontraktów wojskowych nadają przygotowania do przyjęcia pierwszych samolotów F-16. O możliwym kontrakcie IT wspomina IFS Polska. Jego aplikacje służą w Norweskich Królewskich Siłach Powietrznych i brytyjskim RAF. Użytkownicy otrzymują wsparcie systemów na przestrzeni całego łańcucha wartości, lepsze wsparcie zarządzania decyzjami, wreszcie wprowadzenie kodu paskowego na przestrzeni całego wewnętrznego łańcucha dostaw. Ważniejsza jest jednak współpraca IFS i Lockheed Martin Information Systems w programie Joint Strike Fighter. Tutaj IFS Applications stało się narzędziem wsparcia rozwiązań obsługowo-remontowych. IFS stawia sobie w tym roku za cel w Polsce walkę o kontrakt na system obsługi logistycznej naszych nowych samolotów.

Zapraszamy na III Konferencję z cyklu "Wolność i bezpieczeństwo", tym razem pod hasłem "Si vis pacem, para bellum", Serock, 24-26 kwietnia 2006 r.,http://wib.computerworld.pl .

<hr size=1 noshade>Łączność specjalna wg NASK

Jak zarobić na wojsku
Sytuacje kryzysowe będą zdarzały się zawsze. O sukcesie działania służb odpowiedzialnych za ich rozwiązywanie decydują systemy łączności istniejące w czasie pokoju i uruchamiane specjalnie w tym czasie, umożliwiające wymianę informacji pomiędzy wszystkimi jednostkami zaangażowanymi w rozwiązanie kryzysu. Aby zapewnić taką wymianę informacji, należy na terenie zagrożenia korzystać z szerokopasmowych systemów łączności bezprzewodowej współpracujących z istniejącymi sieciami telekomunikacyjnymi.

Systemem, który powinien być do tego celu zastosowany, jest radiowy system typu punkt-wielopunkt posiadający następujące cechy: stałą gotowość do pracy; możliwość nawiązania łączności nawet bez widoczności anten nadawczo-odbiorczych za pomocą mobilnych radiowych stacji abonenckich; czas uruchomienia systemu nieprzekraczający jednej minuty; szyfrowaną transmisję szerokopasmową; szyfrowaną transmisję multimedialną z minimalnymi opóźnieniami i wysoką jakością; pracę w paśmie chronionym.

NASK przeprowadził testy takiego rozwiązania, wykorzystując do tego celu własne radiowe stacje bazowe, sieć szkieletową, stałe i mobilne stacje abonenckie (rysunek) oraz odpowiednie systemy zapewniające bezpieczeństwo transmisji danych.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200