Rewolucja ma krótkie spodenki

Każda butelka, jak wiemy, może być do połowy pełna albo do połowy pusta. Ta z napisem ''komputer w domu'' jest już do połowy pełna. Pokazuje to ostatnie badanie Głównego Urzędu Statystycznego na temat wykorzystania technologii informacyjno-telekomunikacyjnych w 2005 roku (http://www.stat.gov.pl/dane_spol-gosp/spoleczenstwo_informacyjne/2005/index.htm ).

Każda butelka, jak wiemy, może być do połowy pełna albo do połowy pusta. Ta z napisem ''komputer w domu'' jest już do połowy pełna. Pokazuje to ostatnie badanie Głównego Urzędu Statystycznego na temat wykorzystania technologii informacyjno-telekomunikacyjnych w 2005 roku (http://www.stat.gov.pl/dane_spol-gosp/spoleczenstwo_informacyjne/2005/index.htm ).

Podsumujmy najważniejsze fakty: 40% gospodarstw domowych posiada komputer (stacjonarny lub laptop) - w porównaniu z 36% rok wcześniej. 30% gospodarstw oprócz komputera ma także dostęp do Internetu. Jeśli spojrzeć na czynniki statystyczne wpływające na posiadanie bądź nieposiadanie komputera, to dwa są dość oczywiste: to poziom dochodów oraz miejsce zamieszkania. Aż 86% osób z dochodami powyżej 7200 zł netto miesięcznie może codziennie siąść do monitora i klawiatury. Ta liczba niemile skontrastowana jest z zaledwie 21% skomputeryzowanych gospodarstw w grupie, gdzie dochód wynosi poniżej 1440 zł. Ale i w tym przypadku można użyć słowa "aż", bo przecież 1440 zł miesięcznie w domu to naprawdę walka o każdą złotówkę i dobrze, że komputer znalazł się na liście zakupów.

Drugi czynnik, miejsce zamieszkania, dla nikogo nie jest zaskoczeniem, że w dużym mieście łatwiej o komputer niż na wsi. Warto podać jeszcze jedną liczbę: stopa "zinternetyzowania" gospodarstw domowych rośnie szybciej niż stopa ich komputeryzacji; jednocześnie następuje wyraźna zmiana modelu dostępu do Internetu - odejście od modemu na rzecz usług szerokopasmowych.

Trzeci czynnik wpływający na komputeryzację domów i mieszkań jest najbardziej zaskakujący i warto się nad nim chwilę zastanowić. Otóż dla posiadania komputera w domu bardzo istotna jest obecność dzieci. Ponad połowa (56%) gospodarstw domowych, w których są dzieci, ma komputer; w przypadku gdy dzieci nie ma, szansa posiadania domowego PC (lub innej maszyny) jest o prawie połowę mniejsza (33%).

GUS pokazuje to, co wielu z nas widzi wokół siebie. To za sprawą dzieci komputery pojawiają się w domach. Maluchy otrzymują swoje własne megaherce i gigabajty najczęściej z okazji pierwszej komunii, czasem trochę później. Nie zawsze jest to sprzęt najnowocześniejszy, nie zawsze najdroższy (na przykład mój siedmioletni smyk dostał emerytowanego PC po tacie) - ale komputer w domu pojawia się najprędzej w dziecięcym pokoju.

Badania GUS podpowiadają nam kto powinien budować społeczeństwo informacyjne w Polsce. Otóż nie żadne komitety, programy rządowe i kursy, a małolaty. Chcemy mieć więcej klientów handlu online? Chcemy, by ludzie korzystali z sieci do poszukiwania informacji, zawierania znajomości albo bankowości? Wyjdźmy z propozycjami do dzieci. Sądzę, że optymalny wiek to okolice wczesnego gimnazjum, kiedy młodzież już potrafi sprawnie przyswajać i filtrować informacje, a jeszcze nie nabrała złych nawyków i przyzwyczajeń. Wtedy młody człowiek staje przed wyborem, którzy zaważy na jego życiu: czy zostanie biernym, hedonistycznym konsumentem informacji (model telewidza) czy współtwórcą cyfrowego świata, partnersko współdzielącym i współtworzącym wirtualną przestrzeń z innymi użytkownikami (model cyfrowego nomada).

Choćbyśmy postawili przy drogach tysiąc plakatów zachęcających do korzystania z komputerów, choćbyśmy dawali dostęp do Internetu za darmo, nie osiągniemy takiego efektu jak wyposażając jedenastolatków we własne komputery. Siłą sprawczą każdej rewolucji są młodzi ludzie - ale dopiero pokojowa rewolucja cyfrowa w naszych domach dzieje się za sprawą gimnazjalistów.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200