Co do grosza
- Andrzej Gontarz,
- Sławomir Kosieliński,
- 30.01.2006
Z Przemysławem M. Nowakiem, zastępcą Prezydenta Miasta Bydgoszczy, rozmawiają Andrzej Gontarz i Sławomir Kosieliński.
Z Przemysławem M. Nowakiem, zastępcą Prezydenta Miasta Bydgoszczy, rozmawiają Andrzej Gontarz i Sławomir Kosieliński.
Bydgoszcz od kilku lat może chwalić się jednym z najniższych w Polsce poziomem wydatków administracji samorządowej na jednego mieszkańca. W jakim stopniu racjonalizacja wydatków administracyjnych jest możliwa dzięki wykorzystaniu narzędzi informatycznych?
Wszędzie tam, gdzie możemy, staramy się stosować rozwiązania pozwalające jak najlepiej gospodarować majątkiem miasta. Tak się składa, że dzisiaj w dużym stopniu umożliwiają to techniki informacyjne. Dzięki ich zastosowaniu można w znaczący sposób obniżyć koszty funkcjonowania urzędu i jednostek samorządowych. Można np. przenieść całą obsługę wpłat i wypłat do banku, bez konieczności angażowania w nie urzędników, których można wykorzystać do innych celów. Między urzędem a bankiem przekazuje się elektronicznie tylko informacje, wypłata świadczeń dla mieszkańców następuje już bezpośrednio w oddziale banku. Wdrożony u nas system Trans-Collect automatycznie wczytuje wyciągi bankowe w postaci elektronicznej do aplikacji finansowo-księgowej. Siłą rzeczy mamy scentralizowaną bankowość w Banku Pocztowym. Oprócz urzędu mają tam konta również wszystkie jednostki miejskie. Obsługa odbywa się drogą elektroniczną. Dzięki temu płatności odbywają się w czasie rzeczywistym.
W jaki sposób wpływa to na zarządzanie finansami miasta?
Dobrze by było, gdyby wszystkie operacje finansowe mogły się odbywać drogą elektroniczną, bo wtedy mamy możliwość śledzenia na bieżąco stanu środków w kasie miasta. Wtedy możemy mówić o rzeczywistym budżecie. Im bardziej dokładne są informacje o aktualnym stanie budżetu, tym lepsze może być planowanie dysponowania środkami. Gdy wiadomo, kto i ile będzie płacił wcześniej, kto później, to można np. robić lepsze, efektywniejsze lokaty bankowe, bo nie trzeba zostawiać wygórowanych zabezpieczeń.Co stoi na przeszkodzie, aby wprowadzić taki system w pełni elektronicznych rozliczeń?
Budżetowanie w czasie rzeczywistym wymaga współdziałania wielu uczestników systemu. Aby mogło funkcjonować u nas w urzędzie, musiałoby być prowadzone również w Ministerstwie Finansów. Wtedy wiedzielibyśmy dokładnie, ile pieniędzy z podatku dochodowego do miasta i w jakim przybliżonym terminie do nas trafi. To dla nas byłaby bardzo ważna informacja. Wtedy łatwiej byłoby planować wydatki i przychody, nie wspominając już o kreowaniu i pokrywaniu ewentualnego deficytu - czy to bieżącego (jeśli występuje), czy planowanego w budżecie danego roku. Mam tu na uwadze zapotrzebowanie na finansowanie zewnętrzne, takie jak kredyty czy obligacje, bo to wszystko kosztuje.
A w jaki sposób odbywa się teraz planowanie?
Tylko na podstawie szacunków. Nie mamy informacji o rzeczywistych kwotach. Nie mamy też w zasadzie możliwości kontroli rzeczywistych przychodów z podatków PIT i liczenia na tej podstawie samodzielnie spodziewanych wpływów. Miasto dostaje obecnie ok. 28% kwoty z podatków od dochodów. Sprawne zarządzanie miastem wymaga rzetelnych informacji o budżecie. Dzisiaj trudno to osiągnąć bez udziału informatyki.
Jakie widzi Pan jeszcze korzyści dla miasta z zastosowania informatyki?
Mogą się okazać bardzo pomocne w zabieganiu o inwestorów. Miasto musi być dzisiaj bardzo aktywne w tym względzie. Musi zachęcać inwestorów m.in. przez upraszczanie, usprawnianie obsługi przedsiębiorców. Musi też zachęcać własnych mieszkańców do przedsiębiorczości. W 2005 r. dziennik"Rzeczpospolita" oraz Szkoła Główna Handlowa w Warszawie sprawdziły, w jakich miastach początkujący przedsiębiorcy mogą najłatwiej założyć firmę. Zwyciężyła Bydgoszcz przed Olsztynem i Poznaniem. Wszędzie tu bardzo przydatne okazują się być nowe technologie. Naszym celem jest dążenie do tego, aby wszystko można było załatwić elektronicznie.
Czy wszyscy w mieście są już gotowi do korzystania z takiej formy usług?
Przedsiębiorcy generalnie są już przygotowani do elektronicznych form kontaktów z urzędem. Problem polega na tym, że małe i średnie firmy nie zawsze stać na wydatki na odpowiedni sprzęt i oprogramowanie, zwłaszcza na początku działalności. Duże firmy nie mają już z tym problemu, oczekują wręcz nowych, efektywniejszych form załatwiania spraw.
Jak postrzega Pan rolę działu informatyki w urzędzie?
Widać, jak jest ona znacząca w obniżaniu kosztów funkcjonowania urzędu. Oszczędziliśmy np. pół miliona złotych na samej zmianie operatora telekomunikacyjnego i utworzeniu tzw. bramek telefonicznych. Przejście na telefonię IP pozwoli jeszcze bardziej obniżyć koszty rozmów.