A pieniądze zjadły myszy

Mysia Wieża, Popiel i Gopło - to majątek, którego może pozazdrościć Kruszwicy każde inne miasto. Tyle że z tego nie da się sfinansować rozwoju Internetu w gminie ani zmodernizować magistratu. Potrzebne są unijne fundusze.

Mysia Wieża, Popiel i Gopło - to majątek, którego może pozazdrościć Kruszwicy każde inne miasto. Tyle że z tego nie da się sfinansować rozwoju Internetu w gminie ani zmodernizować magistratu. Potrzebne są unijne fundusze.

W Wieloletnim Programie Inwestycyjnym miasta i gminy Kruszwica na lata 2005-2007 zapisano 960 tys. zł na informatyzację urzędu i jednostek samorządu terytorialnego. Za te pieniądze miał zostać wdrożony system elektronicznej administracji. Nie powstanie, bo pieniądze były wirtualne. Taką kwotę władze samorządowe Kruszwicy chciały pozyskać z funduszy strukturalnych. Nie pozyskały, ale musiały ją wpisać do budżetu.

Prawo wymaga bowiem, by samorządy, które występują z wnioskami o sfinansowanie projektów z funduszy europejskich, wpisywały do swojego budżetu kwotę, o którą się ubiegają. Jeżeli więc ktoś chciałby tylko na tej podstawie liczyć potencjał inwestycyjny gmin w zakresie IT, to grubo by się pomylił. Proste zsumowanie kwot przewidzianych w budżetach gminnych na elektroniczną administrację nie prowadzi bynajmniej do poznania rzeczywistej siły nabywczej administracji samorządowej na rynku teleinformatycznym. To, że pieniądze zostały zaplanowane w budżetach gmin, nie oznacza, że zostaną wydane na wdrożenia nowych systemów teleinformatycznych - bo w przypadku fiaska starań o środki unijne po prostu dokonuje się później stosownych korekt budżetu, bo w oczach władz gminy zawsze trafią się potrzeby ważniejsze i pilniejsze...

Trza nam Piasta - Kołodzieja

Władze Kruszwicy chciałyby oferować mieszkańcom usługi elektronicznej administracji, ale nie mają na to własnych środków. "To wymóg czasu, konieczność związana z rozwojem cywilizacyjnym" - deklaruje Tadeusz Gawrysiak, burmistrz Kruszwicy. Podkreśla zarazem, że inwestowanie w rozwój narzędzi teleinformatycznych jest bardzo drogie i samorząd sam nie jest w stanie tych kosztów udźwignąć. Nie może się też doczekać na finanse z zewnątrz, bo fundusze strukturalne są za małe w stosunku do istniejących potrzeb. "Polskę miała zalać rzeka pieniędzy, ale póki co zalała rzeka projektów, które nie mają szansy być zrealizowane" - ubolewa Tadeusz Gawrysiak.

A pieniądze zjadły myszy

Artur Przybysz, informatyk w urzędzie miejskim w Kruszewicy

Kruszwica czeka jednak z nadzieją na pieniądze europejskie. Władze liczą, że gmina dostanie je w drugim okresie rozdziału funduszy strukturalnych w województwie kujawsko-pomorskim przypadającym na lata 2006-2007. Do tego czasu informatyzacja urzędu i jednostek gminnych będzie prowadzona tylko w niezbędnym zakresie, wynikającym głównie z przepisów prawa. Obecnie siedziba kruszwickiego urzędu nie ma nawet okablowania umożliwiającego stworzenie sieci komputerowej. Na informatykę przeznaczanych jest zaledwie 0,2% budżetu rocznie.

"W pierwszym rozdaniu nie mieliśmy szans na dofinansowanie własnego projektu w ramach działania 1.5. Z góry było wiadomo, że prawie w całości środki pójdą na budowę Kujawsko-Pomorskiej Sieci Informacyjnej. I tak się też stało. Dla innych nie zostało prawie nic" - mówi Jan Wasilewski, kierownik Referatu Planowania, Rozwoju, Inwestycji i Nieruchomości w Urzędzie Miejskim w Kruszwicy.

Przedstawiciele władz samorządowych Kruszwicy nie wierzą, by ich miasto miało pożytek z funkcjonowania KPSI. Są wręcz zdania, że realizacja tego projektu hamuje lokalne inicjatywy, takie jak ich program informatyzacji administracji samorządowej. Obawiają się również wysokich kosztów ewentualnego korzystania z usług Kujawsko-Pomorskiej Sieci Informacyjnej. "Cel jest szczytny, ale model biznesowy i wysokość opłat dla nas są nie do przyjęcia" - tłumaczy burmistrz Tadeusz Gawrysiak. Istnieją obawy, aby KPSI nie przekształciła się w nowego monopolistę na rynku usług dla administracji publicznej.

A pieniądze zjadły myszy

Jan Wasilewski, kierownik Referatu Planowania, Rozwoju, Inwestycji i Nieruchomości w urzędzie miejskim w Kruszewicy.

Dlatego też Kruszwica wraz z innymi gminami powiatu inowrocławskiego i miastem Inowrocław wystąpiła o przydział częstotliwości na sieć Wimax. "Nasz urząd mieści się w pięciu budynkach porozrzucanych po całym mieście. Sieć radiowa dałaby szansę łatwego połączenia tych wszystkich lokalizacji" - mówi Artur Przybysz, informatyk w Urzędzie Miejskim w Kruszwicy. Przewiduje się także wykorzystanie jej do monitoringu miasta. W tej chwili zamontowane są cztery kamery, które korzystają z łącza dzierżawionego od Telekomunikacji Polskiej. Powstaną publiczne punkty dostępu do Internetu, np. dla turystów nad Jeziorem Gopło. Wimax traktowany jest również jako szansa na uniezależnienie się zarówno od KPSI, jak i od Telekomunikacji Polskiej, której nie opłaca się inwestować w terenach słabo zurbanizowanych.

Oczekiwania młodych

Z drugiej strony dziwić może bierność samorządu Kruszwicy w korzystaniu z dostępnych już dzisiaj środków i możliwości. Żadna ze szkół na terenie miasta i gminy nie zgłaszała zapotrzebowania na szerokopasmowy dostęp do Internetu. Żadna z nich nie wzięła udziału w programie byłego Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu, gdzie były możliwości sfinansowania łącza do pracowni internetowych. Być może więc potrzeby młodzieży w zakresie dostępu do Internetu uda się najlepiej zaspokoić miejscowemu przedsiębiorcy, który zamierza zbudować własną sieć radiową. Już dzisiaj prowadzona przez niego w mieście kafejka internetowa nie cierpi na brak młodych ludzi chętnych do surfowania po Internecie.

"Uczniowie szkół średnich w Kruszwicy mają jasne, sprecyzowane oczekiwania wobec elektronicznej administracji" - ocenia Rafał M. Gęślicki, konsultant samorządowy, współautor audytu wniosku o dofinansowanie ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego "Budowy infrastruktury społeczeństwa informacyjnego poprzez informatyzację struktur samorządowych i społecznych Gminy Kruszwica (E-Urząd)". Jego zdaniem młodzi ludzie będą najbardziej świadomymi użytkownikami elektronicznych usług. Tak samo jak mali i średni przedsiębiorcy.

"Ci ludzie bardzo intensywnie korzystają z technik informacyjnych. Od administracji oczekują przede wszystkim ułatwień w prowadzeniu biznesu" - dodaje Rafał M. Gęślicki. Elektroniczna administracja jest im potrzebna po to, by nie musieli tracić czasu na chodzenie po urzędach. Sami urzędnicy natomiast, w opinii Rafała M. Gęślickiego, ani nie odczuwają specjalnie potrzeby zmian, ani też im się nie sprzeciwiają.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200