Subiektywna wizja sieci

Social tagging to trend polegający na tworzeniu subiektywnych, nieformalnych taksonomii dla informacji dostępnych w zasobach Internetu. Dla niektórych to zabawa, dla innych praca, a jeszcze inni widzą w tym szansę na biznes.

Social tagging to trend polegający na tworzeniu subiektywnych, nieformalnych taksonomii dla informacji dostępnych w zasobach Internetu. Dla niektórych to zabawa, dla innych praca, a jeszcze inni widzą w tym szansę na biznes.

Kilka tygodni temu Yahoo! przejął popularny serwis internetowy Del.icio.us. Nie wiadomo ile internetowego giganta kosztowała ta transakcja. Plotki mówią o kilkudziesięciu milionach dolarów, z pewnością jednak powstały przed dwoma laty system tworzenia, kategoryzowania i współdzielenia zakładek internetowych stanowił wyjątkowo łakomy kąsek. Dla wielu spośród 200 tys. użytkowników Del.icio.us, serwis stanowi podstawowe narzędzie w wyszukiwaniu informacji. Dopiero w dalszej kolejności kierowali się oni na strony wyszukiwarki Google.

"Wspólnie będziemy kontynuować pracę nad udoskonalaniem sposobu, w jaki internauci odkrywają, zapamiętują i współdzielą Internet, ze szczególnym uwzględnieniem siły drzemiącej w społeczności użytkowników" - przekonuje założyciel i szef Del.icio.us Joshua Schachter. Napisał to oczywiście na oficjalnym firmowym blogu. Na firmowym blogu Yahoo! napisano, że zespół Del.icio.us będzie pracował blisko z przejętym kilka miesięcy wcześniej zespołem serwisu Flickr, pozwalającego na publikowanie i kategoryzację zdjęć.

Flickr i Del.icio.us to przedstawiciele nowej fali usług internetowych określanej jako Web 2.0. Powstałe po katastrofie dotcomów serwisy mają kilka cech wspólnych. Przede wszystkim użytkownicy serwisu i ich preferencje są w centrum ich uwagi - mają oni dostęp do narzędzi do zarządzania treścią i swobodę w jej organizowaniu i segregowaniu za pomocą tagów, czyli metaznaczników. Właśnie tagowanie (tagging) to obecnie jedna z najmodniejszych, najbardziej gorących idei w Internecie.

Ludowa mądrość

Del.icio.us to pionier trendu zwanego social bookmarking. Serwis pozwala na tworzenie zakładek internetowych i przechowywanie ich nie w przeglądarce, lecz na serwerze, dzięki czemu są one dostępne dla użytkownika z dowolnego komputera podłączonego do Internetu. Więcej nawet - serwis pozwala kategoryzować zgromadzone zakładki za pomocą metaznaczników i udostępniać zasoby "odsyłacze do wiedzy" innym użytkownikom serwisu.

Użytkownicy wprowadzają własne słowa kluczowe oraz krótkie opisy i łączą je z poszczególnymi zakładkami. Następnie mogą przeglądać odsyłacze, porządkować według słów kluczowych oraz zapoznawać się z odsyłaczami dodanymi przez innych użytkowników, którzy użyli takich samych terminów. Zbiory odnośników do treści tworzone przez podobnie myślących internautów mogą zapewnić szybki dostęp do informacji wraz z kluczowym dla nich kontekstem, co w przypadku tradycyjnych zakładek jest trudne.

Entuzjaści postrzegają dodawanie metaznaczników do zakładek internetowych jako sposób na indeksowanie sieci WWW. Serwisy takie jak Del.icio.us to także sposób na pozyskiwanie informacji o pojawiających się w sieci nowościach - o aktualizacjach zakładek subskrybenci dowiadują się na bieżąco za pośrednictwem kanałów RSS.

Taksonomie tworzone przez organizacje do kategoryzowania treści nie zawsze dokładnie odzwierciedlają potrzeby użytkowników. Społeczne tagowanie wypełnia tę lukę, tworząc taksonomie ad hoc, określane również jako folksonomies (folk z ang. ludowy, lud) czy tagsonomies. Brakuje im wprawdzie formalnej struktury i hierarchii, przez co nie są w stanie zastąpić profesjonalnych taksonomii, jednak z punktu widzenia użytkowników są one przydatne.

Atrakcja z przyszłością

Przyglądając się zjawisku społecznego opisywania treści cyfrowych, nasuwa się istotne pytanie: czy społeczne tagowanie to chwilowa moda czy prawdziwy przełom w zarządzaniu informacją? Tagowanie stało się modne, przynajmniej po części dlatego, że osoby uzyskują poczucie wpływu na porządkowanie interesujących je przestrzeni informacji. Wyczuwając te nastroje, inwestorzy venture capital szukają sposobów, by je wzmocnić, by następnie móc je zyskownie sprzedać.

Gdy nimb nowości opadnie, czy nadal będzie można mówić, że tagowanie zmieniło zarządzanie informacją? Wydaje się, że tak. Kiedy ktoś pyta o miejsca, w których można znaleźć informacje na pewien temat, można wskazać zestaw odsyłaczy do stron lub serwisów internetowych. Nie tak dawno konieczne było zebranie tych odsyłaczy i przesłanie ich pocztą elektroniczną. Obecnie można je zebrać wykorzystując Del.icio.us czy podobny serwis. Co ważne, kiedy ktoś chciałby wrócić do odsyłaczy z listu elektronicznego zobaczy tę samą zawartość. W przypadku serwisu znajdzie również najnowsze odsyłacze.

Dynamika zjawiska tagowania jest duża, ale na jego atrakcyjność wpływa głównie jego społeczny wymiar. Serwisy internetowe, publikując treści na stronach WWW, każdy materiał opatrują arbitralnymi znacznikami, tymczasem współpraca czytelników wzbogacałaby, a przede wszystkim pozwalałaby udoskonalać wspólny słownik, według którego klasyfikowane są teksty.

Firmowe tagowanie

Uczestnicy zorganizowanego pod koniec ubiegłego roku sympozjum Social Architecture, które miało miejsce na Uniwersytecie Harvarda w Cambridge, zgodzili się, że technologie określane jako "społeczne" oprogramowanie (systemy do tworzenia blogów, ale także skoncentrowane wokół społeczności serwisy takie jak Flickr oraz Del.icio.us) stwarzają biznesowi możliwość zmiany sposobu działania. "Dzięki oprogramowaniu społecznemu istnieje obecnie możliwość ogromnego odrodzenia kreatywności biznesu. Kiedy przyjmuje się technologię, która została postawiona na głowie, wszystko staje na głowie" - przekonywał Stowe Boyd, prezes Corante, serwisu agregującego blogi. No cóż, jeśli rzeczywiście traktować tagging jako narzędzie wspomagające zmianę w kulturze organizacyjnej, to sprawy wyglądają nieco inaczej. Ta myśl nie jest pozbawiona sensu - uczestnikami sympozjum byli m.in. przedstawiciele firm takich jak HP i IBM.

Uczestnicy twierdzili, że duże przedsiębiorstwa miewają tendencję do "zabijania" innowacyjnych idei. Wniosek taki wysnuty został na podstawie obserwacji, w jaki sposób przedsiębiorstwa traktują fenomen blogów. Korporacyjny ład, wynikający z chęci "zarządzania wszystkim", zniechęca do spontaniczności i kreatywnego myślenia. Jako przykład podawano korporacyjne systemy komunikatorów tekstowych, które umożliwiają kontakty jedynie z zatwierdzoną grupą użytkowników.

Nawet jeśli firmy nie będą korzystać ze "społecznego" oprogramowania, będą to robić ich klienci. Przykładem mogą być grupy klientów, które tworzą się z myślą o zbieraniu informacji, którymi firmy nie chcą się dzielić. Wykorzystanie takich danych może umożliwić im uzyskiwanie lepszych warunków transakcji.

Eksperymenty czas zacząć

Producenci portali korporacyjnych i systemów zarządzania treścią dostrzegli, że społeczne tagowanie może być pomocne w podniesieniu produktywności pracowników w obrębie organizacji. Z drugiej strony pewien problem stanowi fakt, że związana z tagowaniem pełna otwartość w przepływie informacji nie jest dla korporacji wygodna. Na potrzeby korporacyjne konieczna jest zatem modyfikacja modelu publicznego, np. stworzenie przestrzeni roboczych zgodnych z podziałem organizacji.

Wprowadzenie funkcji społecznego tagowania do swoich produktów zapowiedziała już m.in. firma zajmująca się produkcją oprogramowania portalowego Plumtree Software. Firmy, które nie boją się eksperymentów, mogą samodzielnie wykorzystać motor open source pod nazwą Rubric, który napędza serwis De.lirio.us (http://de.lirio.us/rubric ).

Metaznaczniki robią karierę

Zjawisko tagowania stron WWW oraz innych treści internetowych ogromnie zyskało na popularności w ciągu ostatniego roku. Pionierski serwis Del.icio.us działający od końca 2003 r. w ciągu kilku miesięcy doczekał się licznych naśladowców. Przykładem mogą być wspomniany Flickr, serwisy Technorati, które umożliwiają tagowanie i śledzenie zmian na blogach, Spid.ero.us, który pozwala na łączenie tagowania pomiędzy różnymi serwisami pozwalającymi na tworzenie zakładek, a także Odeo (podcasty), Musicmobs (muzyka), Rojo 2.0 (wątki RSS) czy Swik (projekty open source). Niezwykła popularność systemów tego typu nie umknęła uwadze Google. Udostępniona niedawno wersja beta usługi Google Base umożliwia hostowanie i przeszukiwanie dowolnych typów treści online i offline. Użytkownicy Google Base klasyfikują składowane treści (dowolne obiekty tekstowe lub binarne) z wykorzystaniem etykiet (labels), stanowiące słowa kluczowe i działające tak jak tagi w Del.icio.us. Uzupełnieniem etykiet jest standardowa warstwa taksonomiczna w postaci atrybutów (attributes), czyli terminów.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200