Konkurencja to codzienność

Tempo zmian w bankowości jest zawrotne. Jeśli wierzyć analizom, na europejskim rynku finansowym za kilka lat pozostanie najwyżej 10 dużych, międzynarodowych banków. Podzielą między siebie lwią część rynku, resztę pozostawiając mniejszym, niszowym instytucjom finansowym. Zmiany nie ominą Polski. Za kilka lat na naszym rynku mogą pozostać trzy, cztery duże banki i kilkanaście mniejszych, wyspecjalizowanych w obsłudze konkretnego klienta.

Tempo zmian w bankowości jest zawrotne. Jeśli wierzyć analizom, na europejskim rynku finansowym za kilka lat pozostanie najwyżej 10 dużych, międzynarodowych banków. Podzielą między siebie lwią część rynku, resztę pozostawiając mniejszym, niszowym instytucjom finansowym. Zmiany nie ominą Polski. Za kilka lat na naszym rynku mogą pozostać trzy, cztery duże banki i kilkanaście mniejszych, wyspecjalizowanych w obsłudze konkretnego klienta.

Z obecnej perspektywy powyższy scenariusz wydaje się jeszcze odległy, ale w rzeczywistości strategiczne decyzje o tym, kto będzie przejmował, a kto zostanie przejęty, ważą się już teraz. W wielu wypadkach zwycięzców tej rywalizacji można typować już dziś. Trudniej przewidzieć, które z mniejszych instytucji finansowych okażą się na tyle prężne, by wywalczyć sobie samodzielny byt. Czytelność sytuacji zakłóca fakt, że często decyzje mające wpływ na to, jak w przyszłości będzie wyglądał polski rynek bankowy, zapadają za granicą, gdzie mieszczą się centrale wielkich grup finansowych.

Nasz trudny rynek

Polscy menedżerowie doskonale wiedzą, że pozycja instytucji, którymi kierują w kontekście trwającej globalnej konsolidacji sektora finansowego, zależy w dużej mierze od bieżących wyników osiąganych na polskim rynku. To determinuje do efektywniejszej walki o klienta.

W opinii wielu ekspertów Polska jest najtrudniejszym rynkiem bankowym w całej Europie. Wszystko dlatego, że nakłada się tu na siebie wiele różnych zjawisk, które w Europie Zachodniej były rozłożone na kilkadziesiąt lat. Przykładowo, bankowość detaliczna pełniła głównie rolę stabilizującą dla bankowości korporacyjnej w momentach gorszej koniunktury gospodarczej. Ważnym jej zadaniem było też budowanie bazy depozytowej. Taki stan należy do przeszłości. Zjawisko tzw. dezintermediacji, czyli zmniejszenia tradycyjnej roli banków polegającej na udzielaniu kredytów i przyjmowaniu depozytów sprawiło, że siłą rzeczy coraz większe znaczenie dla zysków banków odgrywa sektor detaliczny. Dlatego też to właśnie na nim trwa obecnie największa rywalizacja.

Zmierzch monokultury bankowej powoduje, że coraz większa część aktywów ludności lokowana jest w fundusze inwestycyjne, różnego rodzaju ubezpieczenia, giełdę itp. Polskie banki, które do niedawna borykały się z problemem dużej nadpłynności, zaczynają rozglądać się za stałym źródłem finansowania rosnącej akcji kredytowej. Doskonałym przykładem jest ING Bank Śląski. Wartość zgromadzonych depozytów wzrosła w ubiegłym roku o ponad 25% w porównaniu ze spadkiem o 0,6% dla 8 pozostałych dużych banków. Skąd taka strategia? Łatwo ją zrozumieć, patrząc na strukturę dochodów polskich instytucji bankowych. Według danych NBP aż 56% ich przychodów pochodzi z odsetek. Znaczną część, bo 28%, stanowią też opłaty i prowizje.

Możliwości prostego zwiększania dochodów banku poprzez podnoszenie opłat za prowadzenie rachunku czy utrzymywanie wysokich różnic w oprocentowaniu depozytów i kredytów nie zdają już egzaminu. Do niedawna banki mogły się jeszcze ratować wysokimi odsetkami od zakupionych wcześniej obligacji. Ten strumień będzie jednak szybko wysychał, dlatego też 16-proc. udział przychodów banków z operacji na rynku kapitałowym, pieniężnym i walutowym, bez zwiększenia wolumenu może już nie przynosić tak dużych zysków.

Poszukiwanie nowych źródeł

Banki mają przed sobą dwa rozwiązania - jednym jest dalsze zwiększanie akcji kredytowej zarówno wśród klientów detalicznych, jak i korporacyjnych, a drugim - oferowanie całkiem nowych usług i produktów.

Konkurencja to codzienność

Główne żródła przychodów banków

Z analiz przeprowadzonych przez zeb/rolfes.schierenbeck.associates wynika, że w wielu zachodnich instytucjach finansowych różnego rodzaju opłaty i prowizje stanowią już nawet połowę ich przychodów. Podobną tendencję w dłuższej perspektywie będzie można zaobserwować także w Polsce. Co ciekawe, pośrednim dowodem na to może być obecna sytuacja na rynku ukraińskim. W warunkach wysokiej inflacji i stóp procentowych bankom dość łatwo ukrywać stosunkowo wysoką marżę odsetkową. Tak jak robiły to kiedyś rodzime instytucje finansowe, tak obecnie postępują największe ukraińskie banki: Privatbank, Aval Bank, Ukrsotsbank czy Ukrsybbank.

Niskie stopy procentowe w Polsce zmuszają do zwiększania przychodów z opłat i prowizji. Ma to niewątpliwą zaletę, cenioną zwłaszcza przez długoterminowych inwestorów. Stabilność tego rodzaju dochodów w znaczący sposób eliminuje wahania wyceny akcji związane ze zmianami wysokości stóp procentowych. Uniezależnienie się od tego zjawiska pozwala na zmniejszenie ryzyka kursowego, a tym samym zwiększa atrakcyjność akcji banków.

Kierunek detaliczny, przyszłość w MSP

Przy mniejszej aktywności przedsiębiorstw banki musiały zwrócić swoją uwagę w stronę rynku detalicznego. Stąd też jego tak niebywały rozwój. W ciągu kilkunastu miesięcy zaczęto wręcz masowo oferować klientom indywidualnym karty kredytowe, pożyczki gotówkowe, fundusze inwestycyjne, a przede wszystkim kredyty mieszkaniowe. To właśnie dzięki tym ostatnim tak bardzo rosną zyski banków, a przy okazji potrzeba budowania stabilnej w dłuższym czasie bazy depozytowej. Zwłaszcza że coraz większym powodzeniem cieszą się alternatywne sposoby lokowania aktywów.

Przy coraz niższych stopach procentowych banki zamiast tradycyjnych lokat zaproponowały klientom fundusze inwestycyjne. To kolejne ważne źródło przychodów - pozwala zarobić na opłatach dystrybucyjnych i za zarządzanie. Szacuje się, że w ciągu najbliższych dwóch lat suma aktywów ulokowanych w funduszach przekroczy 100 mld zł. Docelowo może to być aż 1/3 wszystkich aktywów i podobnie jak np. w Hiszpanii, we Włoszech czy innych krajach europejskich, większość funduszy będzie sprzedawana właśnie za pośrednictwem placówek bankowych. Na przykładzie funduszy inwestycyjnych widać wyraźnie jak szybko zmienia się strategia banków i jak bardzo są one elastyczne. Obecnie nacisk kładzie się nie tylko na poszerzenie gamy oferowanych usług i produktów, ale jednocześnie na ich dostępność. Polskie banki coraz lepiej radzą sobie z zarządzaniem ryzykiem - przynajmniej w obszarze detalicznym.

Nieco inaczej jest z sektorem małych i średnich przedsiębiorstw (MSP). Chociaż wszystkim brakuje tutaj doświadczenia, to jednocześnie istnieje powszechna świadomość, że to obecnie chyba najbardziej przyszłościowa część rynku. Z kolei w przypadku klientów korporacyjnych, którzy nadal powstrzymują się przed kredytowaniem większych inwestycji, banki ulepszają swoją ofertę z zakresu obsługi handlu zagranicznego - różnego rodzaju doradztwa, udzielania gwarancji, czy rozliczania transakcji handlu zagranicznego. Widać zatem wyraźnie trend na oferowanie firmom bardziej zaawansowanych usług, gwarantujących większą marżę.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200