Z Amstradem po drodze

Wszyscy posiadacze samochodów dobrze znają ten moment, gdy po wykonaniu przeglądu gwarancyjnego lub naprawy trzeba ustawić się w dość długiej kolejce po odbiór faktury. Wystukiwanie jej jednym na ogół palcem na maszynie trwa nieraz i pół godziny. Tak jest w małych warsztatach i dużych stacjach napraw dawnego "Polmoz-bytu". Chyba że trafi się do prywatnej autoryzowanej stacji obsługi Fiata 126p przy ul. Jubilerskiej w Warszawie. Tam zamiast maszyny do pisania na biurku w kantorku stoi komputer, a rachunek "wypluty" z drukarki jest już gotowy w momencie zakończenia przeglądu lub naprawy.

Wszyscy posiadacze samochodów dobrze znają ten moment, gdy po wykonaniu przeglądu gwarancyjnego lub naprawy trzeba ustawić się w dość długiej kolejce po odbiór faktury. Wystukiwanie jej jednym na ogół palcem na maszynie trwa nieraz i pół godziny. Tak jest w małych warsztatach i dużych stacjach napraw dawnego "Polmoz-bytu". Chyba że trafi się do prywatnej autoryzowanej stacji obsługi Fiata 126p przy ul. Jubilerskiej w Warszawie. Tam zamiast maszyny do pisania na biurku w kantorku stoi komputer, a rachunek "wypluty" z drukarki jest już gotowy w momencie zakończenia przeglądu lub naprawy.

Właściciel warsztatu, mgr inż. Grzegorz Dukiewicz jako pierwszy w Warszawie, a drugi w Polsce otrzymał od FSM prawo wykonywania przeglądów i napraw gwarancyjnych, na które uprzednio monopol miał Pol-mozbyt i niektóre stacje PZMOT. Ale do dziś jako jedyna w Polsce stacja obsługi samochodów rozliczenia z fabryką i z klientem prowadzi z pomocą komputera.

"Po studiach miałem praktykę w Polmozbycie i widziałem jak się tam rozlicza zlecenia, ile czasu to zabiera, jak wielokrotnie wędrują one - z powodu błędów - między stacją obsługi a fabryką. Wiedziałem, że przejmę po ojcu stację. Zdawałem sobie sprawę, że jeśli otrzymam autoryzację FSM, a więc prawo wykonywania przeglądów i napraw gwarancyjnych - nie będzie mnie, ze względu na koszty, stać na takie rozliczanie "na piechotkę".

Na studiach zetknąłem się nieco z techniką obliczeniową, z sentymentem wspominam "Odrę", do której czasami "doprowadzano" studentów. Wiedziałem więc, że można skomputeryzować rozliczenia z fabryką. Ale za mało umiałem. Miałem jednak szczęście. Spotkałem znakomitego informatyka Wawrzyńca Pladysa, który potrafił zrozumieć potrzeby warsztatu i połączyć je z możliwościami komputera.

Przez pół roku trwały prace nad przygotowaniem procedur, a następnie pół nad napisaniem programu. Sprzęt - mówi p. Dukiewicz - to był kompromis między ceną a potrzebami. Skończyło się na Amstradzie 512.

W FSM bardzo się zdziwiono, gdy przed 5 laty zaczęły zamiast tradycyjnie przygotowanych faktur przychodzić wydruki komputerowe. Inż. Dukiewicz zyskał pełną aprobatę szefa obsługi gwarancyjnej w FSM - inż. A. Ni-ciei. Nikt nie protestował, bo rozliczenia były bezbłędnie prowadzone, nie sprawiały więc fabryce kłopotów. Cały proces obsługi gwarancyjnej odbywa się w sposób, można powiedzieć, półautomatyczny. Nie ma potrzeby wypisywania ciągu operacji i numerów katalogowych, program zawiera bowiem zbiory, sam wpisuje wartość robocizny i części. Zbiorcza faktura raz na 2 tygodnie wysyłana jest do FSM.

Amstrad dawno już zarobił na siebie, dzięki niemu bowiem można zatrudniać o jednego pracownika mniej. Druga ogromna korzyść, moja osobista - mówi inż. Dukiewicz - to wolne weekendy. Dopóki nie miałem komputera, spędzałem nad fakturami wszystkie soboty i niedziele. Był to koszmar dla mnie i dla mojej rodziny. Teraz wszystko układa się lepiej. Klient nie czeka na rozliczenie. I maszyna się nie myli. A to oznacza, że fabryka szybciej rozlicza się z warsztatem".

Obecnie nadszedł czas rozstania się z poczciwym, niezawodnym - jak twierdzi jego właściciel - ale zbyt wolnym i o niewielkich możliwościach Am stradem. Przy stacji powstaje salon sprzedaży "X" z FSM oraz części zamiennych. Rozrasta się warsztat. Lada moment przy Jubilerskiej powinien pojawić się nowy i nowoczesny komputer, z dużą pamięcią. Dziś będzie już łatwiej opracowywać dla niego program - tak przynajmniej sądzi inż. Dukiewicz. Po pierwsze Wawrzyniec Pladys kończy już opracowanie programu dla dużej stacji FSO przy ul. Towarowej w Warszawie. Po drugie - w FSM już powstał program zawierający katalog operacji naprawczych i katalog części. Właściciel zakładu przy ul. Jubilerskiej sądzi, że po prostu dostanie dyskietki. Nie wszystko da się jednak wykorzystać, bo co innego duża stacja obsługi, a co innego tak niewielka, jak jego. A więc znów liczy na pomoc inż. Pladysa.

Inż. Dukiewicz próbował zainteresować swoim programem, który gotów jest odstąpić razem ze sprzętem, jedną z licznych już dziś, prywatnych autoryzowanych stacji obsługi. Żadnego odzewu. A przecież wyposażenie warsztatu przy ul. Jubilerskiej, sprawność obsługi i dalekosiężne plany pokazują, że inne stacje obsługi też będą musiały unowocześnić swe metody pracy.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200