Informatyk zwierzęciem stadnym

Z profesorem Marcinem Paprzyckim ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie rozmawia Andrzej Gontarz.

Z profesorem Marcinem Paprzyckim ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie rozmawia Andrzej Gontarz.

Pana szkoła zamierza kształcić studentów na kierunku informatyka. Co będzie wyróżniać te studia od innych? Wiadomo, że informatyka na uniwersytetach ma generalnie charakter teoretyczny, na politechnikach inżynierski, do tego dochodzi jeszcze informatyka gospodarcza na uczelniach ekonomicznych. Czy uczelnia ukierunkowana do tej pory na kształcenie specjalistów od komunikacji społecznej zamierza podejść do tego kierunku studiów w inny jeszcze sposób?

Informatyk zwierzęciem stadnym

Marcin Paprzycki

Będzie to informatyka, a więc tak jak wszystkie inne uczelnie będziemy musieli realizować wytyczne Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu dla tego kierunku studiów. Podstawowa grupa nauczanych przedmiotów będzie taka, jaka została określona w ogólnie obowiązującym regulaminie ministerialnym. Chcielibyśmy jednak dodać od siebie nowe podejście do sposobu kształcenia informatyków wynikające ze zmiany roli i miejsca tego zawodu na rynku pracy w ostatnich latach.

Dawniej praca informatyka była uważana za pracę indywidualną. Informatyk był postrzegany jako wyjątkowa, genialna jednostka zmagająca się sam na sam, w odosobnieniu ze skomplikowanymi problemami oprogramowania. Do dzisiaj jeszcze funkcjonuje obraz informatyka jako człowieka wyizolowanego od otoczenia, spędzającego samotnie długie godziny przy komputerze w oparach papierosowego dymu i stygnącej kawy.

Ten obraz jest już jednak dzisiaj nieprawdziwy. Zmieniło się wiele rzeczy - zarówno w samej informatyce, jak i w sposobach jej wykorzystania przez przedsiębiorstwa. Zmiany te doprowadziły do tego, że informatyk musi dzisiaj pracować w grupie, w zespole, sam już niewiele jest w stanie zdziałać. Realizacja wszelkich zadań z dziedziny informatyki odbywa się zazwyczaj w ramach projektów, gdzie jest niezbędna współpraca wielu różnych osób, specjalistów różnych dziedzin. Stopień skomplikowania coraz większej liczby projektów informatycznych jest tak duży, że żaden informatyk nie poradziłby sobie z pojawiającymi się problemami w pojedynkę. Do ich rozwiązywania potrzebny jest zespół.

Dzisiaj młodzi ludzie nie potrafią pracować w zespole. Dlatego też od początku trzeba ich uczyć współpracy z innymi, uczyć ich pracy w grupie. To bardzo trudna i cenna umiejętność. Gdzie mają się tego nauczyć, jak nie na studiach?

Zawsze są jednak jednostki ponadprzeciętne, wybitne indywidualności, którym trudno podporządkować się zbiorowym regułom. Czy w takim systemie pracy nie będzie już dla nich miejsca?

Jestem zwolennikiem teorii, że charakter człowieka kształtuje się przede wszystkim w procesie socjalizacji. Warunki społeczne określają to, kim jesteśmy. Przy różnych podejściach do procesu kształcenia będziemy mieli do czynienia z różnymi informatykami. Jeżeli od początku będziemy uczulać młodych ludzi na znaczenie pracy grupowej, to oni potem będą w tym kierunku myśleć. Jeżeli natomiast

będziemy nadal wmawiać przyszłym informatykom, że staną się wielkimi indywidualistami, to oni tak siebie będą odbierać i takiego traktowania przez innych będą oczekiwać. Tyle tylko, że w obecnych realiach te ich oczekiwania znacznie się będą rozmijać z rzeczywistą sytuacją na rynku pracy.

Prawie nikt już dzisiaj nie pisze programów komputerowych od początku. Informatyk siada zazwyczaj przed komputerem, na którym jest już cała masa kodu źródłowego napisanego wcześniej przez kogoś innego. Ma do czynienia z gotowymi aplikacjami - składającymi się z wielu tysięcy linii kodu - stworzonymi przeważnie też przez całe zespoły programistów zatrudnionych w firmach informatycznych.

Jeśli spojrzymy na ruch open source, to takich gotowych komponentów o pewnej funkcjonalności będzie coraz więcej. Zadaniem informatyka, pracującego w ramach zespołu, jest dostosowanie tego materiału do potrzeb konkretnej firmy, instytucji, danego projektu czy zadania. Człowiek przygotowany do pracy polegającej na modyfikowaniu istniejącego oprogramowania będzie od razu w stanie podjąć się takiego zadania. Jeżeli nawet nie będzie znał konkretnej technologii czy narzędzia, to mając dobrą podbudowę teoretyczną, będzie w stanie szybko się tego nauczyć.

Słyszałem opinie ze strony niektórych przedstawicieli polskiej branży IT, że Polakom jest bardzo trudno pracować w grupie z powodu naszych cech. Po prostu z natury jesteśmy indywidualistami i trudno jest nam dostosować się do innych.

Oczywiście, są takie teorie. Z drugiej strony, jest też jednak wiele zespołów polskich informatyków, które z powodzeniem realizują duże projekty. Podejście informatyków do pracy jest w dużej mierze wyznaczane przez wymogi rynku. Ten, kto się chce na nim utrzymać, musi się poddać jego regułom. Na to nie ma rady.

Nie chodzi o to, żeby ujednolicać ludzkie osobowości, bowiem zawsze każdy z nas będzie niepowtarzalną osobą. Ważne jednak, by nawet ten największy indywidualista wiedział, na czym polega praca w grupie, by rozumiał, jak się w niej zachować. Nawet najsilniejsze jednostki powinny rozumieć mechanizmy pracy grupowej - chociażby po to, aby móc sprawnie pełnić rolę liderów czy szefów zespołów.

W jaki sposób można uczyć przyszłych adeptów informatyki pracy w grupie?

Pracując w zespołach wykonujących projekt semestralny czy w grupach projektowych powoływanych ad hoc do realizacji konkretnych zadań studenci mają możliwość zapoznania się z rzeczywistymi sytuacjami, które zachodzą w kontaktach między ludźmi. Uczą się też w ten sposób radzić sobie z wynikającymi z tego powodu problemami. Na własnej skórze mogą doświadczyć, co to znaczy, gdy rozpada się zespół, albo co należy zrobić, gdy jedna osoba w grupie nie chce pracować.

Do tego bardzo pomocna może okazać się wiedza z zakresu psychologii społecznej, którą zdobędą na wykładach z tego przedmiotu. Studenci powinni dowiedzieć się jak najwięcej o zachowaniach w grupie, o relacjach występujących między pracującymi wspólnie ludźmi. To im się potem bardzo przyda przy wykonywaniu zawodu informatyka. Umożliwi im refleksję nad tym, co się dzieje w grupie, dlaczego tak się dzieje i co w tej sytuacji można zrobić.

Chcemy w tym celu wykorzystać właśnie potencjał intelektualny naszej uczelni. Pragnęlibyśmy ściśle współpracować z instytutami, które zajmują się właśnie problemami komunikacji społecznej. Widzimy wielkie możliwości wspólnego działania z Instytutem Społecznej Psychologii Informatyki i Komunikacji (SPIK), który od strony psychologicznej specjalizuje się właśnie w problemach komunikacji między twórcami a użytkownikami systemów informatycznych oraz wpływem nowych technik na relacje społeczne. Być może w przyszłości, w zintegrowanym modelu kształcenia, studenci po trzech latach nauki informatyki będą mieli możliwość uzupełnienia studiów na ścieżce psychologicznej w SPIK-u.

Mówiło się kiedyś bardzo dużo o barierach komunikacyjnych między informatykami a użytkownikami systemów informatycznych - zagadnienia te wywoływały wiele emocji zarówno w jednej, jak i drugiej grupie. W jakim stopniu ten problem jest, Pana zdaniem, nadal aktualny? W jakim stopniu ta tematyka powinna być uwzględniana w zakresie kształcenia przyszłych informatyków?

Tak, ten problem wciąż daje o sobie znać. Wynika on ze społecznej sytuacji, w jakiej przychodzi działać informatykom i użytkownikom informatyki. Trzeba zatem kształcić informatyków, którzy będą nie tylko biegli w posługiwaniu się narzędziami, techniką, ale też będą potrafili na ten temat rozmawiać z innymi - z szefem, ze współpracownikami, z użytkownikami, z kolegami, ze wszystkimi osobami pracującymi w firmie i mającymi do informatyki różne, niekoniecznie pozytywne nastawienie. Z nimi wszystkimi informatyk powinien umieć rozmawiać i przekonywać ich do swoich racji.

Znam przypadek, kiedy po wdrożeniu systemu informatycznego w firmie pracownicy nagminnie wprowadzali do niego nieprawdziwe dane. Wydawało im się, że tak będzie lepiej. Nikt im nie wytłumaczył, że w ten sposób podważają sens wykorzystania narzędzi informatycznych, a w konsekwencji szkodzą samym sobie. Nikt im nie potrafił wyjaśnić, dlaczego i w jaki sposób tylko przetwarzanie prawdziwych danych może przyczynić się do lepszego funkcjonowania firmy. Zabrakło komunikacji między informatykami, kierownictwem i pracownikami przedsiębiorstwa.

Informatyk musi też umieć rozmawiać z konsultantami, z producentami i dostawcami sprzętu oraz oprogramowania, aby zamówić tylko to, co jest firmie rzeczywiście potrzebne, a nie to, co mu będzie oferował przedstawiciel handlowy. Do tego potrzebna jest dobra znajomość sytuacji w firmie, umiejętność prawidłowego określania faktycznych potrzeb i oczekiwań użytkowników. Wiele wdrożeń, projektów czy zakupów jest nietrafionych czy nieudanych właśnie dlatego, że zawiodła komunikacja między tymi grupami zainteresowanych. Rola informatyka jest w tym zakresie nie do przecenienia.

Jakie jest obecnie faktyczne zapotrzebowanie na tak przygotowanych do wykonywania swojego zawodu informatyków na rynku pracy?

Wytyczne zawarte w międzynarodowych standardach nauczania informatyki pokazują, że na takie umiejętności w zawodzie informatyka będzie się zwracać coraz większą uwagę. Wystarczy chociażby przyjrzeć się założeniom Computing Curricula 2004 opracowanym przez Association for Computing Machinery (ACM) i Computer Society of the Institute of Electrical & Electronics Engineers (IEEE-CS) czy IRMA/DAMA Curriculum 2003, przygotowanym przez Information Resources Management Association. Korzystaliśmy z tych wytycznych, przygotowując nasze programy studiów.

Wiele na temat oczekiwań pod adresem informatyków można wyczytać także na podstawie zachodzących w ostatnim czasie zmian w zakresie wykorzystania technik informacyjnych w gospodarce, sektorze publicznym czy sferze konsumenckiej. Systematycznie wzrasta znaczenie Internetu, zauważalne jest coraz większe zapotrzebowanie na integrację dużych i bardzo dużych systemów informatycznych, upowszechniają się zastosowania sztucznej inteligencji. Co najważniejsze, przechodzimy od gospodarki opartej na technologii do gospodarki opartej na wiedzy. Nie lubię tego typu haseł, ale przy pewnych założeniach można powiedzieć, że pokazują one czekające nas niebawem czy wręcz już się dokonujące zmiany jakościowe.

To wszystko nie pozostaje bez wpływu na oczekiwania pod adresem profilu zawodowego informatyka. Z pewnością będą poszukiwani specjaliści od multimediów, od pozyskiwania i przetwarzania wiedzy, od systemów informacyjno-decyzyjnych i zarządzania zasobami informacyjnymi. To muszą być ludzie nie tylko potrafiący biegle posługiwać się narzędziami technicznymi, ale też dobrze rozumiejący ich rolę w procesach komunikacyjnych, którym mają służyć. To muszą być ludzie ukierunkowani nie tyle na samą informatykę, co na informację.

Narzędzia są rzeczą wtórną. Nie wiadomo, co w związku ze zmianami technologicznymi będzie w użyciu, gdy dzisiejsi studenci będą podejmować pracę. Lepiej więc kształcić takie umiejętności i przekazywać taką wiedzę, by można było sobie poradzić z każdym narzędziem.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200