Między nami felietonistami

Bywa, że nie zgadzam się z tezami, jakie Ludwik Stomma przedstawia w swych felietonach, jednak lubię jego felietonowy styl. Zgadzam się jednocześnie z zarzutem, który rzeczonemu Stommie, jeszcze przed wakacjami, postawił kolega-felietonista z tychże łamów.

Bywa, że nie zgadzam się z tezami, jakie Ludwik Stomma przedstawia w swych felietonach, jednak lubię jego felietonowy styl. Zgadzam się jednocześnie z zarzutem, który rzeczonemu Stommie, jeszcze przed wakacjami, postawił kolega-felietonista z tychże łamów.

Poszło otóż o to, że w felietonie "Telefon cioci Zosi" Stomma nie tylko pomylił cyfry z liczbami, ale jeszcze napisał, że telefony komórkowe łączą się ze sobą za pośrednictwem satelitów.

Odwracając kolejność cytowanych tu zarzutów (a były jeszcze inne...) powiem tak: mylenie prostych, w jakiś sposób zbliżonych pojęć, to dziś chleb powszedni naszej prasy wszelakiej i naszej młodzieży - tak tej studiującej, jak i tej, która odebrała już stosowne nauki i dyplomy i pracuje zawodowo. "Stężenie gazu w powietrzu wynosiło kilkanaście atmosfer" - przeczytałem czas jakiś temu w popularnym dzienniku, w reportażu z miejsca, gdzie uszkodzeniu uległa rura z gazem.

Czytam sporo opracowań pisanych przez informatyków, ekonomistów i studentów, a ci ostatni mają dziś ambicję znać się i na ekonomii, i na informatyce. Na mylenie cyfr z liczbami (i odwrotnie) niedługo przestanę chyba reagować, bo i tak nie odnosi to żadnego widocznego skutku. Reakcja młodych ludzi na uwagę w tej sprawie jest taka sama jak na wytknięcie żenującego błędu ortograficznego (a tych jeszcze więcej!), który w moich czasach kosztowałby maturę: - I co z tego, i tak przecież wiadomo, o co chodzi? - brzmi odpowiedź. I nie odmachnie się taki nawet cytatem z jakiegoś Boya ("są tacy, którzy lubią myśleć ściśle..."), bo o Boyu zapewne nigdy nawet nie słyszał. Błędy i mieszanie pojęć utrwalają jeszcze skróty i zwyczaje stosowane w internetowych pogaduchach i w komunikatach SMS.

No i właśnie - SMS: dołączany do przesyłek z rachunkami, czerwcowy magazyn informacyjny jednego z naszych operatorów komórkowych, odpowiada na pytanie czytelnika-klienta dlaczego jeden komunikat SMS jest czasem przesyłany jako dwa, nawet gdy sam ma mniej znaków niż 160? Początek wyjaśnienia jest całkiem, całkiem: SMS może mieć maksymalnie 140 bajtów, jednak stosując znaki 7-bitowe można przesłać ich aż 160 (140 x 8 / 7 = 160). Ale gdy stosuje się tzw. polskie litery, to przy ich kodowaniu w Unicode komunikat SMS skraca się do zaledwie 70 znaków. I zamiast napisać, że dzieje się tak, bo mamy wtedy 16 bitów na znak itd., nasza SPECJALISTYCZNA gazetka tłumaczy to tak: "To ograniczenie w trybie UNICODE wynika z konieczności zarezerwowania pewnej części wiadomości na dodatkowe dane szyfrujące, umożliwiające prawidłową interpretację polskich znaków w telefonie GSM".

Skoro więc nawet zawodowcy do końca nie rozumieją, czego chcieć od humanistów?

Co do pośrednictwa satelitów zaś, to byłbym bardziej wyrozumiały. W końcu wystarczy włączyć w telewizorze jakieś BBC czy inny CNN, by zobaczyć reportera, który nadaje z jakiegoś odległego kraju, właśnie poprzez wideo-telefon satelitarny. Wideo co prawda często jest kiepściutkie i wypada jak oglądana klatka po klatce taśma filmowa, ale jest... Można nabrać przekonania, że wszystko co ma związek z telefonem w całości trzymanym przy uchu, tak samo się odbywa.

Tak się składa, że kiedyś, przed laty, Stommę na tych łamach cytowałem, a sam ten cytat przez długi czas wisiał nad moim biurkiem, jako rodzaj ochrony przed popadnięciem w technokratyczny amok. Cytat jest ponadczasowy, więc nie od rzeczy będzie przytoczyć go jeszcze raz. Pisał więc nasz Stomma w "Polityce" bodaj w roku 1997: "Odległość od progu mojego domu do czereśni wynosi 17 metrów po pierwszej butelce wina i 19 po trzeciej. Oto mój wzorzec metra i oto też cała wyższość nauk humanistycznych nad ścisłymi".

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200