Gra w komórki

Tworzenie gier działających w telefonach komórkowych może wydać się mało poważnym przedsięwzięciem. Jeśli jednak dodać, że wartość rynku gier pisanych w technologii Javie szacowana jest na 2 mld USD, to szybko uświadomimy sobie, że mowa jest o perspektywicznym i wielkim biznesie.

Tworzenie gier działających w telefonach komórkowych może wydać się mało poważnym przedsięwzięciem. Jeśli jednak dodać, że wartość rynku gier pisanych w technologii Javie szacowana jest na 2 mld USD, to szybko uświadomimy sobie, że mowa jest o perspektywicznym i wielkim biznesie.

Marcin Kwiatkowski pracował w firmie produkującej oprogramowania dla biur maklerskich. "Miałem problemy z awansem, nie odpowiadało mi wynagrodzenie. Na konferencji Nokii dowiedziałem się o możliwościach telefonów komórkowych wyposażonych w Javę. Rozwiązałem umowę z pracodawcą i zacząłem pisać oprogramowanie na własny rachunek" - mówi Marcin Kwiatkowski. Założona przez niego firma Pixelbass wyprodukowała dotychczas tylko trzy gry. Ostatnia - Chili Chiquita - zajęła drugie miejsce w międzynarodowym konkursie JavaMasters organizowanym przez niemiecki oddział Sun Microsystems i Siemens Communications. Marcin Kwiatkowski spodziewa się, że dzięki Chili Chiquita, która niebawem trafi do sprzedaży, biznes ruszy pełną parą.

Musi rosnąć

Działający na rynku komórkowym twierdzą, że zainteresowanie grami Java rośnie mniej więcej od dwóch lat. Wprawdzie nadal znacznie lepiej od autorów gier zarabiają twórcy logo i dzwonków na telefony komórkowe (wartość tego rynku jest według rozmaitych szacunków od 5 do nawet 20 razy większa), ale już dziś analitycy szacują wartość rynku gier na komórki na ok. 2 mld USD. Jednomyślnie prognozują, że liczba ta zwiększy się kilkukrotnie w ciągu najbliższych lat.

Trudno dojść do innych wniosków widząc, że telefony coraz więcej potrafią, mają większe, kolorowe ekrany, a ponadto coraz więcej komórek trafia do nastolatków. Pod koniec 2004 r. aparaty wyposażone w maszynę wirtualną Java stanowiły blisko połowę wszystkich komórek. Infrastrukturą umożliwiającą dostarczanie aplikacji Java do abonentów dysponuje większość operatorów telefonii mobilnej. Jedynym wyzwaniem pozostaje więc nakłonienie klientów do pobrania pierwszej gry. Na razie zaledwie kilka procent użytkowników dało się skusić. Spora grupa posiadaczy komórek nie wie nawet, czy na ich urządzeniu można uruchamiać aplikacje.

Wyższa półka

Gry na komórki produkują zarówno największe koncerny rozrywkowe, jak również małe firmy, często zatrudniające do tego celu studentów. Potentaci, tacy jak Gameloft czy I-play, oferują produkty zbudowane z wykorzystaniem fabuły hollywoodzkich przebojów - np. Robocop albo komórkowe wersje gier, które oryginalnie zostały napisane na PC - np. Colin McRae Rally, Tiger Woods PGA Tour. Takie gry są najdroższe, kosztują kilkanaście złotych. Na portalu Nitro oferującym głównie gry renomowanych producentów (aktualnie ok. 300 tytułów) cena gry wynosi maksymalnie 11 zł.

Nitro powstał przed dwoma laty jako kolejne (po internetowym biurze podroży) przedsięwzięcie wirtualne dwójki krakowian. "Szukaliśmy nowego pomysłu. Loga i dzwonki do telefonów były już popularne, tymczasem gry Java dopiero wchodziły na rynek" - tłumaczy Agnieszka Sokołowska z Nitro. Decyzja o skoncentrowaniu się na grach markowych podyktowana została wnioskami z pierwszych miesięcy działalności portalu. Okazało się, że użytkownicy, którzy kupują takie gry, wracają do nas, żeby kupić następną. Jednocześnie Nitro chce przełamać stereotyp, że gry Java to proste aplikacje w stylu popularnej gry w węża.

Programiści z małych firm, niemogących liczyć na hollywoodzkie licencje, muszą konkurować przede wszystkim pomysłem. Właściwie wyłącznie pomysłem, ponieważ nie ma praktycznie żadnej bariery ograniczającej wejście na rynek. Twórca oprogramowania na telefony komórkowe nie musi dokonywać większych inwestycji. Zakładając, że posiada komputer, praktycznie ma już wszystko. Narzędzia programistyczne dostępne są bezpłatnie.

We wszystkich kierunkach

Gra w komórki

Zrzut ekranowy gry JAVA na platforme NOKIA N-GAGE

Dobra gra powinna posiadać wysokiej jakości grafikę, najlepiej hybrydową 2D/3D, dobrą muzykę, powinna pozwalać na zapisywanie stanu (save) i umożliwiać konfigurację klawiatury. Nie ma jednak prostej recepty na sukces. Gra, która jest sukcesem w jednym kraju, w innym nie wzbudzi zainteresowania. Różnice w liczbie pobieranych kopii dotyczą nawet poszczególnych regionów kraju.

Gecko-lab z Łodzi tworzy gry Java na telefony komórkowe od dwóch lat. "Zaczęliśmy pisać gry, kiedy tylko pojawiły się telefony obsługujące Javę. To była i nadal jest dziedzina ogromnych szans" - mówi Adam Szulc z Gecko-lab. Jego zdaniem, gry produkowane przez największe koncerny nie są lepsze technicznie od tych produkowanych przez małe firmy. "Weźmy np. hit ostatnich tygodni, grę Splinter Cell, stworzoną przez Gameloft. Przyznaję, to znakomita gra. Ma dużą «grywalność», jest dobrze napisana, ale nie jest technologicznie lepsza od produkowanych przez nas. Różnica to marketing" - uważa Adam Szulc. Dlatego Gecko-lab bez kompleksów oferuje swoje produkty na rynkach zagranicznych - amerykańskim, niemieckim, ale także bardziej egzotycznych, jak RPA i Turcja. Teraz łódzka firma interesuje się rynkiem chińskim.

Potrzebę poszukiwania nowych rynków nasila bardzo krótki cykl życia produktu. Każdy tytuł oferowany jest w danym kraju przez dwa do trzech miesięcy. Potem zwykle znika z rynku. Dystrybutorzy nie interesują się starymi grami.

Polska na zamówienie

Gra w komórki

Marcin Kwiatkowski, założyciel firmy Pixelbass

Firma Gecko-lab zamierza oferować swoje produkty w Polsce, ale czeka na właściwy moment. "Jest zbyt wcześnie. Jesteśmy rok za Europą Zachodnią i USA" - mówi Adam Szulc. Podobną strategię obrał Marcin Kwiatkowski z Pixelbass. Najpierw chce wprowadzić nagrodzoną przez Suna grę Chili Chiquita na rynek amerykański. "Polski rynek rozwija się bardzo wolno. Na świecie dobra gra na pewno się sprzeda. Istnieje wprawdzie większa konkurencja, ale nieporównywalnie większy jest także rynek" - uważa Marcin Kwiatkowski. "W Europie Zachodniej i USA grę można wycenić na kilka euro. W kraju z pewnością nie uda się jej racjonalnie sprzedać za więcej niż 3-4 zł" - dodaje.

W Polsce rozwija się natomiast rynek na gry Java pisane na zamówienie. Pixelbass stworzyła w Javie wersję gry Simlok (oryginalnie była ona napisana w technologii Flash) dla operatora komórkowego Heyah na potrzeby akcji zdejmowania tzw. simlocków z telefonów konkurencji. Z kolei Gecko-lab współpracuje z firmą Gillette - dla niej tworzy grę, która będzie dystrybuowana bezpłatnie w ramach akcji promocyjnych.

Na szczęście - przynajmniej na razie - producentom gier nie zatruwają życia piraci. Gry nie można skopiować bezpośrednio z telefonu na telefon. Jest to możliwe dopiero po skopiowaniu jej do komputera, co wymaga nieco wprawy. Gry są tanie, co powoduje, że piratom trudno byłoby zarobić na nielegalnej dystrybucji gier. "Brak danych na temat skali piractwa. Jako producenci gier nie odczuwamy go" - mówi Adam Szulc.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200