Zamieszanie na terminalu

Bezdyskowe urządzenia terminalowe zawitały do wielu polskich firm i instytucji. Pomimo oporów użytkowników, racjonalnych argumentów za ich wdrażaniem wciąż przybywa. Jednym z nich jest cena.

Bezdyskowe urządzenia terminalowe zawitały do wielu polskich firm i instytucji. Pomimo oporów użytkowników, racjonalnych argumentów za ich wdrażaniem wciąż przybywa. Jednym z nich jest cena.

Rynek urządzeń terminalowych w Polsce wkracza w nową fazę. Dostawców urządzeń jest coraz więcej - oprócz oferowanych od dawna terminali NeoWare, WYSE, Fujitsu-Siemens dołączyło HP oraz rodzimi wytwórcy komputerów, m.in. Optimus, NTT System, Potronics, CyberService. Nasila się także konkurencja w dziedzinie oprogramowania dla terminali - do ABA i CyberService dołączył Potronics. W efekcie funkcjonalność urządzeń bardzo się poprawiła, zaś ceny spadły znacząco - terminale, nawet markowe, można dziś kupić nawet za jedynie 900 zł.

Próba sił

We wszystkich polskich firmach działa łącznie ok. 50 tys. terminali graficznych - to znacznie mniej, niż można by oczekiwać. Największą instalację terminalową w Polsce użytkuje Ministerstwo Finansów (ponad 18 tys. urządzeń). Kilka tysięcy sztuk wykorzystuje Straż Graniczna, zaś instalacji po kilkaset sztuk jest całkiem sporo, m.in. w wielu zakładach energetycznych, bankach, np. Kredyt Bank, kilkanaście banków spółdzielczych. Jednym z pierwszych użytkowników terminali graficznych był Sejm RP.

Wzrost konkurencji, niskie ceny oraz zdroworozsądkowe argumenty przemawiające za rezygnacją z komputerów PC nie przerodziły się na polskim gruncie w wielki boom na terminale. Jednym z powodów jest przekonanie działów IT w wielu firmach, że na komputerze PC zawsze można uruchomić oprogramowanie terminalowe, zachowując jednocześnie możliwość uruchamiania na nim normalnych aplikacji. Jest w tym nieco prawdy, bowiem terminale znajdują zastosowanie tam, gdzie nowe aplikacje nie pojawiają się co kwartał.

Ale owa elastyczność bardzo często okazuje się być zasłoną dla prawdziwej przyczyny niechęci - obawy działów IT przed afrontem użytkowników do przechowywania danych wyłącznie na serwerach. Trudno to uznać za argument biznesowy, niemniej wielu informatyków nie widzi sensu prowadzenia otwartej wojny z użytkownikami rezerwującymi sobie prawo do lokalnego zapisywania filmów czy kopiowania płyt CD - to, że tak właśnie sprawy się mają, jest tajemnicą poliszynela.

Stereotypy wciąż straszą

Argumentów za wdrożeniem terminali wciąż jednak przybywa i być może przy kolejnej rundzie odświeżania sprzętu trzeba będzie o nich pomyśleć na poważnie. Ceny są naprawdę zaskakująco niskie - za 900-1200 zł trudno jest kupić rozsądnej jakości komputer do firmy, tymczasem w takiej cenie można obecnie kupić markowy terminal, i to z oprogramowaniem! Gdy przyjrzeć się ofertom, okazuje się, że na temat terminali panuje wiele stereotypów niemających już od dawna potwierdzenia w rzeczywistości.

Przede wszystkim terminale przestały sprawiać problemy z podłączeniem do nich urządzeń peryferyjnych, co kilka lat temu było jednym z poważniejszych powodów, by ich nie wdrażać. Nowe urządzenia mają wszystkie potrzebne złącza, pozwalające na współpracę z praktycznie dowolnym urządzeniem. Oprócz portu drukarki i szeregowego standardem jest wyjście audio, mikrofonowe (ukłon w kierunku jednego z bardziej popularnych zastosowań terminali, jakim są telecentra), o USB 2.0 nie wspominając.

Kolejny stereotyp dotyczy wydajności. Terminale nie stanowią obecnie jednorodnej grupy produktów. Najprostsze pozwalają na zdalną pracę z typowymi aplikacjami Windows, Unix/Linux. Procesory VIA z zegarem 400-600 MHz w zupełności wystarczą, a przy tym gwarantują niski pobór mocy i pracę bez jakichkolwiek elementów ruchomych - nawet wentylatorów. Możliwość zainstalowania nawet 512 MB pamięci RAM przestała dziwić - takie możliwości oferuje praktycznie każdy terminal.

Średniej klasy modele oferują możliwość lokalnego uruchamiania aplikacji klienckich Java lub .Net - nawet bez pośrednictwa przeglądarki WWW. Opcjonalnie można w nich umieszczać czytniki kart mikroprocesorowych, porty PCMCIA, a nawet stacje dysków optycznych. Najbardziej zaawansowane modele terminali posiadają procesory i karty graficzne nie gorsze niż w normalnych komputerach PC, co pozwala uruchamiać na nich aplikacje OCR lub GIS z dużą rozdzielczością (nawet do 1600 x 1200 pikseli!) i z obsługą 32-bitowej głębi kolorów.

Terminal jak PC

Rosną możliwości funkcjonalne oprogramowania umieszczanego w terminalach. Spadek cen pamięci flash doprowadził do tego, że standardowo w terminalach umieszczane są obecnie układy o pojemności 64, a ostatnio nawet 128 MB. W opcjach producenci podają 256 i więcej, a niektórzy zaczęli wręcz stosowanie kart pamięci w formacie Compact Flash. W takiej pamięci można pomieścić system operacyjny oraz dowolnie dużo aplikacji. Duża i szybka pamięć flash będzie w coraz większym stopniu pełnić rolę tymczasowego repozytorium dla danych. W sensie funkcjonalnym terminale nie ustępują już komputerom PC w niczym poza dyskiem twardym.

Jeszcze do niedawna klienci wybierali terminale według oferowanego przez nie systemu operacyjnego - Linux lub Windows (CE lub XP Embedded). Dziś podział ten staje się drugorzędny - z kilku powodów. Przede wszystkim klient protokołu ICA wykorzystywanego przez serwery terminalowe firmy Citrix działa na wszystkich platformach systemowych - łącznie z bardzo egzotycznymi. Po drugie, oferowany przez Microsoft serwer usług terminalowych wbudowany w Windows Server (NT/2000/2003) bardzo dobrze współpracuje z dostępnym na licencji GPL oprogramowaniem klienckim rdesktop, które instalowane jest praktycznie na każdym terminalu.

W poszukiwaniu niszy

Na dłuższą metę jedyną szansą na uniknięcie konsekwencji wojny cenowej przez producentów terminali jest specjalizacja. Niektóre firmy będą dążyć do obniżki cen i zwiększania skali produkcji, inni zaś będą szukać sposobów na uatrakcyjnienie oprogramowania. Takim zabiegiem będzie oferowanie wraz z terminalami kompleksowych rozwiązań do zarządzania nimi, w tym np. zdalnej konfiguracji, przejmowania kontroli nad sesją użytkownika, przekierowywanie ruchu na mniej obciążone serwery itp.

Fakt wykorzystywania przez terminale dużej pamięci flash zrodzi w wielu firmach produkujących oprogramowanie chęć wykorzystania jej do tymczasowego składowania danych - zamiast dysków twardych. Będzie to atrakcyjne cenowo i funkcjonalnie, oszczędne pod względem energii, przy jednoczesnym braku możliwości kradzieży danych wraz z urządzeniem (wymazywanie pamięci po zakończeniu sesji).

Całkiem możliwe, że spadek marż pchnie producentów terminali do oferowania ich jako elementu większych rozwiązań, np. kompletnych systemów obejmujących serwery i terminale. Taki scenariusz z pewnością wprowadzałby element usługowy, na którym firmy zazwyczaj uzyskują lepszą rentowność, niż na sprzedaży "pudełek".

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200