Wartość dodana informatyki

Obrót czy zysk? Stopa wzrostu czy wypłacona dywidenda? Wartość dla akcjonariuszy czy wielkość portfela kontraktów? Jakiej miary można użyć do stwierdzenia, czy firma informatyczna jest dobra czy zła? Odpowiedzi będzie pewnie niewiele mniej niż odpowiadających, ale warto zwrócić uwagę na jedną z kluczowych: zysk na pracownika. Mówi ona przede wszystkim o wydajności, zaś wysoka wydajność to pochodna dobrego zarządzania.

Obrót czy zysk? Stopa wzrostu czy wypłacona dywidenda? Wartość dla akcjonariuszy czy wielkość portfela kontraktów? Jakiej miary można użyć do stwierdzenia, czy firma informatyczna jest dobra czy zła? Odpowiedzi będzie pewnie niewiele mniej niż odpowiadających, ale warto zwrócić uwagę na jedną z kluczowych: zysk na pracownika. Mówi ona przede wszystkim o wydajności, zaś wysoka wydajność to pochodna dobrego zarządzania.

Zysk podzielony przez liczbę pracowników to nic innego, jak określenie, ile przeciętny pracownik wypracował dochodu rocznie. Warto powiedzieć, że chodzi o zysk brutto: w Polsce stawki podatkowe w ostatnich latach zmieniały się, na dodatek istnieje kuriozalny mechanizm dyskryminacji podmiotów ze względu na formę własności (podatek PIT ma wyższe stawki niż podatek CIT).

Niestety, do naszej ankiety nie wszystkie firmy podały wysokość parametru, jakim jest zysk. Nawet jeśli założyć, że nieobecni nie mają racji (i nie są przedmiotem analizy), nie jest to jedyna trudność z tym parametrem. W polskich realiach księgowych zysk można z powodzeniem w dużym stopniu kształtować. Po drugie, część firm to konglomeraty, w których informatyka jest jedynie jedną z dziedzin działalności - i nie sposób wydzielić tę interesującą część. Na dodatek liczby występujące w ilorazie liczone są w różnych okresach - licznik to dana z całego roku, a mianownik to wartość chwilowa z ostatniego dnia roku. I wreszcie w firmach handlowych warto przyjrzeć się jeszcze jednemu parametrowi: przychodowi w przeliczeniu na pracownika. Przy względnie stabilnych marżach oraz sporej konkurencyjności tego rynku mówi on tak naprawdę więcej o wydajności struktur zarządczych i całego przedsiębiorstwa. Mimo wymienionych problemów, wnioski z analizy są interesujące, spójne i przedstawiają polską branżę IT jako rynek dojrzały, zróżnicowany i sprawnie zarządzany.

Najlepiej zarabiać na głowie

Górna dziesiątka najwydajniejszych firm informatycznych to przede wszystkim przedsiębiorstwa integracyjne oraz produkujące oprogramowanie. Obie te dziedziny mają kilka cech wspólnych: są mocno nasycone przez specjalistyczną wiedzę, ich działalność bazuje na budowaniu użytecznych biznesowo rozwiązań na podstawie oczekiwań klienta, a ich główną wartością jest sprawny, zintegrowany i dobrze zarządzany zespół. Spójrzmy na firmę Comtegra, deklarującą ok. 2,7 mln zł zysku przy 19 zatrudnionych osobach (dane z roku 2003). Jest to przedsiębiorstwo mocno wyspecjalizowane w systemach składowania danych, zorientowane na dużych, korporacyjnych klientów - przy niewielkim zatrudnieniu potrafi zdobyć znaczących klientów (np. firmę Bayer) i zintegrować z produktów "z półki" rozwiązanie "szyte na miarę". Przykładem z innej strony, niemniej bardzo istotnym, jest pozycja firm Xerox oraz Progress Software. Obie są przedstawicielstwami wielkich zachodnich koncernów. O ile jednak obie firmy "macierzyste" nie są liderami na swoich rynkach, o tyle ich polskie przedstawicielstwa zachowują wysoką rentowność. Dzieje się tak dlatego, że skoncentrowane są właśnie na integracji, dając klientom wartość dodaną w postaci użytecznego biznesowo rozwiązania. Z tego samego powodu w pierwszej dwudziestce można znaleźć innych znanych integratorów: CompFort Meridian czy Solidex.

Analizując parametr przychodu na pracownika, na "górze listy" znajdujemy przede wszystkim przedstawicielstwa międzynarodowych koncernów oraz firmy handlowe. Nie powinno to dziwić - wszak ich głównym celem jest sprzedaż gotowych produktów i rozwiązań na polskim rynku. Niezagrożoną silną pozycję mają dystrybutorzy: ABC Data, TechData, Incom Group czy California Computer.

Średniemu łatwiej

Kolejna charakterystyczna cecha najbardziej wydajnych firm z branży informatycznej to średni rozmiar - od 20 do 100 pracowników. Przedsiębiorstwa większe to przede wszystkim firmy handlowe, zaś mniejsze nie usadowiły się jeszcze dostatecznie mocno na rynku, by trwale utrzymywać wysoką zyskowność. Trzeba przy tym pamiętać, że dane dotyczące niektórych przedsiębiorstw należy włożyć między bajki: np. firma Athenasoft (producent systemów dla branży budowlanej), wykazująca w 2004 r. zysk brutto niemal 3 mln zł, podaje jednocześnie 5 zatrudnionych - tymczasem na stronie internetowej tej firmy znajdziemy zdjęcie grupowe zespołu, na którym jest około trzydziestu osób. W pierwszej dziesiątce nie znajdziemy jednocześnie żadnego z wielkich polskich koncernów informatycznych, np. Prokomu, ComputerLandu i Comarchu. Znajdują się w czwartej i dalszych dziesiątkach listy. Gigantyzm nie sprzyja wysokiej rentowności oraz wydajności - i jest to ważna nauka dla wszystkich menedżerów IT.

Generalnie, rozejście listy największych (pod względem przychodów) oraz najbardziej wydajnych firm jest niemal stuprocentowe. Wypada zadać pytanie: po co rosnąć, skoro prowadzi to do zmniejszania wydajności? Zgodnie z prawem Parkinsona, każda organizacja rośnie tak długo, aż zajmuje się tylko sama sobą - czy przypadkiem taka choroba nie dotknęła działających w Polsce przedsiębiorstw informatycznych? Choroba niskiej wydajności dotyka także firmę Accenture - przedsiębiorstwo z silną marką oraz znakomitym zapleczem. Infovide i MacroSoft, dwie szanowane i obecne na rynku od lat firmy software'owe i konsultingowe, osiągają wydajność podobną jak niezbyt znany ProSystem i niższą niż dGame Computer Studio, mały producent oprogramowania z Kalisza. Owa statystyka jest wymowna - choć jeszcze raz przypomnijmy, że w polskich realiach księgowych zysk brutto to wielkość, którą można w pewnym stopniu kształtować.

Raz na wozie, raz pod wozem

Jest jednak cena za innowacyjność i bazowanie na wiedzy, a jest nią wysoka podatność na koniunkturę. Patrząc na statystki z trzech lat (2002, 2003 i 2004) można zauważyć, że skład pierwszej dwudziestki w danym roku jest w nie więcej niż 30% taki sam jak w poprzednim. Najbardziej wymowny - i jednocześnie imponujący - jest przykład Softbanku. Firma w 2002 r. miała stratę brutto na pracownika w wysokości 684 tys. zł, w 2003 r. już tylko 14 tys. zł, by w 2004 r. osiągnąć zysk w wysokości 59 tys. zł. Stało się to przy wzroście przychodów z 280 tys. zł do niemal 400 tys. zł i... jednoczesnym wzroście zatrudnienia. Trudno o bardziej spektakularny przykład uzdrowienia spółki z branży IT.

Warto wymienić firmy, które umiejętnie wykorzystały poprawiającą się w ostatnich latach koniunkturę: w warunkach mocno rosnących przychodów niewiele zwiększyły zatrudnienie, tym samym znacznie poprawiając wydajność. Firma Decsoft, przy zwiększających się przychodach oraz systematycznie i szybko rosnącym zysku, była w stanie utrzymać niemal stałą liczbę zatrudnionych - tym samym przyczyniając się do szybkiej i radykalnej poprawy swojej wydajności. I wreszcie trzeci przykład: skutecznej sanacji firmy Optimus. W latach 2002-2004, przy kurczących się przychodach istotnie zmniejszono zatrudnienie, co zaowocowało rosnącym zyskiem (ze straty 56 mln zł do zysku 7,8 mln zł) oraz radykalnie zwiększoną wydajnością.

Nie spocząć na laurach

Podsumowując, można zauważyć, że branża informatyczna zaczyna powoli przypominać inne. Dobre przedsiębiorstwa niekoniecznie są tymi największymi, najlepiej popłaca specjalizacja i wysokie kwalifikacje, ale ogromne znaczenie ma też dobra koniunktura. Czy to wszystko nie brzmi znajomo? Branża IT dojrzała - i świadczy o tym nie tylko przekonanie, ale także mierzalne parametry finansowe przedsiębiorstw.

Nie ulega wątpliwości, że rok 2004 to dobry czas dla firm informatycznych. Rynek rósł, marże też, a wejście do Unii Europejskiej stworzyło nowe możliwości ekspansji i dodatkowego finansowania części produktów i usług. Przedsiębiorstwa branży IT mają żniwa, ale należy pamiętać, po żniwach zawsze przychodzi jesień, zaś po jesieni - zima. Prędzej lub później nadejdzie kolejny okres dekoniunktury, może nawet recesja. Przykro o tym myśleć teraz, ale tylko ci, którzy stale kontrolują wydajność i podejmują decyzje na podstawie jej wartości, mogą nawet na kurczącym się rynku przetrwać i rozwijać się. Nawet jeśli przejściowo napotkają trudności, przetrwają je i pokonają, szybciej i łatwiej wracając na ścieżkę wzrostu.

Dlatego monitorowanie własnej wydajności, a także stałe doskonalenie zarządzania, dostarczanie wiedzy do firmy, by można było stale utrzymać konkurencyjność i rentowność - wszystko to powinno należeć do zwykłego warsztatu menedżera IT.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200