Wirtualnie, lecz na serio

Longhorn Server zostanie wyposażony w technologię wirtualizacyjną podobną do tej, którą dziś oferuje VMware.

Longhorn Server zostanie wyposażony w technologię wirtualizacyjną podobną do tej, którą dziś oferuje VMware.

"Intensywnie interesujemy się i działamy w obszarze wirtualizacji. To kluczowa technologia dla zapewnienia większej kompatybilności i obniżenia całkowitych kosztów posiadania" - przekonuje Steve Ballmer, dyrektor wykonawczy Microsoftu. I pomyśleć, że jeszcze dwa lata temu wirtualizacja była według przedstawicieli Microsoftu funkcją do niczego nie potrzebną. Podczas niedawnej konferencji Windows Hardware Engineering Conference (WinHEC) Microsoft poinformował, że następca Windows Server 2003, określany roboczo jako Longhorn Server, będzie zintegrowany z oprogramowaniem do wirtualizacji. Nie wiadomo jednak, czy wirtualizacja będzie dostępna w pierwszej wersji Longhorn Server, która ma pojawić się w 2007 r.

Zmiana strategii

Mechanizm wirtualizacyjny zawarty w kolejnej edycji Windows ma pozwolić na podział zasobów systemowych pomiędzy wiele maszyn wirtualnych. Co ciekawe, Microsoft zamierza zrezygnować z obecnej architektury rozwiązań wirtualizacyjnych silnie powiązanych z systemem Windows, a w jej miejsce zbudować całkiem nową, imitującą nie samo środowisko serwerowe, ale całą infrastrukturę informatyczną.

Taką strategię dawno przyjął główny konkurent Microsoftu w tej dziedzinie - należąca do EMC firma VMware. Jeśli Microsoft rzeczywiście zrobi tak, jak sugeruje, oznacza to praktycznie koniec rozwoju dotychczasowych produktów: Virtual Server i Virtual PC. Oficjalnie, ostateczna decyzja nie została jeszcze ponoć podjęta, ferment jednak powstał i klienci zaczną zastanawiać się, czy warto inwestować w rozwiązania o niepewnej przyszłości.

Microsoft pojawił się na rynku technologii wirtualizacyjnych przed dwoma laty. Producent Windows przejął wówczas firmę Connectix. Jesienią ub.r. na rynek trafiło oprogramowanie Virtual Server 2005. Zdaniem analityków Microsoft chciał w ten sposób umożliwić użytkownikom starszych wersji Windows wykorzystanie nowszego sprzętu. Niemniej konsolidowanie serwerów Windows NT z wykorzystaniem Virtual Server 2005 wymaga uruchomienia Windows Server 2003 jako systemu podstawowego.

Dla porównania, wprowadzone na rynek w 2001 r. oprogramowanie VMware ESX Server nie wymaga pełnego systemu operacyjnego jako fundamentu dla maszyn wirtualnych. Zamiast niego wykorzystuje tzw. hypervisor, swego rodzaju minisystem operacyjny dla platformy wirtualizacyjnej. Takie podejście zapewnia większą skalowalność i wydajność. Jest też bezpieczniejsze, ponieważ niewielką ilość kodu miniplatformy łatwiej jest wszechstronnie przetestować.

Linux mile widziany

Jednocześnie Microsoft poinformował o podjęciu współpracy z niezidentyfikowanym partnerem technologicznym w celu rozszerzenia obsługi kolejnych systemów operacyjnych przez obecnie oferowany Virtual Server. "Dodamy obsługę maszyn wirtualnych pracujących pod kontrolą innych systemów niż Windows, m.in. Linux" - zapowiedział Steve Ballmer, wzbudzając zdziwienie co najmniej tak duże, jak po zapowiedzi budowy architektury analogicznej do tej, którą rozwija VMware.

Co ciekawe, Microsoft chce, by niektóre wersje Linuxa można było uruchamiać na Virtual Server 2005 już pod koniec br. Ich obsługa będzie wprowadzona wraz z zestawem poprawek dla tej platformy. Na marginesie warto dodać, że uaktualnienie to pozwolić ma również na osiągnięcie większej wydajności, a także obsługę 64-bitowych wersji Windows Server 2003. W pakiecie znajdzie się także tzw. MOM Management Pack dla środowisk Virtual Server.

Dotychczas Microsoft nie oferował wsparcia dla instalacji, w których na Virtual Server 2005 uruchamiane są systemy inne niż Windows. W rezultacie jego produkt nie jest postrzegany jako platforma dla najbardziej istotnych zadań. Póki co, jest stosowana głównie w środowiskach testowych do badania poprawności działania budowanych aplikacji lub testów po aktualizacjach.

Firma uzasadniła swoją decyzję o dodaniu obsługi Linuxa chęcią dostarczenia użytkownikom narzędzi do zarządzania heterogenicznym środowiskiem. Chcąc rywalizować z VMware, Microsoft nie może sobie dłużej pozwolić na ignorowanie obsługi innych systemów operacyjnych - nie tylko zresztą na platformie Virtual Server.

Jednocześnie Steve Ballmer poinformował, że firma chce licencjonować bez pobierania opłat format plików Virtual Hard Disk (.vhd).

Chętni do tortu

Produkty VMware jeszcze przez kilka lat będą dojrzalsze i wydajniejsze (zwłaszcza na starszym sprzęcie) niż Virtual Server. Niemniej, Microsoft wielokrotnie udowadniał, że potrafi sukcesywnie poprawiać produkty, które początkowo pozostawiały wiele do życzenia, przy czym akurat Virtual Server jest rozwiązaniem całkiem przyzwoitym.

Zdaniem analityków Microsoft ma przed sobą minimum dwa lata wytężonej pracy, co przy bardzo napiętych terminach dostarczania na rynek biurkowych i serwerowych systemów Longhorn oraz wielu innych narzędzi i aplikacji jest tak naprawdę pobożnym życzeniem.

Na razie VMware w oficjalnych komunikatach bagatelizuje zagrożenie. Firma twierdzi, że plany Microsoftu stanowią potwierdzenie przyjętej przez nią strategii technologicznej. Nie ulega jednak wątpliwości, że w czasie, gdy Microsoft będzie pracować nad nowym produktem, VMware musi opracować długookresową strategię konkurowania z Microsoftem.

Nie tylko zresztą z nim, bowiem plany wprowadzenia technologii wirtualizacyjnych do systemu operacyjnego mają także najwięksi dystrybutorzy Linuxa - Novell i Red Hat. Novell pracuje nad własnym rozwiązaniem, niemniej najprawdopodobniej, wzorem Red Hata, wesprze także projekt Xen, o którym pisaliśmy szerzej w CW 7/2005.

Zarządzanie na tapecie

Serwery wirtualne poprawiają dostępność aplikacji i pomagają lepiej wykorzystać dostępną moc obliczeniową serwerów. Jeśli jednak na każdym serwerze fizycznym (zwłaszcza, gdy sprzętowa wielowątkowość i sprzętowa wirtualizacja staną się powszechne) działać będzie wiele maszyn wirtualnych, problemem numer jeden wykorzystujących je firm stanie się zarządzanie takim środowiskiem.

Przewidując taki rozwój wypadków, zarówno Microsoft, jak i VMware mają zarządzanie "na tapecie". W tej dziedzinie konkurencja przyjdzie także ze strony firm znacznie bardziej doświadczonych w dziedzinie zarządzania infrastrukturą, w tym zwłaszcza CA i IBM, ale także ze strony relatywnie młodych firm, jak LeoStream czy PlateSpin.

Druga strona wirtualizacji

Firma DataCore przygotowała nową wersję pakietu SANmelody - oprogramowania do zarządzania pamięciami masowymi opartymi na technologii iSCSI i zapewniającego wysoką dostępność sieci IP SAN. Zostało ono zoptymalizowane do działania na serwerach wirtualnych VMware i Microsoftu. "Kto ma wirtualne serwery, potrzebuje wirtualnej pamięci" - uważa George Teixeira, dyrektor wykonawczy DataCore, potwierdzając pośrednio, że wirtualizacja całej infrastruktury jest właściwym kierunkiem rozwoju architektur wirtualizacyjnych. Rozwiązania podobne do DataCore SANmelody oferują firmy FalconStor Software oraz StoreAge Networking Technologies.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200