Czy CAD/CAM potrafi nakarmić?

Krajobraz po recesji

Krajobraz po recesji

Inżyniersko-projektowe spółki softwarowe, których klientami były dotychczas jedynie przedsiębiorstwa państwowe, przeżywają trudny okres. Zdarzy się czasem, że przypomni sobie o ich istnieniu ten czy ów dawny partner, który teraz przekształcił się w spółkę, ale to jednak nie wystarczy. Recesja w sektorze państwowym, brak zamówień i ostra konkurencja wyeliminowały z rynku dużą część firm projektowych. Niektóre zmieniły profil, inne po prostu zniknęły. Część próbowała imać się handlu sprzętem, bez większych jednak sukcesów.

Najgłębsze oznaki recesji wystąpiły w pierwszej połowie 1990 roku. Wtedy właśnie wiele inżynierskich spółek softwarowych zaczęło zmieniać profil. Dziś wiernych swojej pierwotnej specjalizacji pozostało ich zaledwie kilkanaście

Koszty skomputeryzowanych prac inżynierskich są bardzo wysokie. Wytworzenie oprogramowania na średnim profesjonalnym poziomie, rozwiązującego np. zagadnienia równań mechanicznych obliczeniową metodą elementu skończonego, kosztowałoby około 2 mld. złotych. Nawet największe prywatne firmy, zatrudniające projektantów, nie są w stanie same skredytować takiej działalności nie posiadając w zanadrzu kontrahenta. Nie jest go łatwo znaleźć w sytuacji, gdy średnia cena typowego oprogramowania technicznego wynosi 20 mln zł, a więc sto razy mniej.

A takie oprogramowanie kupuje się często i od dość dawna, bo powstała już pewna grupa polskich menedżerów, która zdaje sobie sprawę, że niski poziom technologiczny i organizacyjny ich przedsiębiorstw wymaga zmian strukturalnych, w tym komputeryzacji. Chodzi tu zwłaszcza o eksporterów, którym potrzebne są systemy wspomagające sprawne i skuteczne przedkładanie ofert. Dla tego to procesu ukuto niezbyt fortunny neologizm "ofertacja".

Warto pamiętać o dwóch wspierających się elementach marketingu: indywidualnej negocjacji przedsiębiorstwa z klientem, i drugim: analizie zapotrzebowania rynku na produkty określonego typu. Software nazywany "systemy ofertacyjne" umożliwia firmom, które go posiadają, oferować nie tylko sprzedaż wyrobów, które obecnie produkują, ale również tych, które potencjalnie są zdolne wytwarzać.

Zdarza się przecież czasem, że zamówienie klienta było nieścisłe. I oto po dokładniejszym rozpoznaniu okazuje się, że zaprojektowane urządzenie (powiedzmy: obrabiarka) w narysowanym kształcie nie zmieści się w za niskim o 20 cm fabrycznym budynku. Trzeba wtedy umieć błyskawicznie zmienić ofertę, w czym najsprawniej pomoże komputer.

Nie da się jednak zaprogramować ogólnego systemu ofertowego dla dowolnej firmy. Jeśli przedsiębiorstwo zamawia taki system, należy go wykonać indywidualnie, zachowując pewne typowe elementy, na przykład procedury graficzne typu CAD - skomputeryzowanego standardu projektowania (skrót od Computer Aided Design).

Cć)ż to takiego i co mają wspólnego programy CAD z programami do składania ofert? Otóż okazuje się, że w niektórych przypadkach są one wręcz niezastąpione i nieodzowne. Takie urządzenia np. jak np. jednostkowe ciężkie obrabiarki, mosty, młyny, linie technologiczne, turbogeneratory, a więc produkty, które wytwarza się na zlecenie jednego konkretnego klienta, należy wstępnie przed kontraktem zaprojektować. Tradycyjne metody projektowania: ręczne rysunki, szacunek kosztów, obliczenia, zajmują średnio dwa do trzech miesięcy. Tymczasem na Zachodzie, przy pomocy komputerów, robi się to w przeciągu tygodnia. Niekiedy u nabywcy trzeba dokonać szybkich poprawek do projektu. Na świecie trwa to kilka dni; u nas tradycyjnymi metodami - kilka tygodni. Jako ociężały partner handlowy wypadamy z gry. Komputeryzacja zakładów składających często takie oferty techniczne (wyposażenie właśnie w zaprogramowane systemy ofertacyjne) daje im szansę większej sprawności.

Rodzina CADów

Istnieje wiele standardowych aplikacji typu CAD gotowych służyć projektantom zakładowym. Między innymi są to narzędzia renomowanych firm, takich jak: AutoCAD, Design CAD, VersaCAD i In-terCAD. Wiele zakładów potrafi działać na kilku z tych programów jednocześnie. Doświadczenie wskazuje, że nie ma lepszych i gorszych programów CAD. Każdy służy trochę do czego innego.

Wprowadzając CAD w przedsiębiorstwie trzeba też zmienić metody pracy. Cena takiej konwersji jest wysoka: oprogramowanie, sprzęt, szkolenie. Inwestycja jednak jest warta świeczki.

Większość menedżerów - co ciekawe po tylu latach elementarnej edukacji - kupuje nadal najpierw komputery, a o oprogramowanie z reguły się nie martwi. Zawsze jednak istniała pewna grupa decydentów, którzy zaczynali od rozeznania, a komputer kupowali na końcu po przeprowadzeniu rzetelnej analizy. Tacy zdarzają się również i dziś i to jakby coraz częściej. Ci rozumieją potrzebę inwestowania w CAD.

Każdy program z rodziny CAD ma wady i zalety, nie ma najlepszego. Najpopularniejszy jest u nas niewątpliwie AutoCAD. W obiegu znajduje się wiele kopii nielegalnych. Nabywanie ich - korzystne kilka lat temu - teraz stało się już niezbyt sensowne. Nie można bowiem na nielegalnych kopiach oprzeć procesu projektowania ani rozstrzygnąć na swoją korzyść kwestii odpowiedzialności za usterki i i błędy (np. przy obliczeniach wytrzymałości).

CADy mają różne stopnie trudności, np. bardzo łatwy i bardzo tani jest Design CAD, daje on jednak znacznie mniejsze możliwości niż Auto CAD. Jest za to 10 razy tańszy, a co ważniejsze - wystarczający dla technika, który wyniki rysunków może przekazywać ze swego programu do programu innego CADu. Do celów wydawniczych Design CAD z reguły zupełnie wystarcza.

Casus "Torus"

Warszawska spć)łka Torus", która zajmuje się oprogramowaniem dla przemysłu maszynowego, a więc lotniczego, obrabiarkowego, maszyn i urządzeń rolniczych oraz energetycznego, działa już cztery lata. Jest jedną z najstarszych. Sprzedaje oprogramowanie inżynierskie (projektowanie, jednostkowe skomputeryzowane urządzenia pomiarowe, a także systemy ofertowe) własne i zachodnie. Stale zatrudnia 11 osób, ma jednak licznych współpracowników. Wiceprezes spółki - Jerzy Jachimowicz liczy w tym roku na obroty rzędu 1 mld zł. Wykonuje się tu nawet prace naukowe. Nowy typ oprogramowania wymaga często innego podejścia teoretycznego. Na przykład metoda elementów czasoprzestrzennych (młoda dziedzina - rozwijana głównie w Polsce - rozważająca zagadnienia -dynamiki w konstrukcjach budowlanych) nie mogła się przebić na rynek ze względu na nieprofesjonalne oprogramowanie. W tej chwili ma wszelkie dane na sukces. "Torus" prowadzi taką współpracę z wieloma uczelniami wyższymi, przede wszystkim politechnikami.

Wszystkie programy projektowe powinny np. umieć wymieniać pomiędzy sobą rysunki w pewnych standardach plików graficznych (DXF, IGES). Oprogramowanie aplikacyjne "Torusa" jest więc tak robione, ażeby móc przekazywać w tych standardach rysunki do programów typu CAD. Zapewnione musi być zintegrowanie "w tam i z powrotem".

Co do 'Torusa" panuje na ogół opinia, że zlecenia wykonuje przyzwoicie i terminowo. Przykłady ciekawszych prac to obliczenia stanów awaryjnych układów chłodzenia reaktorów jądrowych zagranicznych partnerów, obliczenia rurociągów, obliczenia mechaniki korpusów dużych tokarek różnych typów (korzystał z tych obliczeń nawet przemysł amerykański), piast kół samolotu, mechaniki turbogeneratorów, urządzeń rolniczych etc. W tej branży jednak liczy się na rynku nie tyle firma, co poszczególne osoby .Przedsiębiorstwa często potrafią dopytywać się o miejsce pracy konkretnego człowieka, aby złożyć zamówienie w firmie, która go zatrudnia i może mu zlecić wykonanie danego zadania.

"Torusowi" najlepiej układa się współpraca z firmami niemieckimi. Tam lokują się główne europejskie przedstawicielstwa firm amerykańskich, co oznacza dostęp do wysokiej jakości software'u niemieckiego. Ów Software - o czym warto pamiętać - jest spójny z przepisami, normami, specyficznymi dla kraju w którym powstał, lub dla EWG. W Polsce musimy przestrzegać naszych norm, jakie by one nie były. Stąd konieczność adaptacji softwaru, co wymaga zawsze dużego nakładu pracy. Trzeba również tłumaczyć dokumentację.

Oprogramowanie najwyższej klasy z reguły kosztuje majątek. Na przykład program niemiecki do obliczania mechaniki rurociągów kosztuje ok. 35 tys. DEM, a inny -brytyjskiej firmy PAFEC (można nim liczyć dopiero na maszynach takich jak SUN lub CRAY) - w niektórych konfiguracjach osiąga cenę do 50 tys USD.

Bardzo powoli do przodu

Trzeba pamiętać, że strukturę hardware'u w Polsce stanowią komputery PC. Do prac z oprogramowaniem CAD/CAM najodpowiedniejsze są ich 32-bitowe odmiany. Nie zawsze użytkownicy rozporządzają właściwym dla danego rodzaju oprogramowania sprzętem. Idealna jest sytuacja, kiedy dostawę programów łączy się z dostawą sprzętu poprzedzoną oceną jego parametrów przez autorów oprogramowania. Pozwala to na bardziej obiektywny do bór, przez ludzi mających spore wyspecjalizowane rozeznanie sprzętowe.

Najwięcej szkód w przedsiębiorstwach robią przypadkowi specjaliści. Szef ośrodka obliczeniowego kupuje sprzęt raz na kilka lub kilkanaście lat i nie jest najbardziej doświadczoną osobą w tym względzie. Na domiar złego często przy zakupie odgrywają rolę emocje i animozje. Natomiast usługa zakupu oprogramowania wraz doradztwem co do rodzaju sprzętu nie zwiększa kosztów. Warta jest więc co najmniej rozważenia.

Jeśli chodzi o większe komputery, jesteśmy wciąż jeszcze na etapie zbierania doświadczeń. Nie zawsze najlepszych. Na przykład 'jeden z instytutów przemysłowych który kupił niedawno komputer typu Vax, ma teraz tak duże problemy, że zastanawia się, czy by go nie sprzedać. Warto też wiedzieć, że kupno sprzętu niektórych firm, choćby Hewlett-Packarda, bardzo związuje. Jest się wtedy niemal skazanym na zakup sprzętu tej samej marki i wiąże ręce.

Firmy inżynierskie muszą dbać o racjonalne koszty działalności, Falę recesji przetrwały tylko te, które nie poczyniły wielkich inwestycji, żyły ascetycznie unikając wielkich "szaleństw", a większość zysków, lub wszystkie - inwestowały. Pozostali, mniej oszczędni, musieli zmienić branżę. W Polsce niemal wszystkie firmy inżynierskie zaczynają od zera. Łatwiejszy start mają oczywiście spółki z kapitałem zagranicznym.

Efektywność pracy sprywatyzowanych i wyposażonych w komputery inżynierów jest jednak znacznie wyższa. Jeśli przyjąć, że w ośrodkach badawczo-rozwojowych cena brutto godziny pracy wynosi 100, to w spółce kształtuje się ona w okolicach 60. Dużo mniejsze są koszty pośrednie, a z drugiej strony wyższa efektywność stanowi źródło lepszych zarobków. Co do efektów, rzeczywiście są wyższe. Elastycznie zaś należy podchodzić do strategii zysku, nie tylko zresztą ze względów podatkowych: czasem warto przyjąć koncepcję zerowego zysku, aby pokryć pensję ludzi pracujących na renomę firmy.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200