Gorący fotel prezesa

Nowy szef HP pilnie musi poprawić wyniki koncernu - tego oczekują od niego pracodawcy. Na wykonanie podobnego zadania w NCR, firmie, którą kierował poprzednio, wystarczyły mu dwa kwartały.

Nowy szef HP pilnie musi poprawić wyniki koncernu - tego oczekują od niego pracodawcy. Na wykonanie podobnego zadania w NCR, firmie, którą kierował poprzednio, wystarczyły mu dwa kwartały.

Już pierwszego dnia po nominacji Mark Hurd zaczął spłacać kredyt zaufania wobec nowych pracodawców stwierdzając, że HP jest firmą o wielkim potencjale, ale nie w pełni wykorzystanym. Taką właśnie opinię chcieli usłyszeć członkowie Rady Nadzorczej, którzy półtora miesiąca wcześniej zwolnili z pełnienia obowiązków poprzednią prezes. Carly Fiorina nie potrafiła przekonać do swojej wizji właścicieli i rynków finansowych, wywindować ceny akcji i przywrócić rentowność godną drugiej potęgi rynku IT. Mark Hurd ma być "anty-Fioriną" - skutecznym egzekutorem pozbawionym gwiazdorskiego zacięcia.

Im szybciej, tym lepiej

Na pierwszej konferencji po przeprowadzce do Doliny Krzemowej nowy szef HP nie zasypał dziennikarzy i analityków szczegółami, jak wyobraża sobie kierowanie firmą, która od pewnego czasu znajduje się w trudnej sytuacji. Niski kurs akcji, niewielkie zyski większości działów biznesowych, wciąż niespełnione nadzieje w związku z przejęciem Compaq Computer - to tylko część kłopotów, które odziedziczył po poprzedniczce. Z firmą rozstało się kilku najwyższej rangi menedżerów, co rodzi pytania o jakość zarządzania w tej wielkiej korporacji. Zwolnienia związane z fuzją kosztowały pracę 17 tys. osób, i mimo tych cięć wyniki z kwartału na kwartał pozostają dalekie od oczekiwań. Ci pracownicy, którzy zachowali swoje stanowiska, zarzucali poprzedniemu zarządowi, że sprzeniewierzył się HP Way, przyjaznemu stylowi zarządzania, któremu hołdowali założyciele Helwett i Packard. Niepowodzeniami HP żywią się najwięksi konkurenci - Dell i IBM.

W lutym br. Rada Nadzorcza dała wyraz temu, że ma już dość przeciągającego się kryzysu. Na wieść o powołaniu następcy Fioriny entuzjastycznie zareagowało Wall Street, z miejsca wyceniając akcje HP o 10% drożej. Ten kredyt trzeba jednak szybko spłacić. Hurd mówi asekuracyjnie, że potrzebuje kilku miesięcy, by zapoznać się z nowym otoczeniem. Przewodnicząca Radzie Nadzorczej Patricia Dunn zapewnia, że nie ustanowiono terminu, w którym powinna nastąpić wyraźna poprawa wyników. "Obecnie największym wyzwaniem jest, by poczuł się tu jak w domu i oswoił się z kulturą firmy" - mówi Patricia Dunn.

Słowa słowami, ale wszyscy są świadomi, że roczna pensja w wysokości 1,5 mln USD i 2 mln premii za podpisanie umowy nie poszły z firmowej kasy na to, by Mark Hurd przez pół roku wybierał kolor ścian w gabinecie. W kontrakcie ma zapisane, że jeśli doprowadzi do poprawy wyników finansowych, jego wynagrodzenie może wzrosnąć do "wielu milionów". Zwierzchnicy na pewno liczą, że nowy szef dokona transformacji tak szybko, jak udało mu się to w NCR. Ponoć chętnych do zatrudnienia Hurda nie brakowało, mimo że na fotelu prezesa NCR zasiadał zaledwie przez dwa lata.

Daleka przeprowadzka

Gorący fotel prezesa

Mark Hurd, nowy prezes i dyrektor generalny HP

Analogii między HP a NCR można doszukiwać się w wielu elementach. Jeśli mówimy, że HP należy do seniorów branży komputerowej, to NCR zasługuje na miano praprzodka. Firma zakorzeniona w XIX w. zaczynała od produkcji kas sklepowych. Sprzedaje je zresztą do dzisiaj, ale współcześnie NCR znany jest przede wszystkim jako producent bankomatów, a stricte w branży informatycznej jako dostawca potężnej bazy danych Teradata i opartych na niej hurtowni danych. Obie firmy łączy szeroka oferta produktów, kierowanych do skrajnie różnych odbiorców.

Kiedy Mark Hurd rozstawał się z NCR, firma miała przychody roczne w wysokości 6 mld USD. Biorąc za kryterium wartość sprzedaży, HP jest firmą przeszło dwunastokrotnie większą. NCR zatrudnia niespełna 30 tys. pracowników, HP pięciokrotnie więcej. Czy tak duży w ujęciu ilościowym awans może być przeszkodą dla talentu Hurda? Niektórzy analitycy komentujący nominację na łamach amerykańskiej prasy sugerowali, że zarządzanie znacznie większą organizacją może mu sprawić kłopoty, ale tego argumentu nie należy traktować poważnie.

Mark Hurd, menedżer z Ohio, od 25 lat związany z NCR, stroni od wizerunku gwiazdy. To musiało przysporzyć mu sympatii wśród elektorów z rady nadzorczej, którzy dość mieli gwiazdorstwa Carly Fioriny i oczekują skuteczności. Hurd zasłużył sobie na opinię bezwzględnego strażnika kosztów. Analitycy chwalą go za to, że nie boi się podejmować trudnych decyzji.

To co przysparza mu zwolenników na rynkach finansowych niepokoi niektórych użytkowników, zwłaszcza tych korzystających ze starszych technologii HP. Denys Beauchemin, członek kierownictwa światowej grupy Interex, skupiającej użytkowników HP, wyraża obawę, że nowy dyrektor może chcieć ograniczyć niektóre linie produktów, aby uzyskać szybką poprawę wyników. "Moim zdaniem Carly została wyrzucona, bo nie chciała zgodzić się na takie kroki" - mówi Beauchemin. Według relacji byłego pracownika działu R&D w NCR, Mark Hurd nie jest skłonny wspierać projektów, które wymagają długiego okresu zwrotu.

Drukarki zostaną?

Gorący fotel prezesa

Wyniki działań Marka Hurda, w czasie kierowania firmą NCR

Z pewnością jednak wszystkim klientom HP powinno zależeć, by firma odzyskała stabilizację. Jednym z głównym problemów, który nurtował branżę podczas trwającego półtora miesiąca bezkrólewia, była przyszłość HP Imaging, czyli działu przetwarzania obrazów, który obecnie jako jedyny przynosi godziwe zyski w całym koncernie.

Carly Fiorina nie godziła się na wyodrębnienie działu z HP, wbrew sugestiom wielu analityków. Tuż po zwolnieniu Fioriny wydawało się, że również Rada Nadzorcza zaczęła się przychylać idei usamodzielniania działu wydruków i przetwarzania obrazu. Mark Hurd na razie nie dał się wciągnąć w spekulacje co do przyszłości HP Imaging. Mówi dyplomatycznie o podnoszeniu wartości firmy jako całości. Zawiedli się również ci, którzy liczyli, że usłyszą o wycofaniu się HP z biznesu PC.

Gdyby wnioskować na temat przyszłości biznesu drukarkowego na podstawie decyzji, jakie w przeszłości podejmował Mark Hurd, to wydaje się, że wraz z jego nominacją perspektywa autonomii HP Imaging oddaliła się. Terminale sklepowe produkowane przez NCR mają się tak do hurtowni danych NCR Teradata, jak drukarki atramentowe HP za 299 zł do serwerów HP Superdome za milion dolarów. Porównanie o tyle na miejscu, że Mark Hurd zanim stał się prezesem NCR kierował działem zajmującym się Teradatą, nieprzystającego do reszty firmy. Mimo pojawiających się sugestii analityków, nigdy nie uległ pokusie wydzielenia działu zajmującego się technologiami bazodanowymi. Z perspektywy czasu widać, że decyzja ta była słuszna.

Przesłanie pod choinką

Co warto wiedzieć, Mark Hurd jest autorem wydanej przed rokiem książki "The Value Factor: How Global Leaders Use Information for Growth and Competitive Advantage". Do tej pory pozycja mogła cieszyć się powodzeniem wyłącznie wśród pracowników NCR. Spora część nakładu trafiła zapewne do klientów jako prezent świąteczny. Tymczasem od chwili, gdy Mark Hurd zmienił pracę i przeniósł się z Ohio do Kalifornii, książka weszła do pierwszej setki bestsellerów w księgarni Amazon.com "To wciąż nie jest poziom popularności porównywalny z «Kodem Leonarda da Vinci», ale wynik nie jest zły jak na biznesowy podręcznik mający trzynaście słów w tytule" - zauważa dziennikarz wychodzącego w Dolinie Krzemowej dziennika San Jose Mercury News. Klienci HP, czy wiecie już, co wam w tym roku przyniesie Mikołaj?

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200