Przygotowywanie elementów strategii rządowej

Od kwietnia br. w strukturze Urzędu Rady Ministrów funkcjonuje nowa jednostka organizacyjna - Biuru ds. Informatyki Administracji Państwowej. Niewiele doniesień na ten temat Było w środkach masowego przekazu, choć trudno przecenić rolę tego zespołu w okresie zasadniczych przeobrażeń ustrojowych i kształtowania podstaw nowoczesnej, demokratycznej państwowości polskiej. Z szefem BIAP dr. Andrzejem FLORCZYKIEM, dyrektorem generalnym ds. Informatyki Administracji Państwowej w URM rozmawia Zbigniew BON1ECKI. (Rozmowa odbyła się 21 lipca, przed podjęciem problemów informatycznych przez rząd).

Od kwietnia br. w strukturze Urzędu Rady Ministrów funkcjonuje nowa jednostka organizacyjna - Biuru ds. Informatyki Administracji Państwowej. Niewiele doniesień na ten temat Było w środkach masowego przekazu, choć trudno przecenić rolę tego zespołu w okresie zasadniczych przeobrażeń ustrojowych i kształtowania podstaw nowoczesnej, demokratycznej państwowości polskiej. Z szefem BIAP dr. Andrzejem FLORCZYKIEM, dyrektorem generalnym ds. Informatyki Administracji Państwowej w URM rozmawia Zbigniew BON1ECKI. (Rozmowa odbyła się 21 lipca, przed podjęciem problemów informatycznych przez rząd).

Jakie są rozmiary i zakres kompetencji Biura, którym pan kieruje?

Zostało ono powołane z inicjatywy premiera Bieleckiego i szefa URM, ministra Żabińskiego. Mimo niewielkiej, 12-osobowej obsady zakres naszego działania jest szeroki. Najogólniej mówiąc, zajmujemy się sprawami związanymi z organizacją, wdrożeniem i funkcjonowaniem systemów informatycznych w naczelnych i centralnych organach administracji rządowej.

Do naszych obowiązków należy przede wszystkim zapewnienie komputerowej obsługi obiegu informacji i dokumentów rządowych, opracowanie i wdrożenie systemu łączności elektronicznej między naczelnymi instytucjami władzy państwowej i jej

organami terenowymi, a także ustalanie kierunków działania i koordynowanie przedsięwzięć informatycznych w systemie urzędów centralnych i terenowych. Organizowanie i nadzorowanie szkolenia państwowych kadr informatycznych, współpraca z jednostkami państwowymi i placówkami naukowymi w zakresie zaopatrzenia w środki i sprzęt specjalistyczny oraz jego typizacji w urzędach państwowych jest również naszym zadaniem. Zajmujemy się także przygotowywaniem standardowych rozwiązań programowych w systemach i podsystemach tematycznych dla potrzeb administracji państwowej i gmin.

Jakie są najpilniejsze zadania tematyczne?

Jest to cały ogrom spraw związanych z przeobrażeniami strukturalnymi państwa. Czego się nie tknąć, trzeba zaczynać bądź od ewidencji ludności bądź od ewidencji nieruchomości i gruntów zarządzanych przez państwo. Najpilniejsze sprawy wynikają z wprowadzenia nowego systemu podatkowego, programu prywatyzacji, reform ubezpieczeń społecznych, analizowania rynku pracy czy przygotowań do kolejnych wyborów powszechnych. Na szybką komputeryzację czekają banki i finanse, transport i urzędy celne, służby graniczne, policja czy ochrona środowiska. W tych niektórych tylko wymienionych działaniach zaangażowane są służby informatyczne wielu resortów i urzędów centralnych.

Początki informatyki w administracji państwowej sięgają lat 1970, a więc okresu Jaroszewicza i Wrzaszczyka. Dążyli oni do stworzenia systemu służącego scentralizowanej gospodarce nakazowo-rozdzielczej, w której o wszystkim decyduje państwo.

Jaka jest najkrócej mówiąc obecna koncepcja całego przedsięwzięcia?

Zupełnie inna. Inne czasy, inni ludzie, inny ustrój, inna technika i technologie. Nasza koncepcja służyć ma innej filozofii państwa. Naszym celem jest wykształcenie sieci komputerowej systemów otwartych, koordynacja pracy różnych systemów informatycznych, standaryzacja, a nie unifikacja rozwiązań. Chodzi oczywiście o standardy obowiązujące w EWG. Chcemy doprowadzić do rozwiązań, które byłyby zgodne ze standardem POSDC (Portable Operating System Interface for Computer Enviroments przenośny interfejs systemów operacyjnych środowisk komputerowych), umożliwiającym korzystanie z danego Software w różnych systemach operacyjnych.

A więc zmierzamy pełną parą w kierunku systemów otwartych?

Tak. Po dłuższych studiach naszych potrzeb i doświadczeń zagranicznych uznaliśmy, że UNDC, który pozwala na pełne stosowanie rozwiązań modularnych, powinien być wiodą- cym systemem operacyjnym. Jest to system „przeźroczysty" również dla mych systemów, czyli zapewnia możliwości szerokiego współdziałania między nimi. Oprogramowanie UNK pozwala na to, żeby narzędzia do rozwijania aplikacji były niezależne od monopolu konkretnych maszyn i ich dostawców. Administracja nie może zależeć od jednego producenta i tezę tę gotowi jesteśmy traktować jak dogmat.

Musimy brać pod uwagę fakt, że nasze systemy muszą być ujednolicane w oparciu o to, co już mamy w kraju, a zarazem musimy uwzględnić aktualny stan sztuki na świecie. Jeśli świat doszedł do przekonania, że systemy informatyczne w administracji budować należy w oparciu o architektury otwarte, to za tę wiedzę zapłacili .już podatnicy w krajach zachodnich. Szczególnie cenne są tu doświadczenia Szwedów, którzy jeszcze w połowie minionej dekady pierwsi zaryzykowali wprowadzenie systemów otwartych do służby państwowej.

Czy Biuro ma jakieś preferencje wobec producentów i dostawców sprzętu czy oprogramowania?

Broń Boże. Nie jesteśmy bankiem udanych w tej dziedzinie. To poszczególne resorty wojewódzkie decydują

o tym od kogo i czyj sprzęt chcą nabywać. Przekonywanie potencjalnych nabywców o tym, że otrzymują optymalną ofertę, należy do producentów

i sprzedawców. My natomiast odpowiadamy przed rządem za przyjmowanie takich norm, które będą w stanie zapewnić skuteczne funkcjonowanie systemów resortowych, niezależnie od tego, kto jest producentem, bądź sprzedawcą.

Jakie konkretne zalecenia techniczne przekazujecie pełnomocnikom wojewodów ds. informatyki? Zalecamy na przykład, by obecnie kupowane mikrokomputery PC miały co najmniej poziom AT(80286) z kartą VGA. Zalecenie to uwzględnia zasady ergonomii pracy i łatwość wyświetlania polskich liter bez interwencji sprzętowych. W sieci DOS, ze względu na największe upowszechnienie tego rozwiązania, rekomendujemy używanie systemu Novell.

W nowych systemach polecamy rozwiązania wielodostępu UNIXowego. Za optymalne w tym układzie węzły (serwery)przyjmujemy mikrokomputery 80386 lub minikomputery z procesorami typu RISC. Terminale alfanumeryczne, podłączane gwiaździście do komputerów, muszą mieć na ekranie polskie litery. Wskazane jest, by terminale miały wyjścia typu Centronics, które zapewniają łatwe lokalne podłączenie typowej drukarki. Terminalami mogą być również mikrokomputery pod DOSem z użyciem programu emulatora terminala (minimum VT100 lub VT220).

Zalecamy opierać większe konfiguracje rozproszone na węzłach pod systemem UNK, połączonych magistra.-lami Ethernet z użyciem protokołu TCP/TP i systemu NFS (Network File System). W takie sieci można rówaież włączać komputery DOSowe z kartami Ethernet i pakietem PCNFS.

Rekomendujemy opieranie na modelu relacyjnym w standardzie języka SQL nowych oprogramowań baz danych. Przyjęliśmy wpisywanie polskich liter w bazach danych w Latin2, zgodnie z Polską Normą. Naszym zdaniem, nie powinno się zbyt pospiesznie rezygnować z innych polskich standardów. Do wizualizacji (na ekranie czy w wydruku) można stosować inne standardy, pod warunkiem wykonania odpowiednich transkrypcji. Przy kompletowaniu oprogramowania trzeba pamiętać, by we wszystkich programach interfejs użytkownika był w miarę jednolity. Jeśli zaś chodzi o edytory tekstów, to za standard przyjęto w URM polski edytor QRTekst (od roku pracuje w Sejmie i Senacie). W przypadku przyzwyczajeń użytkowników do różnych edytorów, proponujemy doprowadzenie do możliwości tłumaczenia z formatu na format.

Zawsze zalecamy, by sprawy zakupu oprogramowania i zakupu sprzętu traktować osobno oraz podkreślamy zasadę, że zapotrzebowanie na sprzęt powinno być wynikiem ostatniej fazy prac nad wstępnym projektem w danej jednostce organizacyjnej. Oczywiście w przypadku umów gwarancyjnych podpisujący kontrakt powinien zapewnić sobie prawo do rozszerzenia konfiguracji, z innych niż dostawca źródeł, bez utraty prawa do gwarancji.

Intensywnie pracujemy nad formalnymi procedurami przetargów, z myślą o przyszłej agencji ds. zamówień rządowych.

W związku z wieloletnimi zaszłościami, poważnym problemem jest w Polsce sprawa legalizacji używanego już oprogramowania i sprzętu. Jak traktujecie tę drażliwą sprawę?

Jako kwestię niezwykłej wagi, której uregulowanie ma istotne znaczenie dla traktowania nas jako odpowiedzialnego partnera' we współpracy międzynarodowej. Polska ma teraz szansę na uregulowanie tego problemu i naszym zadaniem jest przekonanie wszystkich użytkowników o konieczności przestrzegania międzynarodowych przepisów. Biuro od początku istnienia upowszechnia jako żelazną regułę: wszystkie nowe programy narzędziowe i aplikacyjne muszą być kupowane, a zasady licencyjne, dotyczące m.in. liczby instalacji

i kopii awaryjnych oprogramowania, muszą być bezwzględnie przestrzegane. Po za tym należy dążyć do jak najszybszego zalegalizowania przede wszystkim narzędzi, dzięki którym tworzono aktualnie używane oprogramowanie.

Do końca roku chcemy zarejestrować wszystkie systemy, jakie używane są w naszej administracji i dążyć będziemy do zapewnienia ich legalności. W tej sprawie prowadzimy negocjacje z kilkoma najpoważniejszymi firmami w USA i w in-nych krajach zachodnich. Chcemy doprowadzić do zawarcia tzw. master contracts na systemy operacyjne, bazy danych i edytory tekstów dla całej administracji. Dzięki temu można będzie uzyskać nie tylko odpowiednie zniżki, ale także wymieniać za niewielką opłatą systemy nielegalne na legalne. Staramy się też tam, gdzie tylko jest to możliwe, o uzyskanie stosownej amnestii.

Odnotowujemy wspólne wystąpienia grup użytkowników o pomoc w rozwiązaniu tych problemów. Przed dwoma miesiącami Rada Dyrektorów sieci ZETO (przeszło 20 przedsiębiorstw) zwróciła się z prośbą o pomoc w uregulowaniu tej sprawy, zgłaszając gotowość poniesienia odpowiednich kosztów. Poruszyłem tę kwestię podczas niedawnego spotkania w Birmingham z przedstawicielem IBM na Europę, panem Chandrą. Powodzenie tego przedsięwzięcia może mieć istotny wpływ na ogólną atmosferę wokół całego problemu legalizacji. Wyłania się więc realna szansa na uporządkowanie tych kwestii. To zaś umożliwi nam skuteczne starania o to, by wielcy producenci przyjmowali również polskie opcje, dotyczące np. tablicy znaków.

15 lipca, na ostatniej naradzie wojewodów u Premiera, zaproponował Pan powołanie w urzędach wojewódzkich specjalnych pełnomocników wojewodów odpowiadających za całość prac informatycznych, w tym także za typizację sprzętu. Jak ta propozycja została przyjęta?

Prace Biura spotkały się z żywym zainteresowaniem. Jednak jak się wydaje niektórzy wojewodowie nie dość jasno zdają sobie sprawę ze znaczenia jednoosobowej odpowiedzialności za tak mocno postulowane przez nich przekazywanie norm i standardów do urzędów wojewódzkich i gminnych. Naszym zdaniem tylko konkretny człowiek, tj. pełnomocnik wojewody, na którego szkolenie wydajemy i chcemy nadal wydawać niemałe pieniądze, może podjąć się zadania szybszego niż dotychczas, standaryzowania systemów informatycznych, a przede wszystkim umożliwić rzeczywistą koordynację pracy wielu rodzajów systemów. Przekonaliśmy się bowiem, że kierowane przez nas dokumenty nie zawsze są czytane. Nie jesteśmy w stanie sprawdzić, jak dotychczas, sposobu wydatkowania ogółu pieniędzy na informatykę w skali województwa. Jestem przekonany, że istnienie w każdym województwie odpowiednika naszego Biura jest tylko kwestią czasu, gdyż wkrótce sami wojewodowie nie będą się mogli bez nich obyć.

Czy Biuro podjęło już współpracę z organizacjami naukowymi?

Tak. W kwietniu np. zawarliśmy umowę z Polskim Towarzystwem Informatycznym na temat założeń PTI (osobiście zaangażowany jest w tę pracę m.in. prof. Andrzej Blikle) do przygotowywanej propozycji strategii rządu w dziedzinie informatyki. Opracowany raport PTI, jak i nasze materiały będą wykorzystane przez Radę Ministrów zarówno przy ocenie ogólnego stanu informatyki polskiej jak i do wyciągnięcia stosownych wniosków, które włączone zostaną do strategii rządowej. Wkrótce na jednym z kolejnych posiedzeń Rady Ministrów przewidujemy specjalny punkt na ten temat.

Wspomniał Pan o przyjęciu w Polsce standardów EWG. Czy mamy już jakieś bezpośrednie kontakty robocze naszych jednostek informatycznych z ośrodkami w Brukseli?

Tak, mamy takie kontakty. Właśnie wybieram się do Brukseli i Luksemburga na rozmowy z przedstawicielami Eurobanku. Liczymy na to, że URM w ciągu kilkunastu tygodni dysponować będzie terminalami podłączonymi do banków danych Wspólnoty, które zawierają standardy w różnych dziedzinach,w tym także dotyczących informatyki.

Cztery miesiące działalności Biura to krótki okres. Ale przy obecnej sytuacji kraju presja na szybkie dokonania jest teraz ogromna Czy miał Pan już jakieś momenty satysfakcji z tego, co robicie?

Wydaje mi się, że najtrudniejszy moment, w sensie psychologicznym, Biuro ma już za sobą. Udało się stworzyć pewien zarys działalności standaryzacyjnej i koordynacyjnej istniejących i nowo organizowanych systemów informatycznych jak i zarys ogólnej architektury w tej dziedzinie. W tych sprawach zaangażowanych jest tyle resortów, urzędów i ośrodków, że stopniowe dochodzenie do consensusu należy przyjąć za dobry omen. Ale jesteśmy przygotowani na wiele trudności. Największą satysfakcję na początek dają nam wypowiedzi reprezentatywne dla dużej części środowiska informatycznego administracji o tym, że od dawna oczekiwano od kolejnych rządów zdecydowanych decyzji. A powołanie Biura z całą pewnością jest zapowiedzią takich działań.

W październiku mamy wybory do parlamentu. Polska jest dotychczas jedynym krajem postkomunistycznym, w którym wyniki wyborów powszechnych obliczali rodzimi informatycy. Dwukrotnie kierował Pan takim zespołem, zarówno podczas wyborów samorządowych jak i prezydenckich. Jak przedstawiają się przygotowania do kolejnej wielkiej próby?

Inrfe kraje rzeczywiście wynajmowały w tym celu firmy zachodnie. W byłej NRD dokonała tego IBM z RFN. Jedyna poza nami ambitna próba Węgrów zakończyła się niefortunnie. Przez kilkanaście dni nie mogli się uporać z obliczeniami. My natomiast w wyborach do Belwederu dwukrotnie zebraliśmy całość wyników w niespełna 10 godzin od zamknięcia lokali wyborczych. Naszą sprawność w dużej mierze zawdzięczamy dobrze zorganizowanej sieci terenowej GUS i dobremu przeszkoleniu, jakie przeszliśmy w centrum komputerowym francuskiego ministerstwa spraw wewnętrznych.

Obecnie przygotowujemy się do przeglądu ofert najnowocześniejszego sprzętu, którego instalację proponują nam IBM, HewlettPackard, ICL, Compaq i SUN. O wyborze zadecyduje oczywiście wynik przetargu publicznego.

Niestety, obecna ordynacja wyborcza do parlamentu znakomicie utrudnia taką szybkość działania. Musimy się liczyć z tym, że samo obliczenie wyników przez komisje w punktach wyborczych może potrwać kilkadziesiąt godzin.

Dziękując za rozmowę, pragnę wyrazić nadzieję, że działalność Biura, będzie stale znajdywała odzwierciedlenie na łamach naszego pisma.

Byłoby to zapewne z pożytkiem dla obu stron. Cieszę się z tego, zwłaszcza, że jestem stałym czytelnikiem COMPUTERWORLD i uważam, że ze względu na najszerszy w polskim czasopiśmiennictwie zakres informacji branżowych ze świata oraz coraz pełniejsze podejmowanie tematyki kra-jowej staje się on nieodzowną lekturą. Zaleciłem go wszystkim informatykom wojewódzkim. Moim życzeniem byłoby korzystanie z waszych łamów dla prezentacji merytorycznych prac Biura.

Bardzo na to liczymy.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200