Miary piękna

W dobie wielości mediów i automatycznej konwersji różnych typów cyfrowych informacji można by postawić pytanie: czy i w jaki sposób dałoby się mierzyć wartość doznań estetycznych ich odbiorców?

W dobie wielości mediów i automatycznej konwersji różnych typów cyfrowych informacji można by postawić pytanie: czy i w jaki sposób dałoby się mierzyć wartość doznań estetycznych ich odbiorców?

Multimedialność informacyjna oznacza nie tylko wielość mediów, lecz także bogactwo form przypisywanych podobnym informacjom. Te same dane podlegają automatycznej konwersji, tak aby były dostępne zarówno na większym ekranie typowego PC, jak i na minidisplayu telefonu komórkowego. Proces transformacji danych nieuchronnie prowadzi do zmiany kojarzonych z nimi wrażeń estetycznych. To z kolei, wbrew intencjom ich autorów, może obniżać efektywność oddziaływania na odbiorców.

Czy można wszakże zmierzyć coś tak ulotnego jak estetyka dokumentu?

W tradycyjnym ujęciu informatyka postrzegana jest jako dziedzina ścisła, utożsamiana z matematyką stosowaną. W połowie XX w. komputery wymyślono po to, by sterować pociskami czy rakietami, symulować reakcje fizyko-chemiczne w bombie bądź elektrowni atomowej. Później przyszedł czas na zastosowania gospodarcze - obok wyrafinowanych algorytmów naukowo-technicznych pojawiły się proste procedury operujące z kolei wielkimi zbiorami danych - wszak klasyczny COBOL nie zna "wyższej arytmetyki" niż ta, która ogranicza się do czterech jej podstawowych działań.

Świat komputerów pozostawał jednak niezależny od świata sztuki czy wartości estetycznych. Czasami traktowano nawet te wymiary jako opozycyjne: z jednej strony niemierzalne i ulotne piękno, z drugiej bezduszne a bezwzględne liczby. Próbowano czasami łączyć "na siłę" te obszary. Tej siły wyraźnie brakowało, bo nieśmiałe próby komputerowego generowania poezji czy muzyki dawały efekty śmieszne, by nie powiedzieć kuriozalne. Nie tędy więc wiedzie droga poszukiwania symbiozy obu wymiarów - nb. symbiozy koniecznej, bo świat jest całością i niewiele sobie robi z naszych zaszufladkowanych podziałów. Wszak inżynier chciałby pracować ze zgrabnym i ergonomicznym urządzeniem, a filmowy reżyser chętnie korzysta z artystycznych możliwości, jakie daje cyfrowe przetwarzanie obrazu.

Galaktyki doświadczeń

Sam komputer, tyle że sprzężony z Internetem, stał się urządzeniem uniwersalnym i masowym, a jego multimedialne możliwości przekładają się także na wielość form, jakie przyjmują urządzenia elektroniczne: z jednej strony komputer może być telewizorem, z drugiej zaś poczciwy telewizor zyskuje komputerową funkcjonalność. Procesory z klawiaturami i ekranami tkwią w odtwarzaczach MP3 i kuchenkach mikrofalowych, samochodowych systemach nawigacyjnych i wszędobylskich komórkach. Łatwo w tym zachwycie podjąć fałszywą futurologię, ale tymczasem warto pamiętać, że jeśli książka elektroniczna (electronic book) chce konkurować z tradycyjną, to musi być nie tylko funkcjonalna, lecz także przejąć bogactwo doświadczeń estetycznych wypracowywanych przez pokolenia drukarzy i wydawców z "galaktyki Gutenberga". Tak samo, jeśli gazeta internetowa chce przyciągać wzrok czytelnika, podobnie jak ciekawa okładka kolorowego czasopisma, to musi być przygotowana z podobną "miłością do szczegółu" i musi uwzględniać gusta milionów odbiorców.

Sama treść elektronicznego dokumentu nie wystarcza, by efektywnie sprzedać skojarzone z nim towary czy usługi. O znaczeniu wizualizacji danych wiele napisano na łamach grudniowego Raportu Specjalnego tygodnika Computerworld Business Intelligence (podstawowe zasady zawarto w artykule Informacja na obrazie H. Dudycz). Ich znajomość to ważny punkt wyjścia dla rozwiązania omawianego problemu. Obraz to więcej niż tysiąc słów, ale jeden piękny obraz jest więcej wart niż tysiąc byle jakich. Kto może nam jednak precyzyjnie odpowiedzieć na pytanie, czy przygotowany dokument jest bardzo dobry czy "tylko" dobry? Czy można ściśle mierzyć coś tak indywidualnego i subiektywnego jak piękno wrażeń estetycznych?

Naukowcy z firmy Xerox skupieni wokół Stevena Harringtona odpowiadają twierdząco na to pytanie, udostępniając technologie oparte na tzw. teorii intencji dokumentu (theory of document intents). A wszystko zaczęło się w maju 2003 r. na specjalistycznej konferencji Towarzystwa Nauki i Technologii Obrazu (Society for Imaging Science and Technology) PICS (Processing Image Capture Systems w Rochester, New York). Tam właśnie Harrington i jego koledzy zaprezentowali szczegóły nowej technologii "ukrytego obrazowania", która może być szeroko stosowana zarówno w celach marketingowych, jak i dla zabezpieczania danych.

Pokój ze zmiennym widokiem

Czy nie chcielibyśmy, by ściany naszych mieszkań zmieniały swój wygląd i kolor w zależności od pory dnia czy sytuacji? Zapewne kiedyś umożliwią to nam materiały nanotechnologiczne, sterowane przez mikro - pardon - nanoprocesory, które znajdą się w każdej cegle i każdej klamce. Na razie mamy jednak prostsze rozwiązania z naszego makroświata - technologię switch-a-view (zmień widok). To nowy rodzaj druku kolorowego, umożliwiający nadruk kilku nakładających się obrazów - każdy z nich staje się widoczny w zależności od rodzaju oświetlenia (np. fluoroscencyjnego czy dziennego).

Multipleksowe obrazowanie stawia na głowie dotychczasową żelazną maksymę technologii kolorowego druku: kolory powinny być zawsze takie same, niezależnie od oświetlenia. Ideał zresztą wręcz nieosiągalny, o czym wie każda pani, rozczarowana w domu kolorem sukienki, zakupionej w sklepie oświetlonym jarzeniówkami. Nowa technologia rozwija zatem znany fenomen stosowany dla zabezpieczania banknotów oglądanych pod lampą ultrafioletową. Nakładane "hiperobrazy" mogą być umieszczane na koszulkach, które zmienią wygląd w odpowiednio oświetlonej dyskotece czy na popcornowych wiaderkach, które zaczną na sali kinowej "czarować" scenami filmowymi. Zwielokrotnione obrazy można drukować na materiałach reklamowych, także w wersji holograficznej. Innym wariantem jest pokazywanie zmiennych treści na ekranie monitora.

Mamy tu zatem do czynienia z rodzajem steganografii, czyli swego rodzaju ukrywania wiadomości w innej wiadomości - np. niejawne dane zawarte w zwykłym pliku dźwiękowym czy graficznym. Metoda stosowana od dawna w kryptografii - tyle tylko, że wymagająca specjalnego oprogramowania szyfrującego i dekodującego (filtrującego). Również w przypadku switch-a-view prezentowany obraz zawiera więcej niż tylko to, co widzimy "na pierwszy rzut oka", ale jej stosowanie przez końcowego użytkownika jest znacznie prostsze.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200