Wrze w cle

Ministerstwo Finansów podaje, że w latach 2000-2004 na informatyzację administracji celnej wydano 302 mln zł, w tym aż 150 mln zł na budowę systemu obsługi deklaracji celno-podatkowych Celina. Najwyższa Izba Kontroli ustaliła zaś, że łączne wydatki na ten cel wyniosły tylko ok. 190 mln zł, w tym 54,5 mln zł na Celinę. Komu wierzyć?

Ministerstwo Finansów podaje, że w latach 2000-2004 na informatyzację administracji celnej wydano 302 mln zł, w tym aż 150 mln zł na budowę systemu obsługi deklaracji celno-podatkowych Celina. Najwyższa Izba Kontroli ustaliła zaś, że łączne wydatki na ten cel wyniosły tylko ok. 190 mln zł, w tym 54,5 mln zł na Celinę. Komu wierzyć?

Od listopada 2004 r. system obsługi deklaracji celno-podatkowych Celina jest pozbawiony wsparcia merytorycznego oraz technicznego ze strony wykonawcy - firmy Systemy Komputerowe Główka (SKG) z Bielska-Białej. Ministerstwo Finansów przeciąga bowiem negocjacje. W rezultacie celnicy i przedsiębiorcy korzystający z Celiny są coraz bardziej zaniepokojeni spowolnieniem jej działania i możliwością występowania uciążliwych awarii, chociaż prawdopodobieństwo nagłego, zmasowanego wystąpienia awarii nie jest zbyt wysokie.

Analiza wykonawcy - firmy SKG - ponad 6000 zgłoszeń użytkowników za 2004 r. o błędach wykazała, że tylko 7 z nich zostało spowodowanych przez dostarczone oprogramowanie, notabene nie powodując zatrzymania pracy systemu. Jedyna taka awaria miała miejsce w marcu 2004 r., kiedy uszkodzeniu uległa baza danych Celiny. W ocenie bielskiej firmy pozostałe zdarzenia zakwalifikowane jako awarie były spowodowane błędną konfiguracją oprogramowania i sprzętu w pojedynczych jednostkach, np. w wyniku niewykonania kompletnej procedury instalacji lub błędami w zastosowanym zewnętrznym oprogramowaniu systemowym.

Pomysł na przetarg

Tymczasem Grzegorz Stanisławski, wiceminister finansów, poinformował na naszej konferencji Państwo w mikro- i makroskali, że w marcu 2005 r. "ogłosi przetarg na systemy celne". Ta wiadomość zelektryzowała rynek. Każda zapowiedź nowego kontraktu w sferze finansów publicznych - szczególnie tak prestiżowego jak budowa systemów celno-podatkowych - stawia bowiem na baczność większość polskich firm informatycznych. Ich przedstawiciele nie wyobrażają sobie jednak, jak mogliby zająć się cłem pominąwszy dotychczasowy dorobek administracji celnej i doświadczenie firmy SKG.

O co zatem chodzi wiceministrowi, skupionemu przede wszystkim na ogromnym zadaniu, jakim jest wprowadzenie za dwa lata Polski do strefy euro, który dotychczas nie przedstawił jasno zamierzeń w sferze informatyzacji resortu finansów? Na wszelkie pytania w tym zakresie odpowiada filozoficznie - "po owocach mnie poznacie" - dając do zrozumienia, że informatyka ma być wyłącznie narzędziem w poprawie stanu finansów publicznych. I słusznie. Dzięki takiemu nastawieniu nastąpił w Ministerstwie Finansów rozdział zadań. Przykładowo, w projekcie e-Podatki sferą biznesową zająć się mają departamenty merytoryczne, a techniczną Departament ds. Informatyzacji Resortu.

Nieoficjalnie wiadomo, że od początku marca br. nastąpią w tym departamencie ciekawe zmiany na szczeblach kierowniczych. Mówi się, że jego dyrektorem zostanie Grzegorz Fitta, w latach 90. wiceprezes Banku Przemysłowo-Handlowego ds. informatyki, później prezes spółki EBD Ster Polska propagującej w środowisku bankowym outsourcing IT. Na jego zastępców typuje się jednego z obecnych informatyków wojewódzkich oraz dotychczasowego pracownika operatora platformy handlu elektronicznego.

Skąd w takim razie obawy, że grozi nam powtórka z historii i budowa od nowa systemów celnych? Aby odpowiedzieć na to pytanie, warto zapoznać się z protokołem kontroli systemów informatycznych administracji celnej przeprowadzonej w 2004 r. przez Najwyższą Izbę Kontroli.

NIK liczy wydatki

Wrze w cle
Kontrolerzy NIK-u spróbowali udokumentować proces informatyzacji administracji celnej zapoczątkowany w Głównym Urzędzie Ceł w 1999 r. Zbigniew Bujak, ówczesny prezes GUC, zatwierdził Strategię Informatyzacji - przełomowy dokument w prawie dziesięcioletnich bojach o nowoczesne zarządzanie sprawami celnymi za pomocą technologii teleinformatycznych. Na jego mocy zdecydowano o utworzeniu grupy wyspecjalizowanych systemów celnych, w tym systemu rozliczeń celno-podatkowych i finansowo-księgowych Zefir oraz systemu obsługi deklaracji celno-podatkowych - Celina.

Przypomnijmy, że wówczas procesowe podejście do IT w administracji publicznej było nowością. Dominowało przekonanie, że systemy informatyczne buduje się od góry, zakładając ich maksymalną centralizację. Celnicy mieli już zaś za sobą nieudane eksperymenty z systemem centralnym podczas budowy Ogólnopolskiego Systemu Informatycznego Administracji Celnej (OSIAC), za który na szczęście nie zapłacono wykonawcy. Potem celnicy przeżyli okres fascynacji bezpłatnym oprogramowaniem rozdawanym przez ONZ krajom Trzeciego Świata, a wreszcie potraktowano to przedsięwzięcie w kategoriach biznesowych, gdzie rozwiązania IT pełnią funkcje służebne.

Najwyższa Izba Kontroli - dokument po dokumencie - próbuje dociec, czy informatyzacja służb celnych w latach 2000-2004 przebiegała prawidłowo i czy nie było nadużyć przy wydatkowaniu środków publicznych? O tyle było to trudne zadanie, że likwidacja Głównego Urzędu Ceł w 2002 r. spowodowała zamieszanie w dokumentacji przetargowej i finansowej. Urzędnicy Ministerstwa Finansów twierdzą, że wielu dokumentów nie mają lub ich nie otrzymali z GUC. Później także popełniono błędy, czego najlepszym przykładem jest brak jednolitego wyliczenia kosztów informatyzacji administracji celnej.

Protokół NIK-u, który posłuży do powstania informacji o wynikach kontroli oraz sformułowania wniosków pokontrolnych, zwraca szczególną uwagę na tryb przyznawania zamówień publicznych w tym obszarze. Przeważały tzw. zamówienia z wolnej ręki, których głównym beneficjentem stawała się firma Systemy Komputerowe Główka. Kontrolerzy Izby pytają także, czy zostały przekazane kody źródłowe przez wykonawcę. Zwracają też uwagę na proces nabywania usług i sprzętu IT przez służby celne. Należy pamiętać, że projekty informatyczne dotyczące budowy systemów IT na potrzeby urzędów i izb celnych finansowano z trzech źródeł: budżetu państwa, funduszy PHARE i tzw. środka specjalnego, czyli przychodów urzędów celnych z tytułu nakładanych kar i mandatów.

Wojna pozycyjna

Mam nieodparte wrażenie, że obie strony - przedstawiciele firmy Systemy Komputerowe Główka i Ministerstwa Finansów - okopały się na pozycjach i nie myślą o zmianie przyzwyczajeń. Zbigniew Główka, prezes i właściciel SKG, traktuje administrację celną jako swoją wyłączną domenę i alergicznie traktuje wszelkie propozycje zmian. Uznał widocznie, że jak ktoś przeprowadził cło od OSIAC do zintegrowanych systemów celnych, to należy mu się wieczysty kontrakt na ich dalszy rozwój i opiekę. Nie ma też zwyczaju podawać do powszechnej wiadomości wyników finansowych, chociaż od spółki - która większość przychodów generuje z zamówień publicznych i znalazłaby się ok. 30 miejsca w rankingu Computerworld TOP 200 pod względem osiąganego zysku netto - warto byłoby oczekiwać jawnego i otwartego stanowiska w tej materii, niewymagającego odwiedzania Krajowego Rejestru Sądowego w Bielsku-Białej.

Owszem, wydatki na informatyzację administracji celnej są śmiesznie małe w stosunku do sum, które zasilają dzięki temu budżet, aczkolwiek należałoby się zastanowić, jak długo ta sytuacja potrwa i jakie będą zadania celników w przyszłości. Na to pytanie powinni odpowiedzieć właściwi wiceministrowie finansów, czyli Grzegorz Stanisławski i Wiesław Czyżowicz (Szef Służby Celnej). Pierwszy jednak ewidentnie traktuje cło jako element większej układanki, której założeń jeszcze nie dopracował, drugi zaś przyjął strategię na przeczekanie. Trwa więc wojna pozycyjna między zainteresowanymi stronami.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200