Kto ma rację?

W naszej stałej rubryce „Po światłowodach" informowaliśmy o konflikcie między Ministrem Łączności a zakładami przemysłu teleelektronicznego Telekom-Telfa z Bydgoszczy.

W naszej stałej rubryce „Po światłowodach" informowaliśmy o konflikcie między Ministrem Łączności a zakładami przemysłu teleelektronicznego Telekom-Telfa z Bydgoszczy. Przypomnijmy: kierownictwo resortu łączności stoi na stanowisku, że do polskiej sieci telekomunikacyjnej nie należy wprowadzać żadnych systemów oprócz tych, które już dopuszczono, natomiast Telfa chce wspólnie z Ericssonem rozpocząć produkcję nowoczesnych central. Podobno eksperci z zachodnich firm konsultingowych twierdzą, że cztery systemy to, jak na małą Polskę, aż nadto. Cztery, bo wcześniej zapadła decyzja, że w naszej sieci stosowane będą centrale: S-12 hiszpańskiego Alcatela, E-10B francuskiego Alcatela, EWSD Siemensa i DMS-100 kanadyjskiego Northern Telekom.

A ile systemów telekomunikacyjnych eksploatuje się w innych krajach? Oto kilka przykładów: w duńskiej sieci funkcjonują trzy systemy, ale w belgijskiej czy austriackiej tylko dwa. Spośród krajów pod względem powierzchni czy liczby ludności zbliżonych do Polski wybrać można Francję, w której są dwa systemy, podobnie jak w byłym RFN i Wielkiej Brytanii; w Hiszpanii są trzy, a we Włoszech nawet cztery. Z tego porównania wynika, że zasadą jest raczej

mała liczba systemów telekomunikacyjnych w jednolitej sieci państwa. Powinna być ona ograniczona do trzech, najwyżej czterech. Dzieje się tak między innymi dlatego, że kiedy systemów jest więcej, gwałtownie rosną koszty inwestycyjne związane z ich współpracą.

Po zapoznaniu się ze stanowiskiem Ministerstwa Łączności i sytuacją w innych krajach warto wysłuchać drugiej strony, która po części jest zaangażowana w konflikt, po części zaś obserwuje go z zewnątrz. W Przedstawicielstwie Ericssona w Warszawie wysłuchałam opinii dyrektora tego przedstawicielstwa pana Andrzeja Jesienią oraz goszczącego w Polsce pana Urbana Casteheima z Ericsson Telecom AB ze Szwecji.

- Pod koniec marca - mówi Urban Casteheim - rozmawiałem z podsekretarzem stanu w Ministerstwie Łączności, Stanisławem Szuderem. Zaproponowaliśmy, aby przydzielono nam w Polsce jakiś teren do zagospodarowania, a wtedy pokażemy, co potrafimy zdziałać w telekomunikacji. Wnieśliśmy też zastrzeżenia co do sposobu wyboru systemów dla polskiej sieci. Uważamy, że należało zaprosić pewne firmy, aby przedstawiły swoje możliwości techniczne, i dopiero wtedy dokonać wyboru. Ericsson miałby wtedy duże szansę na sukces, jesteśmy bowiem jedną z najlepszych firm w świecie. W odpowiedzi usłyszałem, że Ericsson jest faktycznie bardzo dobry, ale się spóźnił. Wydaje się, że w takich sprawach wyniku nie powinna jednak przesądzać kolejność zgłoszeń. W tej konkurencji powinien wygrać ten, co oferuje najwyższą jakość i wysoki poziom techniczny urządzeń. Węgry przeprowadziły taki konkurs i Ericsson zdecydowanie wygrał z Siemensem. My dostaliśmy do zagospodarowania 65% obszaru tego kraju, a Siemens tylko 35%. Podobnie do sprawy podchodzą Czesi, złożyliśmy też ofertę do ich konkursu.

- A czemu mówi się, że szwedzka firma wykazała zbyt mało aktywności i była zbyt powolna? -pytam moich rozmówców.

- Miałem duże kłopoty - tłumaczy Andrzej Jesień - żeby namówić Ericssona na wejście na rynek polski. Kiedy się już zdecydqwał, rozpoczął rozmowy ze ZWUT-em. Między ZWUT-em a Ericssonem istniała niepisana umowa, że dopóki trwają negocjacje, dopóty szwedzka firma nie podejmie rozmów z innym partnerem. Ericsson trzymał się tego, choć tłumaczyłem, że to bzdura. Kiedy okazało się, że ZWUT, wbrew dżentelmeńskiej umowie, dogadał się z Siemensem, Szwedzi podjęli natychmiast rozmowy z bydgoską Telfą. Potoczyły się one bardzo szybko, tylko niewiele z nich wynikło, bo nie dopuszczono do podpisania umowy joint-venture. Inne firmy szybciej się dogadały, bo chcą w Polsce zorganizować jedynie montownie. Ericsson myślał o uruchomieniu tu produkcji od początku do końca, podobnie jak to ma miejsce w około dwudziestu jego fabrykach w całym świecie. Ale przygotowanie takiej produkcji wymaga wielu zabiegów i pochłania sporo czasu. Sama umowa, oparta na wcześniejszym sondażu rynku, miała zawierać takie szczegóły, jak pomieszczenia czy wysokość pensji dla pracowników spółki.

Moi rozmówcy stwierdzili, że o niektórych ważnych sprawach związanych z polską łącznością zupełnie nie informuje się opinii publicznej. Na przykład o szczegółach transakcji na centrale węzłowe dla Warszawy dowiedzieli się oni dopiero z gazet zachodnich, polskie dziwnie milczały na ten temat. Okazało się wtedy zresztą, że Ericsson wcale nie jest taki drogi, gdyby bowiem ogłoszono konkurs na dostawę urządzeń, byłby tańszym oferentem.

Szwedzi nigdy nie mieli szczęścia do polskiej łączności. Na przykład w latach siedemdziesiątych podjęto dość kontrowersyjną decyzję o zakupie Pentaconty, odrzucając dużo lepszy system oferowany właśnie przez Ericssona. Mówiło się wtedy, że o wyborze zdecydowały względy polityczne, ale prawda była chyba 'bardziej skomplikowana, bo specjaliści wygłaszali w tej sprawie bardzo różne opinie. A jeszcze dalej, w latach pięćdziesiątych, delegacja polskich profesorów po wizycie u Ericssona trafiła prosto do więzienia. Taka była odpowiedź na podjętą przez Szwedów próbę ponownego nawiązania kontaktów ze swoim wieloletnim partnerem, Polską Pocztą. Historia, jak widać, lubi się powtarzać, choć tym razem grozi nie więzienie, ale Naczelny Sąd Administracyjny, a oskarżonym jest sam minister.

- Ministrowi zostało jeszcze kilka dni na udzielenie odpowiedzi na naszą skargę - dodaje Casteheim - w przeciwnym razie sprawę kierujemy do NSA. Wtedy sąd zadecyduje, czy minister, odmawiając zgody na zawarcie umowy, postąpił zgodnie z prawem czy nie. Mimo tych wszystkich przeciwności nie zrażamy się. Zobowiązaliśmy się, że stelefonizu-jemy rejon Sokołowa Podlaskiego. Wkrótce tam, na wsi, gdyż są to w większości tereny wiejskie, będzie można zobaczyć, jak dziś wygląda telefonia na świecie. A chcemy zrobić dosłownie wszystko, co tylko możliwe w teleko-munikacji i radiokomunikacji. Od telefonów, poprzez sieć, urządzenia zasilające i miniradiolinie. Projekt ten będzie realizowany przez reprezentującą nas w Hiszpanii firmę INTELSA. Prace w rejonie Sokołowa Podlaskiego zakończą się, jak przewidujemy, w osiem miesięcy od chwili podpisania kontraktu z Fundacją Telefony Polskie. W 1993 roku wszystko powinno być już gotowe.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200