Od miasta socjalistycznego do informatycznego

Co trzeba zrobić, żeby zamienić uciążliwą schedę po byłej formacji społeczno-gospodarczej w atuty na rzecz rozwoju miasta, żeby w realiach poprzemysłowej przestrzeni miejskiej sprostać obecnym wyzwaniom cywilizacyjnym? Tychy podjęły próbę znalezienia własnej odpowiedzi na to pytanie.

Co trzeba zrobić, żeby zamienić uciążliwą schedę po byłej formacji społeczno-gospodarczej w atuty na rzecz rozwoju miasta, żeby w realiach poprzemysłowej przestrzeni miejskiej sprostać obecnym wyzwaniom cywilizacyjnym? Tychy podjęły próbę znalezienia własnej odpowiedzi na to pytanie.

Fernando Pessoa, wielki dwudziestowieczny pisarz portugalski, piewca uroków rodzinnej Lizbony, nie miałby w Tychach łatwego zadania. Jak opiewać miasto, które nie jest podobnie do Lizbony świadkiem imperialnej chwały, lecz pomnikiem kulawej, socjalistycznej modernizacji? Miasto, które jeszcze 50 lat temu było niewielką mieściną egzystująca w cieniu odległych o niespełna 20 km Katowic, znaną z historii z dwóch konkurujących browarów, książęcego i obywatelskiego, oraz z faktu, że w Tychach w 1919 r. rozpoczęło się I Powstanie Śląskie.

W 1950 r. zapadła decyzja peerelowskiego rządu, by wybudować Nowe Tychy, miasto socjalistyczne w formie i treści, zaplanowane na 130 tys. mieszkańców.

Pola otaczające stare Tychy zaczęły systematycznie pokrywać się blokami mieszkalnymi, choć rzeczywistość daleko odbiegała od ambitnych planów. Nowi mieszkańcy wprowadzali się do ceglano-betonowej pustyni, pozbawionej infrastruktury usługowej i rozrywkowej, na którą nie starczało sił i środków. Jakość budownictwa też pozostawiała wiele do życzenia. Towarzysz Gomułka podczas gospodarskiej wizyty użalał się nad brakoróbstwem i małą funkcjonalnością mieszkań. Zrealizowano jednak najważniejszy cel planu - upchnięto w Nowych Tychach 130 tys. mieszkańców, przybyszów z całej Polski, głównie robotników i górników do pracy w okolicznych kopalniach i późniejszych nowych inwestycjach, ze sztandarowym przedsięwzięciem lat 70., Fabryką Samochodów Małolitrażowych.

Socjalizm jednak się skończył, a Tychy ze swoimi 130 tys. mieszkańców i, jakby powiedział Manuel Castells, ze "środowiskiem odziedziczonym po poprzedniej strukturze socjo-przestrzennej" pozostały.

Co wyszło na jaw po 1989 roku? Że Tychy, choć mieszka w nich niemało ludzi, w istocie miastem nie są. Owszem, dysponują wszystkimi składnikami stanowiącymi miasto: mieszkańcami, substancją mieszkaniową, ulicami, szkołami i samorządem. Ale miastem rozumianym jako przestrzeń obywatelskiej komunikacji Tychy nie były. Miasto - zdolny do samodzielnego rozwoju społecznego, kulturalnego, intelektualnego i gospodarczego organizm potrzebuje symboli, mitów, punktów w topografii wzmacniających spontaniczne procesy interakcji społecznych i kierujących je w stronę tworzenia wspólnego dobra. Ale posocjalistyczne Tychy nie miały nawet naturalnego centrum, odpowiednika rynku-agory obecnego w miastach o dłuższej tradycji historycznej.

Uczelnia - nowy symbol miasta

Jak tu jednak tworzyć nowoczesną przestrzeń miejską, kiedy na głowę walą się dotkliwe problemy codzienności: bezrobocie generowane przez upadający śląski przemysł, dekapitalizacja i niedostatek podstawowej infrastruktury miejskiej, problemy społeczne będące ubocznym skutkiem transformacji i przemian cywilizacyjnych? Odpowiedź pomaga mi znaleźć prof. Marek Szczepański, wybitny socjolog, rektor tyskiej Wyższej Szkoły Zarządzania i Nauk Społecznych.

No właśnie, uczelnia wyższa - nowy punkt na społecznej mapie Tychów. Kształci się w niej 3500 studentów. Kadra naukowa nie poprzestaje jednak tylko na dydaktyce, lecz prowadzi liczne badania na rzecz miasta i regionu. Uczelnia należy do miasta, jego prezydent kieruje pracami rady powierniczej. Rezultatem tego modelu jest uzyskanie przez WSZiNS statusu miejsca szczególnego - neutralnej przestrzeni publicznej debaty, stanowiącej oparcie dla lokalnej elity i umożliwiającej spotykanie się ludzi z różnych środowisk. Co wynika z "miejskiego" charakteru naszej uczelni? - zastanawia się prof. Szczepański. Choćby to, że z kilkudziesięciu podłączonych do Internetu i stojących na korytarzach komputerów może korzystać okoliczna młodzież, której nie stać na kawiarenki internetowe.

A Internet, a precyzyjniej tworzenie warunków dla rozwoju społeczeństwa informacyjnego, jest jednym ze strategicznych celów władz miasta. Strategię tę można przeczytać na witrynie WWW urzędu miejskiego. "Już w tej chwili Internet jest dla mnie ważnym narzędziem kontaktu z mieszkańcami i poznawania ich opinii" - deklaruje prezydent miasta, Andrzej Dziuba. "Przekonałem się, że w dyskusjach na czatach i otwartych forach internetowych biorą udział ludzie o bardzo dojrzałych i wyrobionych poglądach, z których zdaniem warto się zapoznać."

Internet jest ważnym, choć nie jedynym narzędziem budowania demokracji partycypacyjnej, umożliwiającej współuczestniczenie w sprawach miasta wszystkim obywatelom. "Staramy się jak najbardziej rozszerzyć zasięg publicznej debaty i społecznych konsultacji" - wyjaśnia prezydent. "W dużym stopniu opieramy się na pracy rad osiedlowych, bo wiemy, że radni miejscy nie są w stanie poznać wszystkich problemów mieszkańców." Inna sprawa, że zwyczaj społecznych konsultacji to dziś nie luksus, ale zwykła konieczność - bez nich nie sposób wyobrazić sobie choćby pozyskiwania środków z unijnych funduszy strukturalnych. A tu Tychy radzą sobie nieźle, bo właśnie uzyskały 106 mln euro na budowę infrastruktury wodno-kanalizacyjnej na miejskich przedmieściach. Jak wielkie to pieniądze widać, gdy kwotę tę zestawi się z rocznym budżetem miasta, przekraczającym nieco 300 mln zł.

Sieć dla każdego

Konieczność modernizacji infrastruktury wodno-kanalizacyjnej w połączeniu z myśleniem strategicznym zaowocowały w Tychach inicjatywą unikatową w skali kraju. Prezydent Dziuba wyjaśnia - "Miasto podpisało umowę z Południowym Koncernem Energetycznym, który zainwestował 30 mln zł w komunalne Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej. Modernizacja sieci ciepłowniczej wymagała rozkopania miasta, stwierdziliśmy więc, że przy okazji przygotujemy wszystko pod przyszłą miejską infrastrukturę teleinformatyczną. Cel przedsięwzięcia: zaopatrzyć wszystkie mieszkania w szybki dostęp do sieci".

Kolejnym etapem rozwoju tej inicjatywy było podpisanie 9 grudnia ub.r. listu intencyjnego z Ericssonem, który będzie budował tę sieć. Inwestycję o wartości ok. 60 mln zł sfinansuje Ericsson z funduszami inwestycyjnymi. Tomasz Majcherek, odpowiedzialny za ten projekt w Ericssonie, wyjaśnia, że sieć będzie budowana w oparciu o technologię publicznego Ethernetu. Do każdego domu dostarczymy światłowód, w domach mieszkalnych zostanie położona sieć LAN, umożliwiając mieszkańcom dostęp do sieci z szybkością 100 Mbps.

Prezydent Dziuba mówi o projekcie z ostrożnością - "Przed jego rozpoczęciem zamówiliśmy studium opłacalności i wykorzystania w Akademii Ekonomicznej w Katowicach. Rezultaty analizy wypadły lepiej niż nasze przewidywania. Obawialiśmy się również podejścia do sprawy władz spółdzielni mieszkaniowych, ale ich prezesom pomysł bardzo się spodobał. I z zachwytem - Trudno nawet sobie wyobrazić możliwości, jakie przed Tychami otwiera nowa infrastruktura".

Zastosowania najprostsze wyobrazić sobie jednak można: telewizja cyfrowa, Internet, telefonia. A poza tym telemetria, czyli możliwość zdalnego kontrolowania liczników w mieszkaniach i zbiorczego wystawiania faktur według faktycznego zużycia mediów. No i usługi e-government oraz usługi na rzecz bezpieczeństwa mieszkańców. Nie mówiąc o tym, co wymyśli tyski biznes. Proponujemy Tychom rozwiązanie skalowalne - zapewnia Tomasz Majcherek. Jeśli zajdzie taka potrzeba, sieć udźwignie ruch o szybkości 1Gbps, zachowując przy tym wszystkie parametry bezpieczeństwa i gwarantowanej transmisji niezbędnej dla usług telewizyjnych czy telefonicznych.

W pierwszym rzucie do sieci ma być podłączonych 30 tys. mieszkań, czyli ok. 80% mieszkańców. Pozostałe 8 tys. mieszkań znajdujące się na obrzeżach będzie podłączane w miarę realizacji inwestycji z funduszy strukturalnych. W każdym razie finisz programu e-Tychy ma nastąpić do końca 2008 r.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200