Burmistrz kontra rynek?

Przed inwestycją w sieć dostępową do Internetu samorządowcy powinni zastanowić się, czy swym działaniem nie odbiorą chleba drobnym, mozolnie rozwijającym swe firmy lokalnym dostawcom. Ale na terenach słabo rozwiniętych widać miejsce na zaangażowanie samorządu. Interwencja powinna być jednak na tyle ostrożna, by jak najmniej zaburzyć rynek.

Przed inwestycją w sieć dostępową do Internetu samorządowcy powinni zastanowić się, czy swym działaniem nie odbiorą chleba drobnym, mozolnie rozwijającym swe firmy lokalnym dostawcom. Ale na terenach słabo rozwiniętych widać miejsce na zaangażowanie samorządu. Interwencja powinna być jednak na tyle ostrożna, by jak najmniej zaburzyć rynek.

Sprzedaż produktów na giełdach rolnych, załatwianie spraw w urzędzie na odległość, możliwość uzyskania porady lekarskiej przez Internet, nauka na odległość - o tym mieszkańcy odległych o 20 km od Krakowa Iwanowic mogą dziś tylko pomarzyć. Podstawowy powód: dostawcom usług szerokopasmowych inwestowanie w ich gminie zwyczajnie się nie opłaca. Iwanowice nie są przypadkiem odosobnionym - co czwarta małopolska gmina nie ma dostępu do usług szerokopasmowych. W ponad połowie gmin rynek jest zmonopolizowany - operator jest tylko jeden. O rynku rozwiniętym, o konkurencji możemy mówić tylko w kilku największych miastach województwa. W nich problemów w zasadzie nie ma, choć jakość usług wciąż pozostawia wiele do życzenia.

Mimo że białe plamy na małopolskiej mapie broadbandu powoli się wypełniają, bez większego ryzyka możemy przewidzieć, że różnice prędko nie znikną; więcej - istnieje ryzyko ich pogłębiania. Nasuwa się pytanie, czy władze, a zwłaszcza samorządy w regionie, powinny włączać się w budowę sieci, by niejako "wspomóc" rynek? A jeśli tak, to w jaki sposób i w jakim stopniu? Niebagatelnym argumentem "za" jest możliwość znaczącego dofinansowywania tego typu przedsięwzięć z funduszy strukturalnych. Właśnie dzięki pieniądzom unijnego podatnika jest szansa, że już w przyszłym roku do Iwanowic dotrze szerokopasmowy Internet, z którego będzie można także korzystać w publicznych punktach dostępu. Słaboszów, Racławice, Sękowa i inne liczne małopolskie gminy zapewne będą musiały poczekać znacznie dłużej.

Czy wójt może?

Czy samorządy mogą angażować się w budowę infrastruktury teleinformatycznej? Na pewno leży to w ich kompetencjach - sieci szerokopasmowe niewątpliwie wspierają realizację zadań własnych gminy i powiatu, a zwłaszcza zaspokajanie zbiorowych potrzeb wspólnoty. Uprawnienia samorządu województwa są jeszcze bardziej oczywiste - jego głównym zadaniem jest przecież prowadzenie polityki rozwoju, a w szczególności tworzenie warunków rozwoju gospodarczego, kreowanie rynku pracy, utrzymanie i rozbudowa infrastruktury społecznej i technicznej o znaczeniu wojewódzkim, wspieranie i prowadzenie działań na rzecz podnoszenia poziomu wykształcenia obywateli oraz postępu technologicznego i innowacji. Bez żadnych wątpliwości sieci szerokopasmowe sprzyjają rozwojowi i wzrostowi gospodarczemu poprzez zwiększanie konkurencyjności regionu.

Czy wójt powinien?

Samorządy mogą więc inwestować w sieci. Ale czy powinny? Samorząd powinien dążyć do zaspokajania zbiorowych potrzeb mieszkańców, dbać o to, by usługi publiczne były możliwie wysokiej jakości. Powinien sprzyjać wzrostowi konkurencyjności gminy, powiatu czy województwa. Czy jednak to, że rozwinięta infrastruktura teleinformatyczna sprzyja osiągnięciu tych celów, oznacza automatycznie, że gminy mają budować sieci? Odpowiedź nie jest wcale oczywista. Przecież władze powinny wspierać przedsiębiorczość mieszkańców, a nie wyręczać ich tam, gdzie sami mogą sobie poradzić. Dlatego przed inwestycją w sieć dostępową do Internetu wójt, burmistrz czy starosta powinien się zastanowić, czy swym działaniem nie odbierze chleba drobnym, mozolnie rozwijającym swe firmy lokalnym dostawcom. Poza tym, po co wydawać publiczne pieniądze, gdy to nie jest konieczne? Inwestowanie tam, gdzie rynek sobie radzi, nie znajduje szczególnego uzasadnienia. Wyjątkiem może być kładzenie światłowodów niejako "przy okazji" większych robót drogowych, kanalizacyjnych czy ciepłowniczych - przy założeniu, że będą one udostępniane na przejrzystych zasadach operatorom, a nie będą prowadzić do zbędnej i z zasady nierównej konkurencji gminy z utrzymującymi ją podatnikami.

Ale co robić z terenami słabo rozwiniętymi, gdzie mieszkańcom grozi "wykluczenie cyfrowe"? Tutaj widać (zwłaszcza przy możliwości dofinansowania pieniędzmi unijnymi) miejsce na zaangażowanie samorządu, jednak interwencja powinna być na tyle ostrożna, by jak najmniej zaburzyć rynek.

Na początek diagnoza

Decyzję o zaangażowaniu się samorządu w budowę sieci powinna poprzedzać analiza rynku - stanu obecnego i przewidywań jego rozwoju w oparciu o dynamikę działań operatorów. Trzeba od razu stwierdzić, że na obiektywną diagnozę możliwości rynku, wykrycie, gdzie popyt jest na tyle słaby, że dostarczanie Internetu szerokopasmowego nie opłaca się na zasadach komercyjnych, nie mamy w tej chwili szans - przecież w Polsce do zapewnienia warunków do prawdziwej konkurencji w rozwoju sieci wciąż daleko. W efekcie popyt jest mniejszy - wysokie ceny odstraszają mniej zamożnych potencjalnych internautów - i na mapie broadbandu jest dużo więcej białych plam niż byłoby przy efektywnym rynku.

Działania wspierające konkurencję, jak np. uwolnienie dostępu do pętli lokalnej, wykraczają oczywiście poza kompetencje samorządów i wymagają podejmowania zdecydowanych kroków na poziomie centralnym. Niestety, rząd w przyjętych ostatnio dokumentach ("Narodowa Strategia Rozwoju Dostępu Szerokopasmowego do Internetu na lata 2004-2006", program "Upowszechnienie szerokopasmowego dostępu do Internetu na lata 2004-2006") nie koncentruje się zbytnio na wspieraniu mechanizmów rynkowych. Wspomina co prawda o planach wydania aktów wykonawczych do prawa telekomunikacyjnego i działaniach regulacyjnych Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty, jednak już dzisiaj widać, że zakładane w programie terminy nie są dotrzymywane. Na opóźnienia w implementacji przez Polskę dyrektyw regulacyjnych liberalizujących sferę infrastruktury i usług elektronicznej komunikacji wskazuje już zresztą Komisja Europejska (choćby w opublikowanym ostatnio dokumencie "European Electronic Communications Regulation and Markets 2004").

Przy tworzeniu mapy broadbandu niezbędne są wiarygodne, aktualne i dostatecznie szczegółowe dane. Z doświadczeń Małopolski można stwierdzić, że - choć to może dziwić - nie wszyscy operatorzy chętnie je udostępniają. Z podobnym problemem poradzono sobie w USA bardzo prosto - Federalna Komisja Komunikacji nałożyła na operatorów (nawet najmniejszych) obowiązek dostarczania aktualnych danych o dostępności i charakterze dostarczanych przez nich usług szerokopasmowych.

Uzyskane informacje mają pomagać w podejmowaniu decyzji interwencyjnych (np. w ramach programu dostępu radiowego na terenach wiejskich VISION).

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200